Do młodej główki zaczęły docierać rozmaite myśli, zaczęła rozumieć nowe rzeczy. Była młoda, a jednak jej wartość została już policzona. Jeśli kiedykolwiek któreś z nich obróciłoby się przeciwko swojemu klanowi, to co wtedy? Czy jako owoce umówionego związku mają prawo do wypowiadania swojego zdania? Do sprzeciwu?
Jastrzębi Zew została jej mentorką. Pchełka czuła, jak serce mocno wali w jej małej piersi. Dosłownie słyszała, jak krew szumi w wywiniętych uszkach, kiedy stykała się nosami z matką. Była zestresowana, wiedziała bowiem, iż trening z szylkretką z pewnością nie będzie prosty. Matka miała na nią wielkie plany - w końcu była przyszłością Klanu Klifu. Wielkim potencjałem, jak to sama kiedyś określiła, czyszcząc sierść swoich dzieci.
Koteczka spojrzała w tłum powtarzający jej imię. Widok znajomych mordek - Pietruszki oraz Źródlanej Łapy dodawał nieco otuchy młodej uczennicy.
Nareszcie koniec. Koty pogratulowały jej rozpoczęcia treningu, a później na szczęście wszystkie się rozeszły. Pchełka aż nazbyt czuła presję związaną z rozpoczęciem nowego rozdziału w życiu. Mnóstwo zmartwień wypełniało jej głowę. Kiedy tak szla ze spuszczoną głową w dół, wpadła na stojącego na jej drodze kota.
Nieśmiało, wręcz ostrożnie podniosła wzrok. Żółte, przeszywające ślepia patrzyły na nią z góry. Nie znała tego kota, nie widziała go nigdzie w tłumie podczas mianowania. Mimo tego winna mu była przeprosiny.
— P-przepraszam — wydukała. Położyła uszy i skuliła ciało, wyrażając skruchę.
— Patrz, gdzie stawiasz łapy — burknął do niej, a następnie wyminął i odszedł.
Pchełka wypuściła wcześniej wstrzymywane powietrze z gwałtownym ruchem. Któż to był? Wojownik? Starszy? Jak się nazywał?
Całkiem młody, więc raczej wojownik, myślała. Czarne jednolite futro i złote, sowie oczy. Co prawda sowy nigdy nie widziała, jednak Pietruszka opowiadała jej historie o takowych. Podobno były ogromne, a ich oczy jeszcze większe! Wydawały złowrogie odgłosy i polowały na myszy.
Pchełka zmarszczyła nos. Czy w takim razie będzie musiała walczyć z sową o pożywienie? Czy wystarczy dla nich wszystkich myszy w lesie?
— Pchełkowa Łapo. — Wzdrygnęła się na dźwięk swojego nowego imienia.
— T-tak? — zapytała nadchodzącą matkę.
— Nie garb się — usłyszała. — I idź do legowiska uczniów, zajmij wolne posłanie. Jutro z samego rana zaczynamy szkolenie.
— Dobrze — odpowiedziała, uciekając wzrokiem w bok.
Nie była w stanie wytrzymać spojrzenia Jastrzębiego Zewu. Pomimo troski, jaką szylkretka otaczała swoją córkę, jej stanowczość i bezpośredniość również były bardzo wyraźne w odczuciach. Pchełka czasami się zastanawiała czy Jastrząb naprawdę ją kochała, czy może próbowała pokochać, ponieważ nie miała okazji począć potomstwa ze swoim własnym partnerem?
— Um… mamo? — zagadnęła ją cicho.
Jastrząb odwróciła się, gdyż była już w drodze do legowiska wojowników.
— Tak?
— Czy… czy ja też będę teraz chodzić na zgromadzenia? — zapytała.
— Tak, będziesz. I masz nie narobić nam wstydu — przestrzegła ją.
— A czy… A czy… — Próbowała z siebie wydusić. Pod naporem pytającego wzroku matki, w końcu jej się udało. — Czy spotkam tam naszego ojca? Jak on wygląda?
Jastrząb machnęła gniewnie ogonem. Chyba jej się nie spodobało zainteresowanie wspomnianym Burzakiem.
— Być może go spotkasz — odpowiedziała w końcu. — Ma krótki ogon, tak jak Ty. Jest czekoladowy i… — Urwała. Wahała się chwilę. — I jest uprzejmy, więc nie obraź go w żaden sposób.
Pchełka poruszyła uszami, słysząc z ust matki takie mile słowa pod adresem jej ojca. Zawsze myślała, że kotka go nienawidziła, a tu proszę, może nawet nie chowa urazy?
— Zapamiętam! — odpowiedziała śmielej.
— Musisz pamiętać, do którego Klanu należysz — upomniała ją. — Jeśli Barszczowa Łodyga spróbuje Cię przekonać do dołączenia do Klanu Burzy, wbij mu pazury w oczy.
Pchełka zadrżała na dźwięk tych słów. Chyba jednak Jastrząb go nie lubi…
Młoda uczennica kiwnęła krótko głową. Następnie życzyła matce dobrej nocy i poszła grzecznie do legowiska uczniów.
Przepchała się pomiędzy kotami, znajdując wolne miejsce. Nie rozmawiała z nikim, zajęła się sobą, by następnie móc zasnąć.
[656 słów]
[przyznano 13%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz