— Faktycznie wyglądają ładnie... Zabawne, że to z nich wyklują się ptaki, a potem będziemy na nie polować — zastanawiała się na głos Postrzępiona Łapa. Patrzenie na te jajka jakoś przypomniało jej o Gąsienicowej Łapie. Tak dawno ze sobą nie rozmawiali... Uczennica medyka wyrwała ją z zamyślenia.
— To fakt. Osobiście lubiłam polować jako uczennica, za czasu szkolenia na wojowniczkę. Za to bieganie to były tortury! Nie dawałam sobie rady, szybko się męczyłam. A jako medyk przynajmniej roślinki mi nie uciekną! — Motylkowa Łapa zaśmiała się, a widząc jej uśmiech, klifiaczka odpowiedziała tym samym.
— Sama nie potrafię biegać zbyt dobrze, przez moje krótkie łapy — odpowiedziała kotce. Nie była sama z tym problemem. Patrzyła, jak kotka delikatnie uśmiechnęła się na jej wyznanie. Była zauroczona jej charakterem. Była w stanie wiele poświęcić dla dobra innych... Ale nie chciała, aby tak krzywdziła siebie. Gdy usiadły, spojrzała na nią przez chwilę.
— Wiesz... Może i wydaje ci się, że w legowisku jest trochę ciasno, ale skoro to ta ścieżka odpowiada ci najbardziej, to czy nie lepiej na niej zostać? — spytała z troską. Motylkowa Łapa odwróciła wzrok.
— Tak, niby mogę zostać, ale co, jeśli wtedy ktoś inny będzie musiał zrezygnować? To skomplikowane... — widać było, że uczennica medyka sama nie jest pewna swojej decyzji.
— Zastanów się jeszcze zanim podejmiesz tę decyzję. Zresztą, im więcej medyków, tym lepiej, czyż nie? — spytała kotkę.
<Motylkowa Łapo?>
[294 słowa]
[przyznano 6%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz