Szum morza był niczym najpiękniejsza, bajkowa melodyjka. Jednostajny, a jednak za każdym razem zadziwiał wielobarwnością dźwięków. To pieśń wzburzonych fal podnosiła, a to znów malała. Co jakiś czas do orkiestry dołączał się krzyk mew, a także świst ich skrzydeł. Złota Łapa przymknął ślepia. Pozwolił, aby wieczorny, silny wiatr czochrał jego puchate policzki.
— Idą burzowe chmury. Pośpieszmy się i zróbmy co mamy zrobić, zanim fale się kompletnie rozjuszą — powiedział Rozświetlona Skóra. Biały wojownik był brudny od wilgotnego piasku; uczeń cieszył się właśnie w takich momentach, że urodził się, jaki się urodził. Chociaż... On nigdy nie narzekał na swój wygląd. — Rusz zad... Poszukaj krabów, powinno być ich teraz sporo; czekają na przypływ, żeby morze zabrało je ze sobą z plaży. — Kiedy kocur podał instrukcje, sam zaczął się rozglądać, a następnie patrzeć dokładnie pod łapy.
— To smutne... — mruknął dawny pieszczoszek. Nie odwrócił się w stronę mentora, a mentor nie uraczył podopiecznego nawet ukradkowym spojrzeniem.
— Hm? Co tam mówisz pod nosem? — rzucił beznamiętnie, nie przerywając poszukiwań.
— To smutne, że chcemy je schwytać, kiedy tak wyczekują, aż woda obmyje ich twarde korpusiki i zabierze do domu, do głębin... — Nie odrywał oczu od tafli, która robiła się coraz bardziej wzburzona. — Okrutny świat, okrutni my...
— Nie mądruj ani nie myśl o tym za dużo. Tak już jest. Wiewiórka, której włosy z ogona masz dalej między zębami, też miała swoje życie, swoje małe, wiewiórcze obowiązki, a może nawet potomstwo. — Przysiadł z pierwszym skorupiakiem. Złota Łapa przyglądał się poczynaniom kota. Stworek walczył. Próbował szczypać białe paluszki, ale Rozświetlona Skóra był zbyt szybki i z łatwością unikał ataków. W końcu wsadził pazur pod jego pancerz i oderwał go. Pulsujące, jasne mięso błyszczało, a młodszego zemdliło. Wrócił do patrzenia w ocean. Nagle poczuł uderzenie w tył głowy. Jęknął i odwrócił się. Mentor rzucił w niego muszlą.
— Weźmiesz się do roboty? — warknął i wrócił do szukania. Dodał jeszcze, nie patrząc czy terminator go słucha. — Nie robię tego dla siebie, ja umiem polować na kraby. To ty tu jesteś mysim móżdżkiem.
— Nie mam dziś ochoty na masowe mordy bezbronnych istot... — wyjęczał.
— Wielka mi szkoda. Niestety, mój drogi "słodziaku", ale nikogo to nie interesuje. Zwłaszcza teraz, gdy ten poszarpanieć, szaleniec bez zahamowań i umiejętności odczuwania zmęczenie i myślenia, przyprowadził swoją panienkę z jakiegoś bagna — syknął, podchodząc bliżej do jasnego pyska.
— Masz na myśli Panicza Pochmura? — dopytał; nie wiedział, co się dzieje. Czemu rozmawiają teraz o tym?
— Nie, nie mam na myśli żadnego "panicza". Mam na myśli kota, która nie umie radzić sobie z niczym. Najpierw ucieka, co wiem od moich matek, potem wraca, a następnie przyprowadza jakąś brudną kotkę nie wiadomo skąd. — Bengalowi wydawało się, że wojownik bardzo długo trzymał to w sercu, ale nie miał sposobności z nikim o tym porozmawiać. No a jak nadarzyła się okazja, no to pękł.
— Myślę, że odrobinę dramatyzujesz... — powiedział z cieniem uśmiechu. — Przecież kocięta to taka miła rzecz. No a ja też przybyłem z daleka...
— Widać... — burknął i odszedł. — Jazda do roboty. Jak nie chcesz łapać krabów, to przynajmniej mam nadzieję, że masz dobrą pamięć i po tym, co ja zrobiłem, będziesz wiedzieć, jak się zachować, gdy Panicza najdzie ochota na "masowy mord bezbronnych istot" — Nabijał się z niego, ale Złota Łapa był szczęśliwy, że nie musi mazać łap we krwi. Przynajmniej nie dzisiaj.
"No ale coś muszę złapać..." — pomyślał.
Zaczął się rozglądać. Zobaczył klify, które całe pokryte były białymi, suchymi odchodami przeróżnych morskich ptaków. Gdzie biała kupa, tam ptaki, a gdzie ptaki tam gniazda, no a w gniazdach jajeczka. Zapadając się nieznacznie w wilgotnym piachu, skierował się po kamienną ścianę. Półki zaczynały się nisko, więc bez większych problemów wskoczył na pierwszą, a następnie na kolejne. Wraz z wysokością, urwisko robiło się bardziej stromę; ciężko było postawić gdzieś pewną łapę. Postanowił pozostać tutaj. Zwłaszcza że widział, jak uplecione gniazdko, wypełnione ślicznymi, błyszczącymi jajeczkami, spoczywa spokojnie po jego prawej. Pojedyncze piórka, niektóre zaczepione między suchą trawę, a inne przyklejone do skorupek, powiewały na wietrze, który wzmagał się z każdym uderzeniem serca. Naciągnął się, aby ując je w zęby, a następnie ostrożnie przysunął do siebie. Poprawił chwyt i tyłem zaczął się wycofywać. Kiedy był niżej, spuścił zdobycz na piach, który pod samym klifem był dość suchy, sypki i miękki. Wiedział, że gdyby wypadły zostałyby w całości. Powiewy zaczęły być mokre i nagle lunął deszcz. Pod ścianą, zaraz obok rzuconego gniazda, stał Rozświetlona Skóra z jeszcze trzema krabami.
— Bierze je i wracamy, bo zaraz nas podmyję — zarządził i ruszył przodem. Złota Łapa włożył z powrotem jedno jajko, które próbowało uciec, a następnie pognał za białym wojownikiem, ciągle uważając, aby nic nie stało się z jego zdobyczą.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Znajdki w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
08 kwietnia 2025
Od Złotej Łapy
[756 słów + polowanie na kraby]
[przyznano 15% (nie ma zadnego polowania na kraby!!!)]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz