Księżyce Temu
Klan Nocy wygrał wielką bitwę z włóczęgami z terenów niezdobytych. Jednak dzisiaj, może temu zaprzeczyć, ponieważ oficjalnie to są ich tereny. Kremowa rozciągnęła się i rozejrzała się po wyspie. Nic, pustka a jedynie wielka wykopana dziura. Dymne futro więźniarki opadało, a Zorza położyła się na ziemi. Po chwili Stokrotka usłyszała plusk, na tyle głośny, że do czarnej również od dotarł. Baśniowa Stokrotka i Dryfująca Bulwa spojrzeli raz na siebie, a raz na chwiejącą się wodę. Nagle zza ich pleców rozległ się cichy, acz potulny dźwięk:
— Możecie iść, nadeszła zmiana. — Usłyszała wojowniczka. Odwróciła się i zobaczyła Czyhająca Murenę i Błękitną Lagunę. Rodzeństwo usiadło przy dole, patrząc na Zorzę. Bury kiwnął głową, i marszem pokierował się w stronę wody. Baśniowa Stokrotka zawahała się i szepnęła coś do ucha Murenie. Ta pokiwała głową i zaczęła myć się językiem po piersi. Kremowa podbiegła do partnera i razem popłynęli w stronę obozu. Machanie łapami i śmieszne poruszanie ogonem, jak kijanka! To cała Stokrotka, sama dostawała dziwne komentarze na ten temat, czy niby nie urodziła się rybą. Ale jej to nie przeszkadzało, bo dla niej wydawało się to komplementem. Kiedy koty dotarły na wyspę, kremowa otrzepała się z wody tak jak i Bulwa. Razem udali się w stronę legowiska medyczki, bo Dryfująca Bulwa wbił sobie kolec w łapę. Jednak nalegał, że to nic takiego i zaraz po zmianie pójdzie do medyczki. A tam? Było prawie że pusto. Kotka nie słyszała już tego śmiechu Zimorodkowego Życzenia ani figlarnych jej zachowań. Została tam jedynie Różana Woń; czarna pracowała sama. Bez niczyjej pomocy, na własną łapę. Jak wojowniczka tak o tym pomyślała, poczuła żal i gorycz w swoim sercu. Róża siedziała koło Syreniego Lamentu, mrucząc coś do jej ucha. Siostra Dryfującej Bulwy odczuwała tę bitwę najmocniej. Stokrotka przełknęła ślinę i postąpiła krok do przodu.
— Przepraszam? Dryfująca Bulwa ma kolec w łapie, możesz go wyciągnąć? — zapytała. Medyczka odwróciła gwałtownie głowę i pokiwała łbem. Mozolnie wstała i zniknęła za składzikiem pełnym ziół. Kotka powąchała powietrze, nawet z jej miejsca mogła wyczuć ten przyjemny aromat. Rumianek czy stokrotki, nagietek czy nawłoć, każdy była dla niej ładnym zapachem. Świeży, słodki i ziołowy zapach rumianka. Słodki, pudrowy i intensywny zapach stokrotki. Przyjemny zapach, pachnący lecznicą nagietka. Kojący zapach, który relaksował, należał do nawłoci. Wojowniczka mogła myśleć o tym bez przerwy, niestety życie nadal się toczyło, no i nic się nie zatrzymywało.
— Już jestem — powiedziała Różana Woń. Bury kocur kiwnął głową i podszedł do kocicy. A ta starannie wyciągnęła kolec z łapy wojownika.
— Auu!! — pisnął bury.
— Daj spokój skarbie! To wcale nie boli… — powiedziała Stokrotka.
— Ale mnie bolało… — wykrztusił. Medyczka pokiwała głową i po skończonej wizycie, para udała się na Kolorową Łąkę.
— Mam coś dla ciebie! — Usłyszała kremowa. W mgnieniu oka odwróciła się i zobaczyła Bulwę, który miał w pyszczku kwiatek. Wojownik włożył swój podarek za ucho partnerki.
— Dziękuję! — Ucieszyła się. Przytuliła kocura, a zaraz potem przewróciła go na ziemię.
— Zapowiada się fajne popołudnie… — wymruczał Dryfująca Bulwa.
— Możecie iść, nadeszła zmiana. — Usłyszała wojowniczka. Odwróciła się i zobaczyła Czyhająca Murenę i Błękitną Lagunę. Rodzeństwo usiadło przy dole, patrząc na Zorzę. Bury kiwnął głową, i marszem pokierował się w stronę wody. Baśniowa Stokrotka zawahała się i szepnęła coś do ucha Murenie. Ta pokiwała głową i zaczęła myć się językiem po piersi. Kremowa podbiegła do partnera i razem popłynęli w stronę obozu. Machanie łapami i śmieszne poruszanie ogonem, jak kijanka! To cała Stokrotka, sama dostawała dziwne komentarze na ten temat, czy niby nie urodziła się rybą. Ale jej to nie przeszkadzało, bo dla niej wydawało się to komplementem. Kiedy koty dotarły na wyspę, kremowa otrzepała się z wody tak jak i Bulwa. Razem udali się w stronę legowiska medyczki, bo Dryfująca Bulwa wbił sobie kolec w łapę. Jednak nalegał, że to nic takiego i zaraz po zmianie pójdzie do medyczki. A tam? Było prawie że pusto. Kotka nie słyszała już tego śmiechu Zimorodkowego Życzenia ani figlarnych jej zachowań. Została tam jedynie Różana Woń; czarna pracowała sama. Bez niczyjej pomocy, na własną łapę. Jak wojowniczka tak o tym pomyślała, poczuła żal i gorycz w swoim sercu. Róża siedziała koło Syreniego Lamentu, mrucząc coś do jej ucha. Siostra Dryfującej Bulwy odczuwała tę bitwę najmocniej. Stokrotka przełknęła ślinę i postąpiła krok do przodu.
— Przepraszam? Dryfująca Bulwa ma kolec w łapie, możesz go wyciągnąć? — zapytała. Medyczka odwróciła gwałtownie głowę i pokiwała łbem. Mozolnie wstała i zniknęła za składzikiem pełnym ziół. Kotka powąchała powietrze, nawet z jej miejsca mogła wyczuć ten przyjemny aromat. Rumianek czy stokrotki, nagietek czy nawłoć, każdy była dla niej ładnym zapachem. Świeży, słodki i ziołowy zapach rumianka. Słodki, pudrowy i intensywny zapach stokrotki. Przyjemny zapach, pachnący lecznicą nagietka. Kojący zapach, który relaksował, należał do nawłoci. Wojowniczka mogła myśleć o tym bez przerwy, niestety życie nadal się toczyło, no i nic się nie zatrzymywało.
— Już jestem — powiedziała Różana Woń. Bury kocur kiwnął głową i podszedł do kocicy. A ta starannie wyciągnęła kolec z łapy wojownika.
— Auu!! — pisnął bury.
— Daj spokój skarbie! To wcale nie boli… — powiedziała Stokrotka.
— Ale mnie bolało… — wykrztusił. Medyczka pokiwała głową i po skończonej wizycie, para udała się na Kolorową Łąkę.
— Mam coś dla ciebie! — Usłyszała kremowa. W mgnieniu oka odwróciła się i zobaczyła Bulwę, który miał w pyszczku kwiatek. Wojownik włożył swój podarek za ucho partnerki.
— Dziękuję! — Ucieszyła się. Przytuliła kocura, a zaraz potem przewróciła go na ziemię.
— Zapowiada się fajne popołudnie… — wymruczał Dryfująca Bulwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz