Dawno, dawno temu…
— Rysi Tropie! Długo jeszcze? — Usłyszała. Szylkretka mozolnie wyciągnęła się z łóżka. Otrzepała się z kurzu, po tym prędko wyszła z legowiska.
— Co tak długo! Powinnaś reagować szybciej! — krzyknął głos.
— Hej, jak może-! — syknęła kotka. Jednak urwała się w połowie zdania, podniosła głowę i zobaczyła Zabłąkaną Łapę.
— Ach… Przepraszam, możemy już iść — powiedziała. Szylkretka razem ze swoim uczniem opuściła obóz, poprowadziła go na polanę, gdzie miał zacząć się trening.
— Co będziemy dziś robić? — wymruczał. Srebrny kocur kręcił się w miejscu, jakby nie mógł spokojnie siedzieć. Mentorka cały czas była zajęta czymś innym, spoglądała wprost na czarną istotę.
— Cały czas siedzisz strasznie cicho, coś ci jest? — zaczepił ją uczeń. Wojowniczka miała pokiwać głową, jednak przypomniała sobie, że srebrny jest ślepy.
— Tak… Wszystko jest w porządku! — odparła. Nagle zza krzaków wyłoniła się jedna z kotek. Swym szylkretowym futrem i grzywką potrafiła przykuć uwagę.
— Kogo wyczuwasz? — zapytała mentorka.
— Jarzębinową Łapę… — wymruczał. Ryś sama nie wiedziała, czy kocur powiedział prawdę. Bo ona sama nie widziała kotki za często, a szczególnie poza obozem.
Kotka spojrzała się w Jarzębinową Łapę, rozmyślając co powiedzieć. Jej spojrzenie wręcz piekło Rysią Łapę w skórę.
— Wiesz co?... Muszę już iść… Hehe, pa! — wymruczała uczennica. Jarzębina zmierzyła ją wzrokiem i syknęła coś pod nosem. Kotka prędko wycofała się z legowiska i zapomniała co miała zrobić, dlatego udała się wymienić legowiska starszyźnie. Ze spuszczonym łbem powędrowała do ich legowiska, rozejrzała się i zajrzała łbem do środka. Szeleszczący Wiąz i Kukułcze Gniazdo wymieniali się językami, a rozmawiali tak zamulonym i głębokim głosem, że z ich pyska wydobywało się ciche mruczenie.
— Przepraszam! Chciałam wymienić wam legowiska, możecie na chwilkę wyjść? — zapytała. Starsi spojrzeli się na nią i pokiwali głową.
— Lodowy Omen przyniosła ci trochę mchu, pierza i gałązek — odpowiedziała szylkretce.
Ryś pokiwała głową i zobaczyła kupkę przedmiotów do wykonania legowiska. Rysia Łapa westchnęła i zaczęła tworzyć i układać legowisko dla Kukułczego Gniazda.
Teraźniejszość
Rysi Trop zaczęła grzebać się w legowisku, po treningu z Warczącą Łapą miała dość. Cały czas czuła ucisk w płucach, z trudem nabierając powietrze. Wojowniczka zaczęła cicho mruczeć, przyglądając się stosie zwierzyny. Była głodna jak wilk, ale nie miała sił, by wstać. Uporczywie machała kończynami, żeby chociaż usiąść, ale to nie pomagało. W końcu do legowiska wkroczyła znana jej kota – Jarzębinowa Łapa. Szylkretka rozejrzała się po legowisku i westchnęła.
— Zabieram cię na przegląd. Widać, że sobie nie radzisz — rzuciła cicho. Uczennica pomogła kotce wstać i razem udały się do legowiska medyka. W Klanie Wilka doszło do epidemii, większość kotów chorowała na łzawy kaszel. Ryś nie przypuściła, że mogłaby nosić to w sobie. Chociaż mogła przyznać, że strasznie bolały ją płuca i miała przyduszone oczy. Cisowe Tchnienie sobie nie radziła w pojedynkę, dlatego Nikła Gwiazda tymczasowo przywrócił Koperkową Łapę i Jarzębinową Łapę na asystentów.
— Usiądź — powiedziała Jarzębina. Szylkretka kiwnęła głową i tak jak młoda powiedziała, tak wojowniczka to zrobiła. Chwilę później uczennica medyczki wygrzebała zioło, które Ryś nie było dobrze znane.
— Co to jest? — zapytała.
— Wrotycz — odpowiedziała krótko. Później akcja toczyła się szybciej, jak Rysi Trop zażyła zioło zapanował chaos. Cisowe Tchnienie wyłoniła się z ziołowego spichlerzyka, a na jej pyszczku widniała panika.
— Jarzębinowa Łapo! Przynieś szybko jagody jałowca i wrotycz! Zabielone Spojrzenie, Kukułcze Gniazdo i Szeleszczynowy Wiąz słabo się czują! — krzyknęła. Jarzębina kiwnęła głową i wyjęła potrzebne zioła. Niestety było już za późno, medyczki chwilę się tam pokręciły. Jednak Ryś nie miała zamiaru dalej tam siedzieć, bo była już wyleczona.
* * *
<Jarzębina?>
Wyleczeni: Rysi Trop
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz