Obudziłam się w środku nocy, ponieważ męczył mnie nieznośny kaszel. Powoli otworzyłam oczy, aby sprawdzić, czy inni śpią. Na szczęście spali, ale dało się zauważyć, a raczej usłyszeć, że nie tylko mnie on dręczył, pomieszany z bólem gardła. Jeżynek praktycznie krztusił się od kaszlu, więc jako jego siostra oczywiście się przestraszyłam, że jego też to może boleć. Z resztą nie tylko jego, moja Mamusia także pokasływała. Delikatnie się podnosząc, wyznaczyłam sobie misję.
„ Muszę iść do Pani Ćmy, żeby im pomogła. ”
Może nigdy z nią zbytnio nie rozmawiałam, ale widziałam ją czasami poza lecznicą. Wydawała mi się najbardziej “dobrze” nastawiona do małych, futrzastych kłaków, dokładnie takich, jak ja. Z niewiadomych przyczyn trochę widziałam w niej siebie. Zawsze jeśli coś się dzieje, nawet nie z jej winy, to obwinia siebie. Ja mam tak samo… Oprócz tego, jest cichą, ale i uczynną, troskliwą i milusią Panią medyczną asystentką. Po prostu trochę czułam się tak, jakby nie umiała tego do końca pokazać. Co najśmieszniejsze, ja też mam identycznie!
Dusząc kaszel, w cieniu ruszyłam w stronę światła księżyca, które delikatnie “wlewało się” do środka. W końcu nie chciałam, żeby ktoś jeszcze się obudził. Z sukcesem udało mi się cichutko dojść do wyjścia ze żłobka, gdzie odetchnęłam i wykasłałam się, a przynajmniej, na chwilę wtedy obecną. Następnie, cicho niczym malutka myszeczka, w blasku księżyca podążyłam do lecznicy. Stanęłam przy boku wejścia i wysunęłam się tak, aby było widać jedynie moje puchate uszka, błękitne oczka, oraz mały, łaciaty nosek. Było czysto, więc wślizgnęłam się do środka. Namierzyłam wzrokiem posłanie Pani Ćmiego Księżyca, a następnie zaczęłam powoli do niego podchodzić. W panującym tam półmroku, mogłam zauważyć, jak klatka piersiowa Asystentki Pani Liściastego Futra rytmicznie podnosi się i opada. Delikatnie szturchnęłam ją łapką, szeptając:
— Pani Ćmi Księżycu, nie mo- nie dałam rady dokończyć, pod wpływem kolejnego ataku kaszlu. Kiedy już się uspokoiłam, spokojnie dokończyłam.
— Nie mogę spać. Moja Mamusia i Brat też… Możesz im pomóc? Ja chciałbym pomóc Pani w pomaganiu im, mogę? — spytałam błagalnym głosikiem, robiąc najsłodsze oczka jakie umiałam.
Przestraszyłam się, bo najpierw kotka coś mruknęła pod nosem i się przekręciła, a kiedy kasłnęłam, to nagle zerwała się na równe łapy.
— A-ah! — wymamrotała, zrywając się jakbym wywołała pożar.
— Chodź tu... — mruknęła, pochylając się nisko, aby następnie delikatnie przycisnąć ucho do mojej malutkiej piersi. — Oddychaj — poleciła miękko.
Lubiłam Panią Ćmę, ponieważ może i była cicha, ale za to bardzo miła i czuła.
Grzecznie wykonałam polecenie Pani Ćmy, a kiedy już zabrała głowę, cicho mruknęłam.
— Mi nic nie jest, boje się o Mamusie i Jeżynka. Możemy im pomóc? Ja nie jestem taka ważna jak oni.
Mówiąc to, o mało co nie wyplułam płuc, ale nie dałam po sobie tego poznać, nie ja tu byłam najważniejsza.
— I przepraszam, że Cię obudziłam, nie chciałam Cię przestraszyć, ani zakłócać Ci snu, ale boję się o nich... Mną zajmij się na końcu. A teraz chodź! — pisnęłam, delikatnie szturchając ją główką.
Kiedy z mojego pyszczka wyrwało się kilka urywanych, dosyć płytkich wydechów, które trochę przypominało kaszlnięcie, odsunęła się prędko. Rozumiałam ją. W końcu była medyczką, nie mogła być chora.
— Przestań — rzuciła sucho, odsuwając mnie delikatnie na bok, kierując się po cichu, do składziku. Po chwili wyłoniła się ze spiżarni.
— Zaprowadź mnie…
Kiedy Pani Ćma szorstko się odezwała, trochę mnie to spłoszyło. Nie dałam się jednak tak łatwo i kiedy kocica poszła do składziku, ja wróciłam dokładnie w to samo miejsce.
— Oczywiście, już Panią prowadzę — szepnęłam wesoło wymachując ogonkiem.
Po chwili analizowania tonu Pani Ćmiego Księżyca, powoli do mnie dotarło, że nie dodała nic o tym, czy mogę jej pomóc. Bardzo mnie to zasmuciło, bo chciałam pomóc. Nie wiem dlaczego, ale ciągnęło mnie do tego tak bardzo, jak do zabawy piórkami.
— Czyli... Nie będę mogła pomóc? — spytałam zrezygnowana, opuszczając małą główkę w dół.
Pani Ćma najpierw tylko przekręciła ucho, chyba żeby pokazać, że mnie nie olewa, a potem, w końcu, po dłuższej chwili ciszy odezwała się.
— Nie... Nie dziś…
— O-oh... Rozumiem — powiedziałam lekko potrząsając główką.
— Pewnie ma już Pani dużo na głowie, a jakiś schorowany kociak, pałętający się pod łapami na pewno nie pomoże... — powiedziałam uświadamiając sobie, jakim byłabym ciężarem.
— Może... Może jak już będę duża, to będę mogła Pani pomóc. Jesteśmy — powiedziałam, wchodząc do żłobka, z którego fale gorąca wylewały się wraz z nieprzyjemnym odorem. Zmartwiło mnie to, jakie gorąco odczuwałam ze strony Jeżynka.
— On... On chyba ma gorączkę... Mój biedny brat...— powiedziałam, czule głaskając go ogonem po głowie.
Nie byłam jednak ani uczennicą medyka, ani nawet uczennicą, więc odsunęłam się, dając miejsce profesjonalistce.
— Jutro pomogę Pani Postrzępionej Łapie w ogarnięciu legowisk — szepnęłam, odsuwając się od kasłającego kocurka.
Zanim Pani Ćmi Księżyc zbliżyła się do schorowanego, nieśmiało spytałam.
— Co to jest za zioło? — wskazując nieznacznym ale widocznym nawet w półmroku ruchem ogona.
— Floks — rzuciła jedynie, stojąc na wejściu.
Zatrzymałam się na chwilę i w głowie zanotowałam tą nazwę, przyglądając się dokładnie kwiecie, znajdującym się w pysku
„Floks, dobry na kaszel. Małe, różowe kwiatuszki, ma długie łodyżki. Prawdopodobnie trzeba go z czymś wymieszać…”
Potem, zaczęła delikatnie szurać łapą między posłaniami, aby znaleźć chorych, a przynajmniej, tak mi się wydawało. Po chwili musnęła ciało mojego brata.
— Mmhm... — mruknęła na początku, co nie wróżyło niczego dobrego.
— Aster, obudź ich, a potem zaprowadź do legowiska medyków. — powiedziała w końcu, stając z powrotem przy wejściu.
— Dobrze Pani Ćmi Księżycu — mruknęłam, schylając się do brata.
— Jeżynku, Jeżynku! — szepnęłam, szturchając go łapką. — Chodź, musimy iść...
Kocurek wybełkotał coś niezrozumiałego, a potem mozolnie wygramolił się z posłania. To obudziło moją mamusie, która pilnowała nas jak oczka w głowie.
— C-co się dzieje? — spytała, gwałtownie się podnosząc.
— Mamusiu, musisz iść do pani Ćmiego Księżyca. Zabierz ze sobą Jeżynka — mruknęłam cicho, zatrzymując wzrok na jeszcze jednej, ostatniej kasłającej kulce.
Podeszłam do liliowej koteczki delikatnie i dotknęłam jej noskiem. Ta podniosła głowę i zatrzymała wzrok prosto na mnie.
— Kukułko, musisz iść do Pani Ćmiego Księżyca... — zaczęłam, kiedy ta zgrabnie się podnosiła. — Choć, idziemy.
We dwójkę podreptałyśmy razem do legowiska medyczek, a w półmroku mogłam zauważyć, jak końcówka ogona Pani Ćmy lekko drga.
Moja mama wzięła braciszka za kark, a potem wraz z liliową u boku, we trójkę udali się do legowiska Pani Liściastego Futra. Delikatnie zbliżyłam się do medyczki, stojącej nad innymi maluchami, oraz Mamrok.
"Pewnie sprawdza, czy też oni kaszlą..." — pomyślałam, czekając aż skończy.
Kiedy już się podniosła, spojrzałam na nią i błagalnie spytałam:
— Czy mogę jeszcze jakoś pomóc? Nawet jeśli miałabym po prostu pilnować oddechu Jeżynka i Kukułki... Proszę.
< Pani Ćmi Księżycu? Bardzo ładnie Proszę! >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Znajdki w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz