— Twoje obietnice nie brzmią zbyt obiecująco — podniosła jedną z brwi. — Poza tym, mam Ci pokazać inne trujące zioła, abyś przestała truć? To nie ma sensu.
— Nie ma sensu dla ciebie — czekoladowa wzruszyła ramionami. — Jak dla mnie to jak najbardziej logiczna propozycja.
Przełknęła ślinę i otrząsnęła się ze zdziwienia.
— Chyba mrówki weszły ci do mózgu, Mróweczko.
— A ty masz ich więcej pod ogonem!
Zamilkła na moment, obracając się w kierunku legowiska. Pierwomrówka wychwyciła jej niezdecydowanie i zrobiła krok do przodu.
— Jeżeli nie chcesz mi pomóc, to nie — miauknęła, uśmiechając się. — Sama sobie znajdę jakieś ustrojstwo. Miej tylko nadzieję, że nie znajdę nic niebezpiecznego… — Dodała błahym tonem.
— No już, nie kombinuj bardziej — jej ogon drgnął nerwowo. — Proszę. Coś Ci dam, ale nie chce wpakować się w błoto przez ciebie — zmarszczyła brwi. — Ty też się pilnuj, a jeżeli Czuwającą Salamandra przyjdzie do mnie jeszcze raz, to wyślę kogoś, aby w nocy napluł ci do uszu.
— Przesadzasz.
— Pierwomrówko!
Kotka wywróciła oczami i westchnęła teatralnie.
— No już, już, dobrze. Tylko się uwiń z tym zielskiem, nie mam całego księżyca.
***
Była zawiedziona. Zła. Na początku zszokowana, ale im dłużej nad tym myślała, tym mniej się dziwiła. Dreszcz przeszedł jej po karku. Morderstwo? Chyba nie żartowała, gdy mówiła o obaleniu Króliczej Gwiazdy z pieńka. Chociaż, biorąc pod uwagę jej wcześniejsze pomysły, nie było to coś bardzo szokującego… Czemu Pierwomrówka musiała wywijać takie figle?
Dyskretnie wypytywała inne koty na zgromadzeniu, czy ich granicami nie przemieszczała się może ostatnimi wschodami słońca jakaś czekoladowa koteczka, w jej wieku, albo czy nie widzieli pary oklapniętych uszek i pokaźnego temperamentu… Przez całe spotkanie nerwy ją zjadały, bo może ta jej głupiutka siostra by się tam pojawiła? Co by się wtedy stało?
Widziała nieprzychylne spojrzenia reszty klanu i kąśliwe uwagi. Słyszała słowa Królika, gdy mówił, aby traktować jej siostrę jako zdrajczynię, jeżeli tylko wsunie nos na ich terytorium. Publiczność tylko poparła tę decyzję - grupa uczniów, która Pierwomrówka wcześniej owinęła sobie wokół pazura, odwróciła się na nią zadem. Ona nie była pewna, co ma myśleć. W końcu to jej siostra, może dziecinna i z charakterkiem, ale nadal siostra… Nie chciała, aby ta błąkała się gdzieś samotnie. Jak bardzo denerwowało ją jej nierozgarnięcie i samolubność, tak czekoladowa przywracała trochę beztroski i kocięcych psikusów do jej życia. Nawet, gdy kończyły się one nieciekawie. Zmarszczyła brwi i owinęła ogon łapami. Spojrzała na nocne niebo. Do czego Mróweczka dążyła tymi czynami?
<Pierwomrówko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz