dawno, dawno temu, jak jeszcze Szanta żyła
Pewna zjawa krążyła już któryś raz przy granicy (tym razem nie wilczej) poszukując czegoś przy drodze grzmotu, jednak trzymając się na bezpieczną odległość. Może niewiedza, a może głupia fascynacja i brak większej bojaźni sprawiły, że zapuściła się w te rejony? Z tyłu gdzieś natomiast można było dostrzec inne, kolorowe, ruchliwe plamki, które świadczyły o obecności innych kotów, najpewniej patrolu.
– Hej! – magle zza drogi grzmotu do uszu Księżycowej Łapy doszedł czyjś głos. Przyjazny, chociaż głośny. To do niego? Czy może wołano współklanowicza, o którym nie wiedział? Wtedy odezwanie się byłoby głupie i żenujące... Niemniej najpierw zastanowił się nad czymś innym, a jego uszy mimowolnie powędrowały w stronę granicy z Klanem Wilka.
– Hej? – odpowiedział, wołając niepewnie – Nie jesteś z Klanu Wilka, prawda?
– Nie jestem – odpowiedział kocur z naprzeciwka. – Jestem po drugiej stronie drogi, to raczej oczywiste... – zaśmiał się.
– Eee, no, chyba – wzruszył barkami jakby chcąc wyglądać na obojętnie-wyluzowanego. Po chwili ciszy jednak jego pozostałości charakteru zaczęły się odzywać – Ale nawet jak jesteś to mnie nie bij, ok?
– Nie będę cię bił. Skąd ten pomysł!? Pobił cię kiedyś ktoś z owocowego Lasu?!
– Nie jestem – odpowiedział kocur z naprzeciwka. – Jestem po drugiej stronie drogi, to raczej oczywiste... – zaśmiał się.
– Eee, no, chyba – wzruszył barkami jakby chcąc wyglądać na obojętnie-wyluzowanego. Po chwili ciszy jednak jego pozostałości charakteru zaczęły się odzywać – Ale nawet jak jesteś to mnie nie bij, ok?
– Nie będę cię bił. Skąd ten pomysł!? Pobił cię kiedyś ktoś z owocowego Lasu?!
– No nie wiem, ty mi powiedz! – zawołał Księżyc w odpowiedzi – Świat jest pełen szaleńców i głupich kotów! .... Ale akurat z Owocowego Lasu jeszcze nikogo nie spotkałem... Miło mi cię poznać! Chyba...
– Nie znam żadnych szaleńców. – o, jak miło. Chociaż kto wie, szaleniec raczej nie wie, że jest szalony, więc postanowił Owocowemu nieznajomemu nie wierzyć od razu... chociaż zamiar ten szybko też zniknął, kryjąc się w tyle głowy – Ciebie też miło poznać. Jestem Kurka!
W tym momencie po drodze od strony Księżycowej Łapy, przejechało auto, zagłuszając końcówkę wypowiedzi owocniaka. Srebrny przygotowany na tą możliwość, skulił się w trawie na poboczu, a gdy auto przejechało (i wymrugał z oczu resztki pyłu jakie za sobą pociągnęło) wystawił znów głowę w górę.
– COo?! – krzyknął Księżyc, niedosłyszawszy.
– CO? A.. JESTEM KURKA! – wydarł się ponad resztki ryku potwora oddalającego się w kierunku wilczaków.
– AHA! A ja Księżycowa Łapa! – wyszedł już nieco z traw i się otrzepał, wysłuchując czy nie nadjeżdża kolejny potwór. No i nie wiedział, czy przypadkowo swoim krzykiem nie spowodował, że nagle zaalarmuje patrol, jednak nie miał jak tego sprawdzić. Uszy na niewiele mu się zdadzą w tym momencie – Fajne imię! Co oznacza? Tego takiego ptaka?
– Nie! To imię od grzyba. Tego z taką śmieszną czapką, całą w falach! A twoje ma jakieś specjalne znaczenie? Słyszałem że w klanach wasze imiona mówią o tym jacy jesteście!
– Mama mówi, że to przez futro i oczy – odpowiedział wzruszając barkami, jak gdyby nie był zainteresowany i było to coś niezbyt ważnego. – Ale tak to nie zawsze mają znaczenie! Gdyby miały, część kotów nazywałaby się Gburowaty Pysk!
– Ah... Przez oczy? A no tak. Są całkiem ładnie niebieskie! Nietypowe. Aż tyle macie gburów u siebie? Brzmi strasznie!
– Takich ukrytych to tak, ale większość to po prostu nudni dorośli, którzy myślą, że są mądrzy bo są starzy.
– Mama mówi, że to przez futro i oczy – odpowiedział wzruszając barkami, jak gdyby nie był zainteresowany i było to coś niezbyt ważnego. – Ale tak to nie zawsze mają znaczenie! Gdyby miały, część kotów nazywałaby się Gburowaty Pysk!
– Ah... Przez oczy? A no tak. Są całkiem ładnie niebieskie! Nietypowe. Aż tyle macie gburów u siebie? Brzmi strasznie!
– Takich ukrytych to tak, ale większość to po prostu nudni dorośli, którzy myślą, że są mądrzy bo są starzy.
– A to takich też mamy. Straszni nudziarze! Niedużo dzisiaj potworów! W ogóle na kogo się uczysz? Będziesz wojownikiem? – spytał z ciekawością. Burzaki były trochę inne od Owocowego Lasu
– Ni-! – przerwał na moment i jakby się zmieszał, nerwowo poruszając uszami. Mówić o tym kronikarzu, nie mówić? Ale Owocowy Las, z tego co wiedział, to najbliżsi sojusznicy Klanu Burzy i to od wielu pokoleń, więc... chyba nie powinno być źle? – Znaczy... tak jakby...? Będę kronikarzem, jeśli przejdę szkolenie i mnie mentor dopuści do mianowania! – nazwę swojej roli wypowiedział dość niemrawo i niepewnie, jakby się czegoś obawiał. Miał tylko nadzieję, że nie będzie z tego później konsekwencji ani nie zostanie przez to złajany. – Ale może być z tym ciężko.
– Kronikarz huh? Brzmi ciekawie! Dlaczego miałoby być ciężko? Brzmi jak coś prostego! – Przyznał Kurka, podczas, gdy kolejne auto przejechało przez drogę. Księżyc skierował uszy w tył i zmarszczył pysk niezadowolony, prychając zaraz gdy coś co poleciało z wiatrem pacnęło go w nos. Jakie te potwory śmierdzące i brudne, nie miał pojęcia o co chodzi. Nie myją się? Kołysanek wspominał, że są bardzo podobne do upadłego potwora, który leżał na ich terenach i kocur miał teorię, że te potwory to nie są jak normalne żywe stworzenia, tylko takie... bez duszy? Jeśli ma to sens.
– Kronikarz huh? Brzmi ciekawie! Dlaczego miałoby być ciężko? Brzmi jak coś prostego! – Przyznał Kurka, podczas, gdy kolejne auto przejechało przez drogę. Księżyc skierował uszy w tył i zmarszczył pysk niezadowolony, prychając zaraz gdy coś co poleciało z wiatrem pacnęło go w nos. Jakie te potwory śmierdzące i brudne, nie miał pojęcia o co chodzi. Nie myją się? Kołysanek wspominał, że są bardzo podobne do upadłego potwora, który leżał na ich terenach i kocur miał teorię, że te potwory to nie są jak normalne żywe stworzenia, tylko takie... bez duszy? Jeśli ma to sens.
– He?! – przez chwilę słowa rozmówcy zdawały się jakby za mgłą, jednak zaraz po chwili jego mózg przemycił słowa przez korektę, przez co srebrny nie musiał czekać na odpowiedź – Musisz wtedy zapamiętać całą historię klanu i nie pomylić się co było po czym! I musisz pamiętać to co jest! I patrzeć na gwiazdy! A ja nie mogę, więc jestem trochę... no, niekompetentny – ostatnie słowa wymamrotał już nieco ciszej. – Ale mój przyjaciel powinien ci powiedzieć nieco więcej, jest starszy i już się trochę uczył!
– Nie możesz patrzeć na gwiazdy? Mieszkasz pod ziemią czy coś? I ... pamiętać wszystko. Łał... Kto jest tym twoim pamiętającym przyjacielem? – dopytał się chcąc kontynuować wątek.
– Lotosowa Łapa! Na pewno byś go poznał, bo jest specjalny, a przynajmniej tak mówi Alba. Widzi aury. I nie, nie mieszkam pod ziemią, czemu? – gdzieś po drodze zadawania tego pytania zdał sobie sprawę, że całkiem przyjemnie mu się z zagranicznym kotem rozmawia. Szkoda, że w klanie więcej takich nie było, jednak patrząc na jego populację, nie mógł liczyć na zbyt wiele.
– Lotosowa Łapa! Na pewno byś go poznał, bo jest specjalny, a przynajmniej tak mówi Alba. Widzi aury. I nie, nie mieszkam pod ziemią, czemu? – gdzieś po drodze zadawania tego pytania zdał sobie sprawę, że całkiem przyjemnie mu się z zagranicznym kotem rozmawia. Szkoda, że w klanie więcej takich nie było, jednak patrząc na jego populację, nie mógł liczyć na zbyt wiele.
<Kurka?>
[854 słów]
POLICZ MI JE PO NOWYM ROKU DAM CI SPOKÓJ NOOO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz