Powoli przemierzała zalesione połacie terenu; słońce przebijało się przez gęste korony drzew, rzucając blade promienie na kark księżniczki. Dzień był wyjątkowo spokojny, a osnute chmurami niebo zdawało się uginać pod ich ciężarem. Czyhająca Murena ostrożnie stawiała łapy na ziemi; mróz wdzierał się pod jej sierść, nieustępliwie szczypiąc skórę. Pociągnęła nosem — ostatnio doskwierał jej jakiś okrutny katar, który za nic nie chciał minąć. Musiała wkrótce udać się z tym do Różanej Woni. Rozejrzała się po okolicy, gdy przystanęła, aby zapolować. Od zalania obozu oraz śmierci Bursztynowego Brzasku nic nie było już takie samo — wszystko wydawało jej się jakieś obce, odległe… Minęło już trochę czasu od jego odejścia, a ona wciąż nie mogła pogodzić się z jego utratą. Coraz więcej czasu spędzała poza obozem.
I dokładnie w tej samej chwili, w której do nozdrzy Mureny dotarła delikatna woń zwierzyny, usłyszała szelest liści. Zastrzygła uszami. To nie brzmiało jak niewielki gryzoń; bardziej jak... kot? Otworzyła nieco szerzej oczy i omiotła wzrokiem las. I znów ten sam dźwięk. Dobiegał... z góry? Serce zabiło jej mocniej w piersi, gdy napięła mięśnie, powoli unosząc podbródek, aby jej spojrzenie napotkało parę jasnych, błyszczących figlarnie ślepi. A chwilę później czyiś… rozbawiony, czekoladowy pysk nachylił się nad nią, zwisając z niskiej gałęzi. Nie zastanawiała się wiele — błysnęły pazury i rzuciła się na obcego kota, zrzucając z konaru drzewa i przygważdżając go do ziemi. Obnażyła kły.
— Czego tu szukasz? — warknęła, mrużąc oczy.
Czekot uśmiechnął się promieniście i zachichotał, zachowując rozbawioną, figlarną fasadę. To tylko jeszcze bardziej podjudziło kocicę. Nachyliła się nad kocurem, posyłając mu lodowate spojrzenie.
— Och, wybacz, że cię niepokoję! Przechadzałem się po tej cudnej okolicy, jednakże nieco zbłądziłem — zaświergotał, uchylając powieki i przyglądając się uważnie księżniczce. — Czyżby coś się stało?
Przechylił nieznacznie łeb i zatrzepotał rzęsami. Żałosne.
— Nie powinieneś błąkać się po terenach Klanu Nocy — wysyczała, obserwując go uważnie. — Skąd pochodzisz?
Uniósł brwi z widocznym zaskoczeniem. Przez chwilę milczał, zanim z jego gardła wydobył się cichy śmiech.
— Proszę wybaczyć mi moją nieuprzejmość! Żyję… o tam, w lesie, daleko stąd… — Wskazał łbem gdzieś za siebie. — …a przynajmniej tak zakładam, bo dość długo wędrowałem między drzewami, podziwiając widoki i napawając się pięknem natury. — Wyszczerzył kły w przepraszającym uśmiechu. — Ale oczywiście jeśli przeszkadzam, to postaram nie zapuszczać się w te strony.
Czyhająca Murena przez chwilę milczała. Nie wierzyła w ani jedno słowo opuszczające pysk tego plugawego stworzenia… ale bezpodstawnym byłoby go zabijać.
— Tym razem pozwolę ci odejść. Nie łudź się jednak na tyle szczęścia, jeśli jeszcze raz zapuścisz się na tereny Klanu Nocy. Nie wolno ci tu przebywać, a tym bardziej polować — oznajmiła, puszczając kocura. Wciąż jednak mierzyła go czujnym spojrzeniem, przy okazji kątem oka rozglądając się w poszukiwaniu innych kotów. Ciężko jej było uwierzyć, że to był zwykły przypadek… Może nie udało im się przepędzić wszystkich samotników? Co, jeśli to była zasadzka?
Czekoladowy wypuścił powietrze z płuc z ulgą i schylił przed nią nieznacznie łeb.
— Ach, dziękuję za twą uprzejmość — wymruczał. Zmrużyła oczy.
— Nie dziękuj mi. Opuść tereny Klanu Nocy. Już — wycedziła i strzepnęła ogonem. To wszystko wydawało jej się dziwnie podejrzane...
Nieznajomy nie protestował jednak; posłał jej ostatni uśmiech i z nieodgadnionym wyrazem pyska odwrócił się za siebie, zmierzając w kierunku granicy Klanu Nocy. Skoro się zgubił, skąd wiedział, jak opuścić ich terytorium? A może nie wiedział? Szedł za zapachem? I dlaczego jego figlarne ślepia zostały tak dobrze wyryte w jej pamięci? Patrzył na nią tak długo, jakby starał się doszukać czegoś… czegoś. Nie, popadała w paranoję… To wszystko przez tę całą wojnę i powódź — zaczynała odchodzić od zmysłów… Musiała ostrzec przed nim Spienioną Gwiazdę, to tyle.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz