Przeszłość
— Rozmawiałam ostatnio z Jarzębinowym Żarem — słowa wyrwały jej się z pyszczka. Oczka rudaski już mrużyły się ze szczególną dezaprobatą. Bardzo nie lubiła Jarzębinowego Żaru, za to wszystko, co zrobiła ich matce. Pomrok prędko podniosła do góry łapkę, aby uciszyć nadchodzącą z jej strony naganę. — Nie chciałam! Wybrana zostałam do towarzyszenia jej przy zbieraniu ziół, taki okropny zbieg okoliczności… Sama zaczęła do mnie mówić — zniżyła ton głosu do szeptu. Brązowe spojrzenie rudej stało się odrobinę przychylniejsze. — Takie bzdury wygadywała, takie okropieństwa! Obrażała… Obrażała mamę i musiałam jej bronić. Wiem, że ty byś tak zrobiła, a nie mogłam znieść jej okropnych słów…
Słotna Łapa otworzyła oczy szeroko, spięła mięśnie, jakby miała już wstać i skierować się do legowiska medyków, jednak Pomrok ją powstrzymała.
— Powyrywam jej futro — syknęła Słota, nerwowo ugniatając podłoże pod sobą. Gdyby tylko miała możliwość, wbiegłaby tam i wyrwałaby jej uszy. Jak ona śmiała tak wypowiadać się o ich matce! O ich kochanej Zalotce! — Ona jest taka niewdzięczna, tak mi działa na nerwy! — miauknęła już głośniej, końcówka jej ogona drgała, jakby ją ktoś prądem raził. Pazury wysuwała i chowała, chociaż tak, żeby nie poranić swojej siostry. Muszą jej jakoś pokazać. Zrobić coś, żeby Jarzębinowy Żar udusiła się własnymi słowami.
***
Teraźniejszość
Liście szeleściły na wietrze, ziemia skrzypiała kotom pod łapami, prawdopodobnie nie mogąc doczekać się już deszczu. Kotka zajęła się poranną toaletą, chcąc wyglądać jak najlepiej, chociaż wcale nie musiała, w końcu już prezentowała się wspaniale. Dobrze byłoby porozmawiać z szylkretką, miała wiele ważnych rzeczy do opowiedzenia jej. Może przy okazji dowiedziałaby się, o co chodzi Tropiącej Łasce. Pomrok z pewnością by chciała usłyszeć o obecnych kociętach Klanu Wilka. O Grubym, Chudym, Kalince oraz Nocy – a o Nocy Słota by powiedziała najwięcej, ponieważ nie zdążyła jeszcze za bardzo poznać reszty kociąt, przynajmniej aż tak dobrze. Na pewno Gruby zdążył już ją zirytować, chociaż nie była pewna, dlaczego aż tak to na nią wpłynęło. W końcu był słaby i taki nieporadny, więc jego los był już ustalony odgórnie. Gdyby stała mu się krzywda, to nie byłaby to wina Słoty, tylko Gąsiorki, bo go nie pilnowała. Noc słuchał bardzo dużo, wyglądał też najzdrowiej, w zasadzie Kalinka też nienajgorzej. Słota najmniejsze szanse dawała Chudemu, prezentował się naprawdę marnie. Jak sama skóra i kości, no i ten chrapliwy, nieprzyjemny oddech wydobywający się z jego klatki piersiowej.
Słota wreszcie wypatrzyła Nadciągający Pomrok. Podniosła się ze swojego miejsca pospiesznie, po czym podeszła do brązowookiej z ogonem uniesionym wysoko, uśmiechając się do niej szeroko i nie zwlekając niepotrzebnie. Po paru uderzeniach serca zrezygnowała odrobinę z uśmiechu, żeby nadać sytuacji swego rodzaju powagi. Miała coś ważnego do powiedzenia, a nie chciała, żeby słyszeli o tym wszyscy, więc jej dalsze słowa dało się w pewnym sensie przewidzieć.
— Przejdziemy się? — zapytała, chociaż brzmiało to bardziej niczym swego rodzaju rozkaz, niżeli prośba. Jej wzrok był stanowczy, nieznoszący sprzeciwu.
— Słoto! Oczywiście — odparła Nadciągający Pomrok, kiwając głową, jakby zrozumiała. Wędrowała już w kierunku wyjścia, tuż obok wojowniczki. Ich ogony zniknęły w mroku tunelu do serca Klanu Wilka.
Pierwsze parę chwil przeszły w ciszy, mijając liczne drzewa iglaste. Pomrok nasłuchiwała, jak gdyby próbowała coś wytropić, chociaż wcale nie nurkowała w żadnych krzewach. Gdy oddaliły się już znacznie, kocica spojrzała na siostrzyczkę.
— Pomroku, pamiętasz te kocięta, które ostatnio do nas przyniosłaś, prawda? Rozmawiałaś już z nimi?
Gdy Nadciągający Pomrok chciała odpowiedzieć, otwierając pyszczek, Słota uniosła łapę, uśmiechając się do niej. Normalnie dopuściłaby ją do głosu, jednak nie chciała zwlekać z informacją. Odpowie za chwilę, jeśli to ważne.
— Ostatnio się nimi opiekowałam, żeby Gąsiorkowy Trzepot mogła odpocząć, widać, że sobie nie radzi. Jest ich dużo, a ona jedna i w dodatku wiecznie zmęczona. Ale nie o tym… Przyjrzałam im się dokładnie – Chudy wygląda z nich wszystkich najmizerniej, nie wiem, jakim cudem się on jeszcze trzyma. Może to kwestia czasu… Gruby, mimo równie płaskiego pyska, jest dużo pulchniejszy, chociaż też nie nazwałabym go okazem zdrowia. Cały czas łzawią mu oczy, a jak go podniosłam, to się zmęczył, mimo że nawet nie musiał chodzić. No i wcale się nie słucha, ponadto nie ma za grosz szacunku do swojej przybranej matki, nie wiem, czy cokolwiek z niego będzie — opowiadała z widocznym obrzydzeniem na pysku, gestykulując przy tym i patrząc siostrze w oczy. — Opowiedziałam Nocy o Mrocznej Puszczy, o naszych wspaniałych przodkach. Bardzo go to wciągnęło. Wcale mi nie przerywał ani nie zaprzeczył niczemu. Myślę, że on jest najbardziej obiecujący z nich wszystkich. Kalinka też jest zdrowa, ale była wtedy zajęta, więc nie wiem jeszcze też, jaka jest dokładnie. Noc jest nieśmiały i lekko ospały, bardzo dużo słucha, dlatego to dla nas idealnie. Myślę, że dobrze byłoby o nim powiedzieć też naszej mamie, Zalotce. Z pewnością by ją zaciekawił.
Nadciągający Pomrok kiwała głową, nie dodając nic od siebie, jakby nie chciała, by Słota jej znowu nie dopuściła do głosu. Widać było, że szylkretka jeszcze nie skończyła swojego wywodu.
— Zamierzam częściej do nich przychodzić. Będą miały od kogo się uczyć właściwych rzeczy. Robię to też po to, żeby im przypadkiem nikt głupot do głów nie powbijał, przykładowo o tym całym śmiesznym Klanie Gwiazdy — strzepnęła ogonem ze złością, jeżąc się. — Bo młodzi tacy są, że łatwo im coś wmówić, a potem nie zawsze to kwestionują. Pod moim okiem będą bezpieczne — miauknęła z zadowoleniem, wygładzając futro i wypinając pierś do przodu dumnie. — Ostatnio przyłapałam Grubego na gorącym uczynku. Wyszedł sobie ot tak ze żłobka, a jego wytłumaczeniem było to, że był głodny. Podobno prosił Gąsiorkowy Trzepot o jedzenie, a ona go zignorowała, wierzysz w to? — kontynuowała, śledząc pyszczek siostry wzrokiem, jakby chciała dowiedzieć się w ten sposób, czy Pomrok by się z nią zgodziła. Na pewno by to zrobiła, zawsze taka była.
— Z pewnością będą z tobą bezpieczne — zamruczała Pomrok, posyłając siostrze uśmiech.
Ognikowa Słota zmrużyła z zadowoleniem oczy. — Gąsiorkowy Trzepot powinna im więcej opowiadać o tym, o czym muszą wiedzieć, będąc w Klanie Wilka. Mam wrażenie, że albo pominęła tak istotny element wychowywania ich, albo po prostu pozapominały, bo Noc nie miał pojęcia, o czym opowiadałam, musiałam mu przedstawiać to od początku, chociaż to nie był aż taki kłopot. Opowiadałam mu tak, jak nam niegdyś mama. Myślę, że to był dla niego wielki zaszczyt, w końcu nie każdy miał okazję uczyć się ze słów naszej kochanej Zalotnej Krasopanii, a ja jemu dałam możliwość usłyszenia prawdy, o której nie miał pojęcia. Jego umysł jeszcze nie jest skażony wiarą w niewłaściwych przodków. Obserwowanie jego reakcji było dość zabawne, jest tak ekspresywnym kociakiem. Początkowo nie był do mnie za bardzo przekonany, ale prędko zrozumiał, że nie przyszłam zrobić mu krzywdy. Lubi zbierać piórka i jakieś kamyczki — dopowiadała dalej, jakby pysk miał się jej nie zamknąć do jutra. Zdążyła zapomnieć o jajkach dla Srebrzystej Łuny.
<Co o nich myślisz, siostrzyczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz