[Po śmierci Syreniego Lamentu]
Kremowa siedziała przy wejściu do obozu, czekając na partnera, który powolnym krokiem wyszedł z legowiska.
– Gotowy? – mruknęła. Bury spuścił łeb i pokiwał głową, chwycił bukiet kwiatów i wyszedł z obozu. Wojownik przez całą drogę był cicho, jakby nie słyszał słów partnerki. Niedaleko Zmierzchającej Zatoki znajdowała się Syreni Lament. Srebrna, point kotka o śmiesznym ogonie. Siostra Dryfującej Bulwy odeszła niedawno, a para nadal przynosi jej kwiaty. Kiedy koty dotarły do grobu, Bulwa posmutniał. Kocur położył przy nagrobku kwiaty i usiadł. Wyglądał jakby wpatrywał się w pustkę, jakby nic nie mogło go już wybudzić.
– Myślisz… Myślisz, że ona patrzy na nas z góry? – zapytał. Kremowa usiadła obok niego i wtuliła się w jego bok.
– Nie jestem pewna, ale kto wie… Może nawet siedzieć obok ciebie – wyszeptała. Pręgowana nie mogła sobie wyobrazić, co mógł czuć w tej chwili bury. Czuł smutek? Żal, gorycz? Czy coś gorszego, czy w ogóle było coś gorszego…
– Wracamy? – rzuciła nagle kremowa.
– Zostańmy jeszcze chwilę… – odpowiedział. Stokrotka pokiwała głową i spojrzała się na partnera. Musnęła go ogonem, jednak on nie zwrócił na nią uwagi. Bury nadal był wpatrzony w grób siostry. A co jeżeli mu nie przejdzie…?
***
Nazajutrz sprawa się uspokoiła, bo za legowiskiem słyszała rozbudzonego partnera, ale czy na pewno? Baśniowa Stokrotka przewracała się z boku na bok, myśląc co dziś zrobi. Polowanie? Zwiedzanie nowych terenów? Patrol graniczny? Było tyle rzeczy do wyboru, a mogła wybrać tylko jedną. Nagle do legowiska wojowników wkroczył bury.
– Super! Wstałaś, idziemy na polowanie? – zapytał.
– Jasne! – odpowiedziała Stokrotka. Zadowolona wstała z miejsca i ruszyła za kocurem. Zapowiadało się im długie polowanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz