— Brrr! Ale zimno. — Delikatne płatki śniegu opadły na jej pyszczek.
Przez ciałko Wężynki przeszedł dreszcz, zaczynając od czubka nosa, aż po koniuszek puszystego ogona. Uh! Dlaczego musi być taka pogoda? Nagle kotka poczuła, jak traci grunt pod nogami, kiedy jej najmłodszy brat wpadł na nią. Szylkretka zaryła pyszczkiem w błoto, będące mieszanką roztopionego śniegu z piachem.
— Teraz ty gonisz! — Tojad szturchnął ją w bok, nie kryjąc dumy w głosie.
Dotychczasowy chłód, który gnębił kotkę, został zastąpiony nagłym ogniem gniewu. Jak. On. ŚMIAŁ! Juniorka dała upust swoim emocjom, wrzeszcząc z całych sił i wystawiła pyszczek ponad błoto. Do wnętrza jej buzi wpadła kropla gorzkiej mazi, skutecznie uciszając najstarszą z miotu. Posłała najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było ją stać w tym momencie, w kierunku Tojadu. Ten zamrugał parę razy i uśmiechnął się głupio.
— Ojć — mruknął króciutko.
Popatrzył przez chwilę na błoto i powoli położył się obok Juniorki. Łapkami zagarnął kupkę brudnego śniegu, po czym wcisnął w niego łebek. Chyba uznał, że jeśli zrobi to samo, co Wężynka, to ta przestanie się gniewać. To było głupie, ale… słodkie. Szylkretka psotnie uderzyła go ubrudzoną końcówką ogona, zostawiając na jego grzbiecie brązową kropkę. Ten oddał jej, znacząc bark kotki odciskiem swojej łapki - to rozpętało wojnę! Oba koty podniosły się na łapy i zaczęły skakać na siebie i brudzić się nawzajem coraz mocniej. Nagle ich gwałtowną zabawę przerwało oburzone warknięcie ich matki:
— Co tu się dzieje?!
< Tojad? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz