Tej nocy, zimowy las wydawał się niezwykle martwy. Śnieg był wszędzie, jego gęste warstwy pokrywały całą powierzchnię, tłumiąc każdy krok, szmer i każdą myśl. Gałęzie drzew były niczym mroczne, poskręcane pazury, trzymające wszystkie koty w napięciu i bezruchu. Zalotna Krasopani stała w szeregu, ściśnięta pomiędzy ciężko oddychającymi kultystami. Z ich pysków wydobywały się niewielkie, jasne obłoki dymu, a to wszystko złączone w jedno sprawiało, że las dawał wrażenie tak surowego, jakim nigdy wcześniej nie był. Powietrze było gęste, chłodne, szczypało wszystkich zgromadzonych w ich odsłonięte nosy, a śnieg dobierał się zaś do poduszek łap kultystów – a mimo to szylkretowa wojowniczka czuła, że nigdy wcześniej nie była bliżej domu, bliżej Mrocznej Puszczy. Czuła, że każde słowo powiewające na wietrze niosło za sobą ogromny przekaz i poparcie od ich mrocznych przodków. Miała wrażenie, jakby tej nocy sami dawni przywódcy zstąpili na ziemię, aby zasiąść obok swoich wiernych poddanych i ich wesprzeć.
Kotka czujnie obserwowała, jak Wielka Kapłanka – Mroczna Wizja – pochyla się nad niewinną samotniczką, jedną z ofiar złożonych w imię kultu. Jej sierść odcinała się na tle śniegu, a z każdą kolejną chwilą przybierała coraz ciemniejsze barwy, gdy pazury ciemnofutrej kotki po raz kolejny rozdzierały jej skórę, tworząc rany, z których wyciekała szkarłatna ciecz. Mroczna Wizja zadawała ciosy powoli, lecz była to czynność zamierzona. Taki był właśnie cel. Miało boleć. Zwykle Kapłanka nie była tak brutalna, Zalotna Krasopani o tym wiedziała. Jednak tej nocy wcale nie chodziło o szybką śmierć, a o cierpienie, o pokazanie, jak wygląda poświęcenie w imię Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd. Zalotka nawet nie mrugnęła, gdy w końcu ciemna kotka zadała swojej ofierze ostatni cios, który zakończył jej marny żywot. Nie drgnęła, bo wiedziała, że cała ta ceremonia była tylko jedną z prób.
Gdy wszystko się skończyło, a las uwolnił się od zagłuszonych jęków samotniczki, Mroczna Wizja podniosła głowę i wyrecytowała formułkę. Jej głos nie załamał się nawet na chwilę, o drganiu nie było nawet mowy. Jej słowa były przepełnione mocą, siłą. Wiatr zawiał, a potem z ust Wielkiej Kapłanki padło jej imię. Zalotna Krasopani. Serce zabiło jej szybciej. Nie spodziewała się tego, nawet w swoich najśmielszych snach nie widziała siebie… na środku. Zrobiła krok do przodu, a chrzęst rozległ się po lesie.
— Ja, Wielka Kapłanka Kultu Mrocznej Puszczy, przywołuję do siebie tę kotkę. Jest ona w pełni oddana naszej sprawie. Nie ma w niej strachu ani słabości. Wskazuję wam ją, jako następną Kapłankę Kultu Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd — wypowiedziała. Na jej słowa, futro na karku Zalotki stanęło dęba. Skłoniła ona głowę, a następnie mruknęła:
— To dla mnie zaszczyt — po tych słowach Mroczna Wizja podeszła do niej i zanurzyła łapę w krwi ofiary. Potem podniosła ją do góry i naznaczyła na pysku nowej Kapłanki dwa pionowe pasy. Ciepła krew spłynęła po futrze Zalotnej Krasopani, zostawiając po sobie szkarłatny ślad. Wojowniczka poczuła, jak rozpiera ją duma. Wiedziała, że gdziekolwiek teraz była jej matka, na pewno była z niej bardzo dumna, a przynajmniej powinna. Szylkretka poczuła, że jest teraz bliżej niej, nawet jeśli to, że umarła, nie było oficjalnie potwierdzone.
“Nie zawiodę” powtarzała sobie, wracając razem z garstką kultystów do obozu. Rozglądała się po lesie, a co jakiś czas wzdłuż jej kręgosłupa przemykał dreszcz. Miała ochotę wrócić do legowiska, aby ponownie zaznać ciepła Prążkowanej Kity. Czuła potrzebę pochwalenia się kocurowi tym, co udało jej się osiągnąć. Wiedziała jednak, że nie może. Gdyby tylko srebrny kocur dowiedział się o istnieniu kultu, musiałby… zginąć. Zalotna Krasopani musiałaby patrzeć na to, jak pazury kultystów rozdzierają jego skórę, jak jego własna krew barwi glebę na czerwono – a ona? Nie mogłaby nic z tym zrobić, sama pewnie nie obeszłaby się bez konsekwencji. Zdegradowanie? Byłoby zbyt litościwe. Biorąc pod uwagę obecne głowy kultu, czekałaby ją śmierć, a może wygnanie? Nie. Wygnanie byłoby według nich zbyt ryzykowne. Co, jeśli rozpowiedziałaby innym klanom o tajemnicy wilczaków? Zgromadzenia mogłyby przybrać wtedy nieco inną formę.
Szylkretka uśmiechnęła się pod nosem, wyobrażając sobie taki obrót spraw, a potem ugryzła się w język, zacisnęła szczękę. Nie mogła o tym tak myśleć. Była lojalna kultowi i Klanowi Wilka, za żadne skarby świata nie zdradziłaby ich sekretu komukolwiek. Wreszcie ją docenili, postawili wyżej, wyżej nad innymi, więc teraz musiała to docenić i pokazać im, że wybrali dobrze, że się nie pomylili. Postawiła krok w obozie, bezszelestny. Kultyści skierowali się w stronę legowiska wojowników, a ona razem z nimi. Jej wzrok natychmiast powędrował w stronę Prążkowanej Kity, na jego rytmicznie unoszący się i opadający bok. Położyła się obok niego, a wtedy zauważyła, że jej mięśnie są spięte. Nie mogła się rozluźnić, nie potrafiła. W obozie już od dawna zapanowała cisza, a ona wciąż leżała, wpatrując się ślepo w jeden punkt. Gdzieś z tyłu głowy czuła dziwną obawę, a w jej głowie echem odbijały się słowa Kosaćcowej Łapy, tylko zniekształcone i bardzo niewyraźne. Czy ona śniła, czy doświadczała jakichś omamów?
Relacja jej i jej syna była czymś okropnie skomplikowanym i zawiłym – ale dlaczego? Nie wydawało jej się, że kiedykolwiek zrobiła coś źle. Nie przypominała sobie momentu, w którym jakoś skrzywdziła Kosaćcową Łapę, a mimo to, łaciaty uczeń wydawał się niezwykle obrzydzony postacią szylkretki. Czy miało to jakiś związek z kultem? Może przez to, jak często obserwowała śmierć i jak bardzo była z nią zaznajomiona, jakoś się na niej odbiło? Czy przez te wszystkie księżyce zrobiła się bardziej nieobecna? Nieczuła? Może powinna się bardziej postarać, aby wciąż być uważana przez swoje dzieci za kotkę czułą i opiekuńczą? Nie wierzyła, że Kosaćcowa Łapa tak po prostu zmienił nastawienie do kogoś, z kim spędził całe swoje kocięce dni! Do kogoś, kto go wychował, kto się nim zaopiekował. Musiał mieć jakiś głębszy powód, prawda? Tylko… nie chciał go jej zdradzić. Trzymał go w sobie jak największy sekret, co po dłuższych przemyśleniach wydawało się naprawdę podejrzane.
Zalotna Krasopani przewróciła się na drugi bok, a swoje spojrzenie zatrzymała na pysku partnera. Gdy westchnęła, srebrny delikatnie się wzdrygnął, a potem otworzył jedno oko.
— Dlaczego nie śpisz? — wymruczał, wpatrując się zmęczonymi ślepiami w swoją partnerkę, która na jego słowa uśmiechnęła się słabo.
— Myślę o Kosaćcowej Łapie i o naszej relacji… — westchnęła smutno, na co Prążkowana Kita objął ją łapą. — Miałam z nim porozmawiać, wiem… ale ostatnio nie miałam czasu. Albo mam, tylko coś w środku mnie powstrzymuje — dodała. Wojownik pokręcił głową.
— Dlaczego tak się tym zamartwiasz, przecież to twój syn, na pewno zrozumie.
— To wcale nie jest takie proste! To nie na ciebie twoje własne dziecko patrzy z urazą — syknęła cicho, nie chcąc zbudzić pozostałych kotów. — Wiesz, jak to boli, gdy kot, dla którego poświęciłaś sześć księżyców ze swojego życia, odwdzięcza ci się… milczeniem?
No właśnie. Milczeniem. Po jej słowach legowisko wojowników ucichło, Zalotna Krasopani zmrużyła oczy. Nie musiała długo czekać, sen prędko ją pochłonął.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz