— Co? — Towarzysz był zaskoczony propozycją Guziczka. — Ale jak to schowajmy?
— No tak. Szybko! — Chociaż ciało Guziczka było dużo mniejsze, popchnął nim Kurkę.
Guziczek cichym, ale szybkim krokiem ruszył w stronę legowiska uczniów, cały czas rozglądał się, podziwiając, jak pięknie jest poza żłobkiem. Och, jak bardzo chciał być już duży i móc tu bawić się z innymi kotami! Może gdyby był tak duży, jak jego towarzysz, mama pozwalałby mu wychodzić trochę częściej… Usłyszał jakiś dźwięk, szuranie łap, więc szybko wskoczył w krzaki, chichocząc pod nosem. Na pewno ich nie znajdą, a gdy się poddadzą, Guziczek wyskoczy, śmiejąc im się w twarz!
— Nigdy nie byłem tak daleko od żłobka — odezwał się po chwili Guziczek, cały podekscytowany. Naprawdę nie mógł się doczekać bycia dużym kotem i zwiedzenia tego wszystkiego!
— Patrz na to — miauknął towarzysz, tym samym zyskując uwagę kocura.
Ten oczywiście, zapominając już o wszystkim, co miał w głowie, spojrzał na znajdkę. Och kamyczek! Jaki ładny i świecący! I totalnie inny niż te, które widział wcześniej.
— Wygląda ciekawie — mruknął kocur.
— Tak. Chyba go ze sobą wezmę.
— To bierz go szybciej i wyłaźcie spod tego krzaka. — Guziczkowi na głos Czernidłaka futro stanęło dęba. Jak ich znalazł?! — Mieliśmy się bawić w ganianego, nie chowanego.
— Przepraszam… — wydukał Kurka, cóż Guziczek chciał prychnąć, ale gdyby to jego mama ich przyłapała. Dlatego tylko spuścił głowę, również w ramach przeprosin.
— Jeśli chcecie pozwiedzać, to wystarczy się spytać. Pochodzę z wami kawałek, tylko bez takiego uciekania!
— Ale jak nas znalazłeś? — mruknął niezadowolony kocurek. Naprawdę chciał ich wrobić!
— Moja tajemnica — uśmiechnął się i pognał do żłobka.
— Zabawa w chowanego była fajna — wyszeptał towarzysz, co sprawiło, że Guziczek tylko uśmiechnął się szeroko.
— No! Szkoda tylko, że nas znaleźli. — Guziczek pokiwał głową, a zaraz łapą szturchnął kuleczkę mchu, i z zafascynowaniem obserwował, jak się toczy przed nimi.
— A to nie na tym polega?
— No tak — mruknął kocur, odrywając wzrok od zabawki, która zaraz zgubiła się pod jego łapami. — Ale pomyśl! Gdyby nas nie znaleźli, a potem byśmy ich przestraszyli! — zachichotał. — O tak! — Skoczył przed siebie, w sumie nie polując na nic…
Mimo to, pod łapkami znalazł jakiś stary listek, który od razu ukradł jego uwagę, więc Guzik wziął go dumnie do pyska, aby pokazać zdobycz mamie. Może wtedy będzie go wypuszczać! A gdy dotarli do żłobka, kocur spojrzał na towarzysza i zapiszczał:
— Pobawimy się jeszcze? Proooszę! — zapiszczał. — Jesteś super do zabawy!
<Kurko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz