[Przeszłość, Pora Zielonych Liści, przed zmianą roli Motylki]
Szylkretowa westchnęła, jakby z trudem, patrząc na uczennicę z Klanu Klifu. Machnęła ogonem, idąc dalej wzdłuż granicy, której linia wyznaczała granice ich świata. Powietrze było wilgotne, a ziemia pod łapami miękka, jakby sama natura chciała, by każdy krok stawiany tutaj był pełen przemyśleń.
— Zastanawiam się nad tym cały czas, ale czuję, że jeśli tego nie zrobię, to ktoś inny będzie musiał. A ja... mam już jakieś doświadczenie jako wojownik — powiedziała powoli, z lekką niepewnością, siadając na miękkiej trawie. Trwała chwilę w ciszy, wpatrując się w niebo. Wokół rozpościerał się zapach dzikich ptaków, ich śpiew unoszący się w powietrzu, jakby sama przyroda chciała tu opowiedzieć swoją historię. — Wolę, żeby inni byli szczęśliwi — dodała w końcu, odwracając wzrok, jakby nie chciała, by ktoś dostrzegł cień w jej oczach.
— Dbanie o siebie jest równie ważne! — zauważyła Postrzępiona Łapa, siadając wygodnie obok. Jej wzrok, pełen spokoju, błądził po rozciągającym się nad nimi niebie, jakby szukała tam odpowiedzi na pytanie, które było tak samo stare jak sam świat.
Szylkretowa spojrzała na nią, a jej oczy błysnęły, gdy zaczęła mówić.
— Tak, wiem, jednak czasami trzeba poświęcić swoje szczęście dla dobra innych. A kto wie... może wyjdzie mi to na dobre? — uśmiechnęła się słabo, jakby wciąż nie była do końca pewna swojego wyboru. — Ale dobra! — nagle się rozchmurzyła, wstając z miejsca. — Poznajmy się inaczej!
— Jasne! Więc ulubiony kolor? — zapytała z entuzjazmem Strzępka, poruszając wesoło wąsami. Jednak odpowiedzi nie otrzymała od razu, ponieważ Motylka z zachwytem wpatrywała się w coś, co dostrzegła w krzakach. Jej oczy były pełne ciekawości i fascynacji, jakby świat skrywał przed nią coś ważnego.
— Co tam masz? — zapytała uczennica Klanu Klifu, wstając z miejsca. W jej głosie dało się wyczuć lekki niepokój, ale także chęć odkrycia tajemnicy. Przechyliła głowę, starając się dostrzec cokolwiek w zaroślach, nie przekraczając jednak granicy.
— Wyczułam jajo! Patrz, należy chyba do sierpówki — wymruczała kotka, delikatnie turlając jajko w stronę Strzępki. Ciepły wiatr poruszał źdźbłami wysokiej trawy, a w powietrzu unosił się świeży zapach wilgotnej ziemi. Uczennica Klanu Klifu nachyliła się nad znaleziskiem, mrużąc oczy w skupieniu.
— Nie jestem pewna, jednak moja siostra na pewno by wiedziała! — oznajmiła dumnie szylkretka, unosząc dumnie podbródek, jakby sama przynależność do rodziny pełnej wiedzy była powodem do chwały.
— Masz siostrę? Jak się nazywa? — zapytała od razu Motylka, odkładając ostrożnie jajko na miejsce, jakby było najcenniejszym skarbem w całym lesie. Jej oczy błyszczały ciekawością, a ogon drżał z ekscytacji.
<Postrzępiona Łapo?>
[393 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz