Słońce niedawno zaszło, jednak nie każdy leżał w swoim legowisku i odpoczywał po całym dniu. Blade Lico został wyznaczony do odprowadzania Pustułki do lasu. Kocur wszedł po cicho do żłobka, by następnie podejść do kociaka i szturchnięciem łapą, obudzić czekoladową kulkę. Młody kocur uniósł lekko zaspany wzrok na wojownika, który bez słowa wyszedł, dając do zrozumienia, że kociak ma podążać za nim. Podniósł się na łapy i otrzepał z mchu, który podczas snu przyczepił się do jego futra.
Wychodząc ze żłobka, poczuł, jak chłodne powietrze przeszywa całe jego ciało, jeżąc każdy włos na skórze. Blade Lico spojrzał na niego kątem oka, na co Pustułka szybko wygładził czekoladowe futro i ruszył za wojownikiem, opuszczając obóz, do którego wróci dopiero rano kolejnego dnia.
Wędrówka nie trwała zbyt długa, jednak w tym czasie koty nie zamieniły ani słowa, lecz młodszemu to nie przeszkadzało. Mógł przynajmniej skupić się na otoczeniu, szukając możliwych miejsc, gdyby coś mogło mu zagrażać w trakcie próby. Pustułka jeszcze w obozie czuł resztki przerwanego snu, jednak teraz? Teraz jego myśl krążyły wokół ważnego sprawdzianu, jak mógłby przejmować się jakąkolwiek sennością?
Kiedy dotarli, starszy zatrzymał się i czekał, aż kocurek do niego dołączy, co sprawnie uczynił. Wojownik skinął głową do Pustułki, by następnie udać się w powrotną wędrówkę, jednak tym razem bez kompana u boku, który miał zostać i przejść próbę. Młodszy odprowadził go wzrokiem, dopóki widział jasne futro wojownika, po tym skierował swoje zielone oczy przed siebie i ujrzał spokojną taflę wody. Chwilę później kocur podszedł bliżej, by ujrzeć swoje odbicie, która pozostawało jednak lekko zniekształcone przez powolne ruchy wody. Nie miał co narzekać na miejsce, gdzie pozostał, przynajmniej już był nieco spokojniejszy, a myśli o pozostaniu czyimś posiłkiem zeszły na dalszy plan.
Jak się okazało, kocur niepotrzebnie zamartwiał się niebezpieczeństwem, ponieważ cała noc przebiegała we względnym spokoju, choć różnorodne odgłosy lasu potrafiły napędzić lekkiego stresu. Pomimo tego Pustułka dał radę niemal niewzruszony dźwiękami innych zwierząt żyjących na terenach klanu. Wraz z nadejściem świtu próba się zakończyła, a już niedługo miał przyjść Blade Lico, który zabierze go do obozu. Nim jednak to nastało, mógł ujrzeć wschód słońca nad wodą, która odbijała się od tafli.
Słysząc szelest za sobą, Pustułka odwrócił wzrok na wojownika, który wyłonił się spomiędzy drzew. Młodszy podniósł się znad brzegu, by podejść do niego i ruszyć do obozu gdzie odbędzie się ceremonia mianowania na ucznia, a kociak dostanie nowe imię i będzie mógł rozpocząć treningi. Nie wiedział jeszcze kim będzie jego mentor bądź mentorka, lecz był pewny, że będzie to ktoś, kto pomoże mu osiągnąć cel, jaki posiadał.
Powrót do obozu również przebiegał w ciszy, jednak żaden z kotów nie czuł potrzeby tego zmieniać. Chwilę później rozpoczęła się ceremonia mianowania na ucznia trójki braci.
— Pustułko, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz nosić imię Pustułkowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Mroczna Wizja. Mam nadzieję, że przekaże ci ona całą swoją wiedzę — przemówił lider, a chwilę później czarna kotka podeszła do syna, by zetknąć się z nim nosem.
Pomimo całej nocy bez snu, Mroczna Wizja nie zamierzała zwlekać z treningiem Pustułkowej Łapy, dlatego po ceremonii podeszła do Iskrzącej Nadziei z propozycją patrolu oraz pokazania terenów klanu swojemu uczniowi wraz z towarzystwem podopiecznego czekoladowo białej wojowniczki. Ta nie miała nic przeciwko i odnajdując wzrokiem Szczawiową Łapę, przywołała go do siebie, by następnie przedstawić mu propozycję czarnej kotki.
[712 słów]
[przyznano 14%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz