Na zadane pytanie nie otrzymała odpowiedzi. Ruda kocica skryta za jednym z kamieni milczała, kolejny raz ignorując Margaretkowy Zmierzch. Który to już raz? Szylkretka straciła rachubę. Zachowanie Pożar jednak nie zniechęcało jej, być może dlatego, że w pewnym stopniu dostrzegała w młodszej siebie za młodu. Różnica była taką, że ruda ciągle się miotała, tak jakby niewidzialne łańcuchy nie zostały zerwane i nie pozwalały jej zrobić kroku naprzód, zacząć nowego etapu. Czy to dlatego, że jej rodzice, czy właściwe Płomienny Ryk pozostawał przy życiu? Nawet jeśli ich relacja została zerwana. Dziwnie się patrzyło na te dwa podobne do siebie koty, które stały się dla siebie obce. Wciąż pamiętała jak byli ze sobą blisko. Kilkukrotnie miała okazję odwiedzić Ognistą Piękność w kociarni i widzieć, jak bratankowie byli wpatrzeni jak w obrazek w swoich rodziców. Teraz w oczach Pożarowej Łapy, jedynej pozostałej przy życiu z trójki, była w stanie dostrzec pogardę skierowaną do każdego kota, nie ważne czy należącego do rodziny, czy nie. Żałowała, że między córką Ognistej Piękności, a jej synami nie było żadnej bliższej więzi, co najwyżej była w stanie usłyszeć, że młodzi uczniowie, aktualnie młodzi wojownicy, śmieją się ze starszej przez zbyt długie piastowanie stanowiska ucznia.
Zbliżyła się do kamienia, za którym schowała się kotka, uprzednio dając znać reszcie patrolu, aby wracali pomału do obozu, mówiąc, że zaraz ich dogonią. Z każdym kolejnym uderzeniem serca wzmagał się deszcz. Wpatrywała się w pomarańczowe oczy bratanicy, w których dostrzegała zaborczość.
– Sporo ryzykujesz udając się samotnie na granicę... – Powiedziała, odwracając wzrok w stronę terenów Klanu Klifu. Kto wie, być może niektórzy klifiacy nadal mimo upływu księżyców chowali urazę do Pożarowej Łapy i z przyjemnością by ją potraktowali tak samo, a nawet gorzej, tak jak i ona potraktowała ich medyczke? Poza tym, bacząc na ostatnie wydarzenia, Pożar tym bardziej nie powinna samotnie oddalać się, ale nie miała zamiaru jej matkować na ten temat. Od tego była Ognista Piękność, która mogła spróbować wpłynąć jakoś na córkę. Zresztą, uczennica była duża i sama powinna zdawać sobie z tego sprawę. I być może tak było i celowo robiła na przekór wszystkim i wszystkiemu. – Coraz mocniej pada – Zauważyła, ja co została obdarowana spojrzeniem w stylu "Co ty nie powiesz." – Wracajmy do obozu. Chyba nie chcesz się przeziębić. Wtedy zostaniesz uziemiona w Skruszonej Wieży na dłużej, niż tego byś chciała i częściej będziesz miała okazję widzieć Szepczącą Pustkę – Uśmiechnęła się, mając nadzieję, że chociaż w ten sposób zniechęci do siedzenia na deszczu i zachęci bratanicę do powrotu do obozu. Nawet jeśli w głębi serca kusiło jej powiedzieć, aby ta zaczęła nowe życie z dala od narzuconych na swe barki oczekiwań rodziny i zmarłych.
Chociaż ona.
Zbliżyła się do kamienia, za którym schowała się kotka, uprzednio dając znać reszcie patrolu, aby wracali pomału do obozu, mówiąc, że zaraz ich dogonią. Z każdym kolejnym uderzeniem serca wzmagał się deszcz. Wpatrywała się w pomarańczowe oczy bratanicy, w których dostrzegała zaborczość.
– Sporo ryzykujesz udając się samotnie na granicę... – Powiedziała, odwracając wzrok w stronę terenów Klanu Klifu. Kto wie, być może niektórzy klifiacy nadal mimo upływu księżyców chowali urazę do Pożarowej Łapy i z przyjemnością by ją potraktowali tak samo, a nawet gorzej, tak jak i ona potraktowała ich medyczke? Poza tym, bacząc na ostatnie wydarzenia, Pożar tym bardziej nie powinna samotnie oddalać się, ale nie miała zamiaru jej matkować na ten temat. Od tego była Ognista Piękność, która mogła spróbować wpłynąć jakoś na córkę. Zresztą, uczennica była duża i sama powinna zdawać sobie z tego sprawę. I być może tak było i celowo robiła na przekór wszystkim i wszystkiemu. – Coraz mocniej pada – Zauważyła, ja co została obdarowana spojrzeniem w stylu "Co ty nie powiesz." – Wracajmy do obozu. Chyba nie chcesz się przeziębić. Wtedy zostaniesz uziemiona w Skruszonej Wieży na dłużej, niż tego byś chciała i częściej będziesz miała okazję widzieć Szepczącą Pustkę – Uśmiechnęła się, mając nadzieję, że chociaż w ten sposób zniechęci do siedzenia na deszczu i zachęci bratanicę do powrotu do obozu. Nawet jeśli w głębi serca kusiło jej powiedzieć, aby ta zaczęła nowe życie z dala od narzuconych na swe barki oczekiwań rodziny i zmarłych.
Chociaż ona.
<Pożar? Jak coś, można kończyć sesję, bo porozjeżdzałam chronologię (ale w zamian kuzyna kremowego mogę zaproponować). Mimo to fajnie się prowadziło ten wątek. Dzięki za odpis✌️>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz