Purchawka podskoczyła podekscytowana. Latające koty. To miejsce zaskakiwało ją coraz bardziej. Miała nadzieję, że ów pani ją także nauczy latać. Super byłoby tak szybować sobie wśród chmurek. Ciekawe jak smakowały.
— Tak! Ja się dowiem, obiecuję. — miauknęła donośnie. — A gdzie ona jest?
Uniosła łebek ku niebu. Zaczęła wpatrywać się w niebiańską połać. Ale nigdzie nie było widać tam kotki. Zmarszczyła brewki już czując lekkie napięcie w szyi.
— Spokojnie, Purchaweczko. Wiem gdzie ją znajdziemy. — oznajmił, wskazując ogonem kierunek ich wędrówki.
Czarna przywarła ciałkiem do długich, czekoladowych nóżek. Szli i szli. Tyle kotów mijali po drodze. Mieli różne futerka. Różne kolorki oczek. Kształty. Inne były prześliczne, a inne... pozbawione futra? Purchawka zamrugała zszokowana. Prawie wtedy zgubiła Miodka. A w tym tłumie nie było to takie trudne. Szybko dogoniła wojownika i już nie opuszczała go na krok. Aż dotarli do szaro-kremowej koteczki. Purchawka zerkała na Miodka upewniając się czy to właściwy kot.
— Śliczna Pani? — zawołała w stronę kotki.
Ku jej zdziwieniu nie zareagowała. Dopiero gdy ich spostrzegła zrobiła zaskoczoną minę. Dymna wyszczerzyła się szeroko chcąc jak najlepiej się zaprezentować. W końcu miała z niej wyciągnąć prawdę o lataniu!
— Witaj Miodku i...? — miauknęła nieco niepewnie.
Czarna poczuła na sobie jej wzrok. Zrobiła energiczny krok do przodu, prawie tracąc równowagę.
— Purchawka! — przedstawiła się radośnie, przekrzywiając łebek na bok. — To prawda, że Śliczna Pani lata?
Kotka uśmiechnęła się lekko. Spojrzała dziwnie na Miodka.
— Może tak to wygląda, ale to tak naprawdę długie susy. Pomiędzy gałęziami drzew. — wyjaśniła szylkretka.
Purchawka zmarszczyła nosek. Niech to psia kostka, jej także nie chce zdradzić prawdy. Czarna wbiła duże ślepka w zwiadowczynię, licząc, że może zmieni zdanie. Była twarda. Nie wyglądała jakby miała zamiar cokolwiek zdradzić. Czarna przeszła do ataku. Podeszła do jasnej łapki i zaczęła się o nią ocierać, cicho mrucząc.
— Proszę, proszę... Naucz mnie latać... — mruczała w kółko niczym zaklęcie.
<Miodku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz