Kocur już od jakiegoś czasu był zainteresowany pewną kotką. Była od niego młodsza o cztery księżyce i obrała drogę stróża. Być może jego ojciec nie byłby z tego powodu zachwycony, ale pręgowanego niezbyt to interesowało w tym momencie. Chciał się z nią po prostu poznać. Kto powiedział, że to będzie ona? W końcu przyjaciół czy znajomych pysków nigdy za mało. Zwłaszcza że jak na razie to niewiele miał takich kotów. Z drugiej jednak strony nie każdy w oczach zwiadowcy był odpowiedni na tę rolę. W jego gronie bliskich kotów znajdowali się tylko niektórzy w tym rodzina i była mentorka. Zatem nie bardzo czemu się miał dziwić. Westchnął cicho, przeganiając myśli, po czym rozejrzał się po obozie, szukając czekoladowej sierści. Dostrzegł koteczkę siedzącą samotnie na boku. Przypominała mu trochę jego sytuację, chociaż w jego przypadku była ona na własne życzenie.
— No to do dzieła Czerwiec — mruknął cicho do siebie. Zaczął powolny, spokojny marsz w jej stronę. Słyszał bowiem, że była ona dosyć nieśmiała. Zresztą podobnie jak Kruszynka. Mogłyby się w sumie zakolegować, ale to już nie była jego sprawa.
— Cześć Miodunko — przywitał się najspokojniej, jak tylko potrafił. Koteczka uniosła na niego wzrok, wlepiając na chwilę żółte ślipka w te należące do kocura. Zaraz, jednak spuściła nieco wzrok. Z kolei Czerwiec stał, nie do końca wiedząc, co powinien był zrobić. Kiedy już miał odejść, odezwała się młodsza owocniaczka.
— Cześć — mruknęła w odpowiedzi Miodunka. Pręgowany jeszcze przez moment stał naprzeciwko, ale zaraz usiadł obok kotki. Zachował jednak odległość. Przez kilka chwil, które dłużyły się Czerwcowi w nieskończoność, milczeli. Zastanawiał się, od czego zacząć. Od samopoczucia? Tego, co lubiła? Czy może jak jej się wiodło jako stróż?
— Jak się czujesz? Wszystko w porządku? — Głos kocura przełamał ciszę. Od czegoś przecież musiał zacząć.
— Tak, w porządku, a jak u ciebie? — zwróciła się do niego czekoladka. Kocur na chwilę zamilkł, a następnie westchnął.
— Tak, przynajmniej kiedy kocięta mnie nie męczą wujkowaniem — odparł i nieco się skrzywił, na co Miodunka się delikatnie uśmiechnęła.
— Maluchy cię lubią. Być może jesteś lub będziesz dla nich autorytetem. Kto wie — odparła łagodnie. Kocur się zamyślił. Autorytet? Sam szukał kogoś takiego, jak był kociakiem. Nawet teraz tą zaszczytną rolę miał jego ojciec Czereśnia. Czyżby zapomniał o tym? Chociaż niańczenie kociąt szczególnie tak nieznośnych było bardzo męczące. Jeden raz wyszedł z nim poza obóz bez jego przyzwolenia. Gdyby nie zareagował na tyle szybko, mogłoby być nieciekawie. Nie chciał mieć na pieńku z jego opiekunką.
— Tak sądzisz? A może robią mi zwyczajnie na złość? — zastanowił się na głos. Nie mógł przecież tego wykluczyć, gdyż nie od razu poświęcał im jakąkolwiek uwagę.
— Sama nie wiem, ale to prawdopodobne — miauknęła, a Czerwiec spuścił wzrok na łapy. Oczywiście fajnie by było być czyimś autorytetem. Jednak na razie jego fani byli naprawdę mali i irytujący.
— Dziękuję. Powiedz mi, co lubisz robić, albo zbierać? — zmienił temat, nie chcąc tracić czasu na tamten temat. Miodunka i tak mu pomogła spojrzeć na to z nieco innej strony.
— Lubię rozmawiać z innymi. To naprawdę fajne zajęcie. Można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy czy po prostu z kimś pobyć. Zbieram natomiast piórka — rzekła w odpowiedzi. Na wzmiankę o piórach żółte ślepia zwiadowcy zalśniły.
— Naprawdę kolekcjonujesz piórka?
— T..tak — przyznała mu się niechętnie, ale kocur się uśmiechnął.
— Ja też zbieram przedmioty. W swojej kolekcji mam piórka, kamienie, gałązki i wiele innych ciekawych rzeczy. Mogę ci kiedyś pokazać — rzucił energicznie. Miał nadzieję, że ta się zgodzi.
— Pewnie, chętnie zobaczę twoje zbiory — odpowiedziała żółtooka.
— Cieszę się — wymruczał czekolad. Czas mijał, a oni rozmawiali o wielu rzeczach. Nawet nie zauważyli, kiedy się ściemniło.
— Miło się rozmawia, ale chyba czas odpocząć. Jeśli będziesz chciała zobaczyć kolekcję, daj mi po prostu znać. Dobranoc — miauknął, podnosząc się.
— Dzięki, tobie też — rzekła, a następnie oba koty poszły do swoich legowisk. Czerwiec ułożył się na posłaniu. Ostatni raz rzucił okiem na kolekcję, a następnie zwinął się i zasnął.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz