— Staram się jak mogę! Faktycznie robię się w tym coraz lepsza. — odpowiedziała kończąc otwieranie. Jej mentor przyglądał się jej poczynaniom uważnie. Gdy w końcu skończyła, z aprobatą skinął jej głową.
— Wspaniale. Chyba możemy wracać. — Wstał z miejsca i ruszył w stronę obozu. Szylkretka podreptała za nim. Wracając, zatrzymali się przy pogorzelisku, gdzie zauważyła małe jajko wystające z trawy. Przypomniało jej to o kociętach, które urodziła Mamrok. Ostatnio odwiedziła je, gdy były bardzo maleńkie. Zatrzymała się przy drzewie. Zaczęła pazurami zrywać z niego mech i formować go w kulkę.
— Co robisz? — spytał ją Stokrotkowa Pieśń.
— Formuję kulkę mchu dla kociaków. — odpowiedziała, a gdy skończyła swoje dzieło, dumnie wzięła je między zęby i zaczęła nieść do obozu. Jej mentor zaśmiał się, ale podążył niosąc kraba.
Gdy dotarli, weszła do żłobka patrząc na dwie karmicielki. Widać było po nich, że cieszyły się swoimi pociechami. Postrzępiona Łapa uśmiechnęła się delikatnie do Pchełki, z którą ostatnio spędzała trochę czasu. Jednak tym razem przyszła do innych kociąt. Podeszła do Mamrok.
— Jak się mają maluchy? — spytała zainteresowana.
— Postrzępiona Łapo! Miałam nadzieję, że je odwiedzisz. Potrafisz rozruszać kocięta, uwielbiają cię. Cały czas słucham, jak Pchełka opowiada moim kociakom o tym, jak się razem bawicie. — Gdy uczennica to usłyszała uśmiechnęła się.
— Co mogę rzec, po prostu jestem wielbiona przez maluchy! — zaśmiała się, po czym kucnęła przy malutkiej kotce.
— Czyżby to mała Aster? Strasznie szybko rośniesz! — Uśmiechnęła się do niej czule.
[228 słów]
<Aster>
[przyznano 4%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz