— Czereśniowy Pocałunku! Idziemy już? Jestem gotowy od wschodu! — zawołał Rozpromieniona Łapa, podskakując z ekscytacją. — I zaniosłem już zwierzynę starszym, tak jak mówiłaś, żeby tego pilnować! Rzuciłem im jakiś żart… że wyglądają, jakby mieli zaraz umrzeć. Nie spodobało im się to i wyrzucili mnie z legowiska! — zaśmiał się zadziornie, odskakując na bok, gdy dostrzegł, że pysk mentorki skrzywił się lekko w dezaprobacie.
— Witaj, Rozpromieniona Łapo. Dobrze, że pamiętasz o starszych, ale... nie opowiadaj takich żartów. To dla nich przykre — wyjaśniła spokojnie Czereśnia, ruszając przed siebie, by nie blokować wejścia do legowiska. Jej krok był pewny i płynny, a spojrzenie czujne, jak przystało na doświadczoną wojowniczkę. Przeszła przez rozświetloną słońcem polanę w kierunku stosu zwierzyny. Przy stosie zatrzymała się na moment, po czym wybrała jedną z mniejszych ryb i rzuciła ją pod łapy ucznia.
— Zjemy ją na pół. Musisz mieć siłę — oznajmiła, a gdy obok przechodziła Spieniona Gwiazda, skinęła jej z szacunkiem głową. Kiedy Czereśnia kątem oka zobaczyła, że przywódczyni zatrzymała się przy stosie i słucha, o czym mówi szylkretowa wojowniczka, poczuła lekkie napięcie. Nie było to jednak nieprzyjemne — wręcz przeciwnie. Chciała, by liderka widziała, jak bardzo stara się jako mentorka.
— Gdy zjemy, pójdziemy uczyć się pływać, zanim przyjdą najgorsze mrozy. Potem pokażę ci, jak łapać ryby. Przez następne wschody będziemy szlifować te umiejętności. A kiedy się ochłodzi, nauczę cię polować w lesie i wspinać się po drzewach — mówiła spokojnie, po czym ugryzła kawałek ryby i podała ją uczniowi.
— Jasne! Będę najlepszym pływakiem! I złapię dziś górę ryb! — odparł z zapałem Rozpromieniona Łapa, rzucając się na pożywienie z entuzjazmem.
Gdy skończyli jeść, ruszyli razem w stronę płytkiego zbiornika wodnego, w którym uczyły się pływać kocięta i młodzi uczniowie. Otaczały go wysokie trawy, a woda była spokojna, niemal nieruchoma. Miejsce to było bezpieczne – idealne dla początkujących. Mało prawdopodobne, by ktoś mógł tu utonąć.
— Hm… Dlaczego tutaj? Chcę iść do rzeki! Do rwącej! — prychnął niezadowolony kocurek, stając nad wodą i tupiąc łapą w ziemię.
— Jeśli pokażesz, że umiesz pływać i nurkować tutaj, wtedy przeniesiemy się dalej — wyjaśniła cierpliwie Czereśnia, po czym weszła do wody. Zmarszczyła pysk w lekkim obrzydzeniu. Woda była zimna... i, jak to woda, mokra! Mimo wszystko zanurzyła się nieco głębiej, po czym skinęła głową w stronę ucznia, zachęcając go, by do niej dołączył.
<Rozpromieniona Łapo?>
[497 słów]
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz