Powoli weszła do legowiska medyka, wzrokiem rozglądając się po otoczeniu, aż zatrzymał się on na medyczce. To właśnie tu miała zacząć swoje przesłuchania. Kiwnęła Cis głową na powitanie i cicho poprosiła o rozmowę. Po chwili obie kotki były już same, a Mak posłała medyczce znaczące spojrzenie, mówiące, by kotka podała swoje alibi w tak dobrze znanej w całej społeczności sprawie.
– Wszystko działo się w nocy. Ja, tak jak chyba większość kotów spałam. O wszystkim dowiedziałam się dopiero rano – oznajmiła Cisowe Tchnienie, jakby starając sie nie spanikować.
– Jest ktoś kto może potwierdzić twoje słowa? – zapytała Mak, uważnie przyglądając się medyczce.
– Można spróbować zapytać Jarzębinowy Żar, lub Koperkową Łapę, ale nie wiem co oni wtedy robili oraz czy byli w legowisku, bo jak wcześniej mówiłam, spałam.
Mistrzyni kiwnęła głową.
– Dziękuję, możesz odejść – powiedziała w końcu, żegnając się z Cisowym Tchnieniem, sama będąc pogrążona w myślach, dotyczących zeznania medyczki. Gdy wychodziła, czuła na sobie jej wzrok, jednak liliowa starała się go zignorować. Już chciała wrócić do swoich myśli, by dokładnie przeanalizować zeznanie Cis, lecz wtedy zobaczyła swój kolejny cel - Syczkowy Szept. Gdy tylko wyłapała go z tłumu, od razu ruszyła w jego stronę, lekko trącając go łapą, by zwrócić na siebie uwagę. Wymamrotała ciche przywitanie i poprosiła kocura na bok, gdzie mieli odbyć przesłuchanie. Gdy tylko oddalili się od reszty, Mak kiwnęła głową na znak, że kocur może zaczynać przedstawianie swojego alibi.
— Kiedy to wszystko się stało byłem w obozie. Nie wiem czy ktoś mnie widział... Trzymałem się obrzeży. Od razu, jak dowiedzieliśmy się o śmierci Jadowitej Żmii i Sosnowej Gwiazdy, poszedłem na patrol. Ech, po co ja to mówię — mruknął ostatnie zdanie szeptem, mówiąc do siebie — byłaś tam ze mną, więc to wiesz.
Zamilkł, chyba nie wiedząc, co więcej powiedzieć. Jego wypowiedź od razu przykuła uwagę Mak, głównie przez fakt tego, że całe zdarzenie miało miejsce w nocy.
– Byłeś w obozie, a dokładniej? Była noc, czyżbyś nie spał w legowisku, że mówisz to w ten sposób? – dopytała, uważnie obserwując kocura.
— Rzadko śpię. Raczej trapi mnie bezsenność... — mruknął kocur i uciekł wzrokiem. — Przez co zdarza mi się wychodzić na spacery, gdy już wszyscy śpią. Choćby samo przejście się wokół obozu pomaga w oczyszczeniu głowy.
Kotka pokiwała powoli głową, wzroku nie ściągając z młodszego wojownika.
– Widziałeś, lub słyszałeś coś? – zapytała, zwracając uwagę na wcześniej wypowiedziane przez niego słowa. Wojownik pokręcił głową.
— Tylko odgłosy dzików – oznajmił.
– Możesz odejść – powiedziała tylko, sama zostając chwilę na miejscu. Odprowadziła go wzrokiem, analizując jego wypowiedź. Wymykał się w nocy i to nie raz. "Będzie trzeba to zaznaczyć" – pomyślała i dalej zaczęła się rozglądać.
***
Przeprowadzała jeszcze kilka wywiadów. Z Kukułczym Gniazdem, Sowim Zmierzchem, Bladym Licem... Jednak najbardziej w pamięci zapadło jej to z Borsuczą Puszczą. Głównie przez fakt, że Mak nie przepadała za wojowniczą, dlatego też podczas ich spotkania nie zabrakło ostrych słów. Teraz liliowa siedziała sama, dalej się rozglądając. Nikt z ostatnich przesłuchiwanych nie przyniósł tyle informacji, został jej ostatni cel - Szczawiowa Łapa. Po jakimś czasie jej wzrok spoczął na młodym uczniu, który błąkał się po obozie. Gdy oddalił się wystarczająco od reszty, podeszła do niego, zwracając na siebie uwagę.
– Witaj Szczawiowa Łapo, mogę cię na chwilę poprosić na bok? – zapytała i nie czekając na odpowiedź, ruszyła przed siebie, ogonem nakazując uczniowi, by zrobił to samo – Powiedz... Co robiłeś gdy Sosnowa Gwiazda wraz ze swoją zastępczynią zmarły? – zapytała, czekając aż uczeń przedstawi swoje alibi.
— Ja? — Spytał Szczawiowa Łapa zmieszany. — Trenowałem. Z Iskrzącą Nadzieją. Jak wróciliśmy zjedliśmy i.. — zatrzymał się na moment — Odłożyliśmy zwierzynę. Potem.. poszedłem do legowiska uczniów. — Dobierał ostrożnie słowa.
– Trenowałeś? Był środek nocy gdy doszło do tego zdarzenia – zauważyła, zwracając też uwagę na chwilowe przerwy w wypowiedziach kocura – Często trenujecie o zmroku?
— Znaczy trenowałem w dzień, a w nocy byłem w legowisku.. jak już wróciłem to znalazłem tylko te kolce. Przed powrotem jedynie zjadłem wieczorem, bo miałem być na porannym patrolu.
Kotka kiwnęła głową, na chwilę milknąc.
– Coś jeszcze znalazłeś lub widziałeś?
— Chyba.. nie.. wiem, że wchodząc do legowiska widziałem, jak wychodzi z niego Zabłąkana Łapa. Chyba tyle.. – podzielił się informacjami, co nieco zaciekawiło Makowy Nów.
– Zabłąkana Łapa? Wiesz gdzie się wybierał o takiej porze? – zapytała.
— Wyszedł za potrzebą, z Zalotną Krasopani. Przynajmniej to mi powiedział.
– A czy gdy wróciłeś coś jeszcze nie "pasowało" w legowisku? Ktoś jeszcze wychodził? – dopytywała Mak.
— Chyba nie, wszyscy uczniowie tam byli. Przyszedłem ostatni najwyraźniej – oznajmił, na co Makowy Nów kiwnęła głową.
– Możesz odejść – oznajmiła, sama zostając na miejscu. Teraz pozostało jej przekazać informacje reszcie i omówić z nimi zaistniałą sytuację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz