— Witam Iskrząca Nadziejo — przywitał się, odkładając na stos dwie nornice, które dotychczas trzymał w pysku. Wojowniczka zwróciła wzrok ku kocurowi, by następnie się z nim przywitać.
— Hej Pustułkowa Łapo, jak Ci minął dzień? Może chcesz razem zjeść i trochę pogawędzić? — mruknęła, ciepło się uśmiechając.
— Dobrze, właśnie miałem trening z Mroczną Wizją i chętnie razem z tobą zjem. A jak tobie mija ten chłodny dzień? — zagaił, by po chwili wziąć nornice, którą ledwo co przyniósł i położył przed swoimi łapami. Wbił pazury w martwe ciało, by przesunąć ją jeszcze bliżej siebie, wręcz w zaborczym geście. — Słyszałem, że Makowy Nów była dawniej twoją mentorką — zaczął — nie chciałabyś może coś o tym opowiedzieć, chętnie posłucham o moich matkach — dokończył, kiedy Iskrząca Nadzieja schyliła się po drugą nornicę.
— Makowy Nów jest fantastyczną kotką, jak i mentorką. Świetnie uczy, dba i kocha, ale na swój sposób. Jestem naprawdę szczęśliwa, że dostałam ją na swoją nauczycielkę. Była dla mnie jak matka, kiedy potrzebowałam mojej... Rodzicielki. Ale jej nie było, za to była Ona, Makowy Nów. Powiem Ci to samo, co Twojemu bratu. Taka mama to skarb.
— Czyli Krucza Łapa chyba trafił najlepiej z naszej trójki. Choć nie mówię, że Mroczna Wizja jest zła, jednak nigdy nie wspominała, by kogoś dawniej uczyła. Makowemu Nowiu raz się zdarzyło, chyba przez przypadek — oznajmił, by wziąć gryzonia w zęby i przenieść się w ciut bardziej ustronne miejsce, chcąc na spokojnie porozmawiać z Iskrzącą Nadzieją oraz zjeść coś po treningu. Kotka postąpiła podobnie, podążając za kocurem, delikatnie machając ogonem.
Kiedy już usiedli, spokojnie odpowiedziała.
— Hm... Wiem, że Warcząca Łapa dostał Rysi Trop i nie był z tego faktu zbyt zadowolony, ale ta kotka ma potencjał. Jest fantastyczną koleżanką, więc mentorką też na pewno będzie. Wy też macie zadatki na fantastycznych wojowników. Będziecie świetnym oparciem dla Klanu Wilka, jestem tego pewna! — mruknęła, po chwili delikatnie skubiąc zwierzynę.
— Nie ma się co dziwić, gdy ja z Kruczą Łapą mamy nasze matki. Ale w to nie wątpię, że ma potencjał, gdyby było inaczej, to by raczej nie dostała Warczącej Łapy — powiedział, by samemu wziąć pierwszy kęs nornicy. Był głodny po treningu, jednak nie okazywał tego, przecież nie przystoi rzucać się na jedzenie jak opętany. — A ty Iskrząca Nadziejo byłaś kogoś mentorką lub chcesz? — zapytał, oblizując wargi z krwi.
— Jestem mentorką Szczawiowej Łapy. Kocur ma ten błysk w oku, będzie z niego dobry kot. Jestem tego pewna — powiedziała, biorąc kolejny kęs. Po chwili jednak kotka delikatnie odsunęła od siebie ledwo dotkniętą nornice.
— Szczawik to naprawdę kochany uczeń. Szybko się uczy i jest bardzo uczynny. Od kiedy byłam uczennicą, sama chciałam mieć ucznia, a teraz w końcu go mam. Jedynym, o czym teraz marzę, to żeby mieć swoje kociaki.
— No przecież, z tobą Mroczna Wizja rozmawiała po mianowaniu, oferując wspólny patrol wraz ze Szczawiową Łapą — przypomniał sobie po chwili, mając wrażenie, że wtedy zbytnio trochę nie kontaktował z racji emocji, jakie mu towarzyszyły. — Na pewno będziesz wspaniałą matką — dodał, będąc w połowie gryzonia.
Na słowa kocurka delikatnie się uśmiechnęła, a na drugie zdanie kocura, aż się rozpromieniła.
— Dziękuję, mam taką nadzieję.
W tym czasie Pustułkowa Łapa bez słowa dokończył posiłek, by następnie zacząć czyścić swoje futro z pozostałości po nornicy.
— Nie jesteś głodna Iskrząca Nadziejo? — spytał po chwili, zauważając ledwo co tkniętą zwierzynę przez kotkę. W myślach skrzywił się na ten fakt, nie chciał, by cokolwiek się zmarnowało.
— Y-yh, nie... Jeśli chcesz, to możesz ją dokończyć ja... Nie mam apetytu — mruknęła, będąc trochę zdziwioną pytaniem. Potem delikatnie posunęła ją Pustułkowej Łapie.
Ten wzruszył jedynie ramionami, by sięgnąć po zwierzę i zacząć ją konsumować. Nie przejmował się zbytnio tym, że wojowniczka zjadła mniej od niego. W końcu była już dorosła, także miała prawo decydować o sobie, a raczej nie potrzebowała żadnych uwag jakiegoś podrostka. Kotka poczekała, aż uczeń zje.
— Co powiesz na krótki spacer? Możemy iść do Makowego Nowiu i spytać się jej o pozwolenie. Może, przy okazji dostaniesz jakiś mały trening? Oczywiście, tylko jeśli chcesz.
— Z chęcią, a treningiem kolejnym nie pogardzę — oznajmił, kończąc ponowne czyszczenie futra z krwi. — To gdzie proponujesz się udać? — zapytał kotkę, gdy powoli zmierzali do Makowego Nowiu, by prosić o pozwolenie na opuszczenie obozu. Pomimo tego, że kocur czuł się pełny po posiłku to nadal miał pełno energii do dalszej nauki, choć nie okazywał tego w żaden sposób, oprócz zaangażowania w treningi oraz poszerzania swojej wiedzy o historii klanu.
— Hej Pustułkowa Łapo, jak Ci minął dzień? Może chcesz razem zjeść i trochę pogawędzić? — mruknęła, ciepło się uśmiechając.
— Dobrze, właśnie miałem trening z Mroczną Wizją i chętnie razem z tobą zjem. A jak tobie mija ten chłodny dzień? — zagaił, by po chwili wziąć nornice, którą ledwo co przyniósł i położył przed swoimi łapami. Wbił pazury w martwe ciało, by przesunąć ją jeszcze bliżej siebie, wręcz w zaborczym geście. — Słyszałem, że Makowy Nów była dawniej twoją mentorką — zaczął — nie chciałabyś może coś o tym opowiedzieć, chętnie posłucham o moich matkach — dokończył, kiedy Iskrząca Nadzieja schyliła się po drugą nornicę.
— Makowy Nów jest fantastyczną kotką, jak i mentorką. Świetnie uczy, dba i kocha, ale na swój sposób. Jestem naprawdę szczęśliwa, że dostałam ją na swoją nauczycielkę. Była dla mnie jak matka, kiedy potrzebowałam mojej... Rodzicielki. Ale jej nie było, za to była Ona, Makowy Nów. Powiem Ci to samo, co Twojemu bratu. Taka mama to skarb.
— Czyli Krucza Łapa chyba trafił najlepiej z naszej trójki. Choć nie mówię, że Mroczna Wizja jest zła, jednak nigdy nie wspominała, by kogoś dawniej uczyła. Makowemu Nowiu raz się zdarzyło, chyba przez przypadek — oznajmił, by wziąć gryzonia w zęby i przenieść się w ciut bardziej ustronne miejsce, chcąc na spokojnie porozmawiać z Iskrzącą Nadzieją oraz zjeść coś po treningu. Kotka postąpiła podobnie, podążając za kocurem, delikatnie machając ogonem.
Kiedy już usiedli, spokojnie odpowiedziała.
— Hm... Wiem, że Warcząca Łapa dostał Rysi Trop i nie był z tego faktu zbyt zadowolony, ale ta kotka ma potencjał. Jest fantastyczną koleżanką, więc mentorką też na pewno będzie. Wy też macie zadatki na fantastycznych wojowników. Będziecie świetnym oparciem dla Klanu Wilka, jestem tego pewna! — mruknęła, po chwili delikatnie skubiąc zwierzynę.
— Nie ma się co dziwić, gdy ja z Kruczą Łapą mamy nasze matki. Ale w to nie wątpię, że ma potencjał, gdyby było inaczej, to by raczej nie dostała Warczącej Łapy — powiedział, by samemu wziąć pierwszy kęs nornicy. Był głodny po treningu, jednak nie okazywał tego, przecież nie przystoi rzucać się na jedzenie jak opętany. — A ty Iskrząca Nadziejo byłaś kogoś mentorką lub chcesz? — zapytał, oblizując wargi z krwi.
— Jestem mentorką Szczawiowej Łapy. Kocur ma ten błysk w oku, będzie z niego dobry kot. Jestem tego pewna — powiedziała, biorąc kolejny kęs. Po chwili jednak kotka delikatnie odsunęła od siebie ledwo dotkniętą nornice.
— Szczawik to naprawdę kochany uczeń. Szybko się uczy i jest bardzo uczynny. Od kiedy byłam uczennicą, sama chciałam mieć ucznia, a teraz w końcu go mam. Jedynym, o czym teraz marzę, to żeby mieć swoje kociaki.
— No przecież, z tobą Mroczna Wizja rozmawiała po mianowaniu, oferując wspólny patrol wraz ze Szczawiową Łapą — przypomniał sobie po chwili, mając wrażenie, że wtedy zbytnio trochę nie kontaktował z racji emocji, jakie mu towarzyszyły. — Na pewno będziesz wspaniałą matką — dodał, będąc w połowie gryzonia.
Na słowa kocurka delikatnie się uśmiechnęła, a na drugie zdanie kocura, aż się rozpromieniła.
— Dziękuję, mam taką nadzieję.
W tym czasie Pustułkowa Łapa bez słowa dokończył posiłek, by następnie zacząć czyścić swoje futro z pozostałości po nornicy.
— Nie jesteś głodna Iskrząca Nadziejo? — spytał po chwili, zauważając ledwo co tkniętą zwierzynę przez kotkę. W myślach skrzywił się na ten fakt, nie chciał, by cokolwiek się zmarnowało.
— Y-yh, nie... Jeśli chcesz, to możesz ją dokończyć ja... Nie mam apetytu — mruknęła, będąc trochę zdziwioną pytaniem. Potem delikatnie posunęła ją Pustułkowej Łapie.
Ten wzruszył jedynie ramionami, by sięgnąć po zwierzę i zacząć ją konsumować. Nie przejmował się zbytnio tym, że wojowniczka zjadła mniej od niego. W końcu była już dorosła, także miała prawo decydować o sobie, a raczej nie potrzebowała żadnych uwag jakiegoś podrostka. Kotka poczekała, aż uczeń zje.
— Co powiesz na krótki spacer? Możemy iść do Makowego Nowiu i spytać się jej o pozwolenie. Może, przy okazji dostaniesz jakiś mały trening? Oczywiście, tylko jeśli chcesz.
— Z chęcią, a treningiem kolejnym nie pogardzę — oznajmił, kończąc ponowne czyszczenie futra z krwi. — To gdzie proponujesz się udać? — zapytał kotkę, gdy powoli zmierzali do Makowego Nowiu, by prosić o pozwolenie na opuszczenie obozu. Pomimo tego, że kocur czuł się pełny po posiłku to nadal miał pełno energii do dalszej nauki, choć nie okazywał tego w żaden sposób, oprócz zaangażowania w treningi oraz poszerzania swojej wiedzy o historii klanu.
<Iskrząca Nadziejo?>
[782 słów]
[przyznano 16%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz