Dawno temu, niedługo po tym, jak Chomik została więźniem
— Witaj, Chomik — odezwał się. — Będziesz dziś oczyszczać tunele ze śniegu, a ja będę cię nadzorować.
— Chętnie pójdę z tobą, i tak muszę wykonywać tę robotę przez większość księżyców.
Kotka podeszła bliżej czekoladowego kocura.
— To gdzie idziemy?
Zmarszczył nieco brwi na arogancję kotki.
— Chodź, niedaleko obozu porządnie zasypało kilka tuneli — oznajmił, odwracając się, by zacząć marsz.
Miał do niej tyle pytań, jednak w głębi duszy czuł, że nie powinien na głos ich wypowiadać. Tak jakby nie była to jego sprawa, co po części było prawdą. W końcu kotka już dawno stała się dorosła i decydowała o własnym życiu. Mimo to aż cisnęło mu się na usta zapytać, co ją do tego popchnęło?
Gdy kotka się zbliżyła, przełknął ślinę wraz ze swoimi pytaniami. Może poczeka z nimi, aż wyjdą z obozu... żeby nie było tyle uszu dookoła.
Kotka kiwnęła głową na słowa kocura i poszła z nim poza obóz. Teren klanu Burzy wydawał się cały biały od śniegu, choć jak się stawało na nim, to szybko stawał się mokrą miazgą na łapach. Koty szły w niezręcznej ciszy. Więźniarka maszerowała przed siebie dumnie, postanawiając przerwać milczenie:
— Pamiętam, że poprzednie śniegi były puszyste, nie to, co ten teraz. Założę się, że nawet tym nie można rzucać.
Mimowolnie spojrzał na śnieg, po którym szli. Nie myślał o nim pod tym względem, to też nie zwrócił w ogóle uwagi na ten drobny szczegół. Przycisnął łapą, robiąc głębszą dziurę jakby żeby sprawdzić, czy kotka ma rację.
— Masz rację, Chomik — przyznał. — Ten jest taki papkowaty. Może dlatego, że jest wilgotno? Szczerze mówiąc, z każdym kolejnym księżycem coraz to inaczej odczuwam temperaturę i mogę przysiąc, że nigdy nie było mi tak chłodno, jak tej Pory Nagich Drzew.
— Przynajmniej łatwo go posprzątać, gdy jest go mniej w obozie.
Barszcz kiwnął głową.
Dotarli niedługo później do miejsca docelowego, nieopodal obozu. Tunele były zasypane, a ze śniegu powoli chciało robić się błoto. Wojownik usiadł z boku i zaczął czyścić futro w czasie, gdy Chomik przymierzała się do roboty.
Po dłuższej chwili ciszy i przyglądania się pracy kotki, Barszcz wciągnął powietrze, zbierając w sobie odwagę, by zapytać:
— Chomik… dlaczego to zrobiłaś?
Kotka popatrzyła na niego, było widać po niej, że na pewno nie będzie jej się łatwo o tym mówiło.
— Chciałam tylko naprawić rodzinne problemy, byłam pewna, że jeśli pomogę Norniczemu Śladowi ją zabić, to naprawi to większość problemów. Wiem, nie była święta, ale patrząc na Przeplatkowy Wianek, nie sądzę, żeby była niewinnym kotem. Zwłaszcza że i tak przewidziała nasz plan więc przyszła z moim rodzeństwem, Zawilcem i z Rumiankiem. Świerszczowy Skok rzucił się na Norniczy Ślad, jak ona próbowała zabić Przeplatkowy Wianek, a następnie ją utopił w tej rzece. Przeplatka tylko się uśmiechała z satysfakcją przed tym, jak Nornica rzuciła się na nią z pazurami, jakby planowała coś wcześniej — odparła ciężko. — Nie pochwalam raczej siebie za to, że wciągnęłam się w pomysł mojej drugiej matki, i tak nic tym końcowo nie zmieniłam.
Barszcz aż zaniemówił. Nie wiedział, że było to takie zawiłe oraz że rodzina Chomik miała takie problemy. Ostatnio czuł się odseparowany od klanu, jakby nie nadążał za tym, co się działo – i mogło tak być – w końcu nie był już pierwszej młodości.
Westchnął cicho, podchodząc do niej bliżej. Martwił się teraz jeszcze bardziej, ale po usłyszeniu jej wersji wydarzeń, złagodniał. Wiedział przecież, że jego ukochana uczennica była dobrym kotem.
— Co teraz zamierzasz? — zapytał cicho. — Mogę cię wesprzeć w jakiś sposób?
Więźniarka pomyślała przez chwilę.
— Jedyne co mogę zrobić to wykonywać swoje obowiązki, żeby zrzucić z siebie złe miano. To będzie długotrwały proces, chyba że przyjdzie jakiś moment, w którym będę mogła się poświęcić i minie mi to prędzej. Jednak wątpię w tę drugą opcję.
Kotka spojrzała przed siebie, wypatrując tuneli.
— Myślę że po prostu możesz mnie wesprzeć swoją obecnością. Od kiedy moja mama nie żyje, to czuję, że na razie nikt mi nie został, nawet nie widziałam, żeby mój partner mnie odwiedził.
Zmartwił go ten cały partner Chomik... Mogli mieć różne zdania, jednak nie upoważnia go to do niewspierania swojej drugiej połówki.
Barszcz westchnął. Oby nie rozwinęła się z tego drama na cały klan, oby nie było żadnej zdrady z jego strony czy coś. W końcu Chomik to taka dobra kotka i zasługuje na takiego samego dobrego partnera.
— Znajdę go i mu powyrywam wąsy za to, jak cię traktuje! — oznajmił bojowo. — I będę przy tobie tak długo, jak będę w stanie. Wierzę, że dostrzegasz swoje błędy i nigdy więcej ich nie popełnisz, tak samo również z wyciągnięciem odpowiednich wniosków.
Uśmiechnął się do niej cieplutko.
Jego była uczennica odwzajemniła jego uśmiech.
— Dziękuję, że mnie wspierasz w mojej poprawie, ale proszę, nie wyrwij Rudej Lisówce wszystkich wąsów — zaśmiała się lekko, promieniejąc. — Może jak go złapię, to porozmawiam z nim.
Barszcz pokiwał głową z uznaniem. Nie zmieniło to jednak jego podejścia do kocura. Nigdy nie poznał go jakoś bardziej, lepiej. Skoro Chomik się w nim zakochała, to chyba mógł być w porządku, ale kto to tam wie tę dzisiejszą młodzież...
Barszcz minął kotkę, sprawdził postęp jej pracy i uśmiechnął się.
— Zostawię mu ze dwa czy trzy, niech zna moją dobroć — zaśmiał się pod nosem. — Widzę, że tu już skończone, może chodźmy do następnego, a potem przejdziemy nimi i zrobimy kontrolę, co myślisz?
— Myślę, że to dobry pomysł. Im więcej tuneli wyczyszczę tym lepiej, w końcu ciężka praca na rzecz klanu zawsze popłaca — powiedziała optymistycznie więźniarka.
Barszcz pokiwał uradowany głową. Ruszyli dalej, do następnego tunelu. Barszcz musiał nieco się rozciągnąć, bo coś go stawy zaczynały boleć...
— Ciężka praca uszlachetnia — oznajmił hardo. — Zwłaszcza na rzecz klanu.
— Masz rację, chyba myślimy tak samo — powiedziała srebrzysta szylkretka, po czym weszła do tunelu, by zrobić inspekcję.
Barszcz obserwował ją, jak zaczęła sprawnie pracować. Poprawiała ściany, łatała ubytki, wyciągała jakieś zawieruszone śmieci z przejścia, żeby nikt się nie przewrócił. Pomarańczowooki westchnął łagodnie, ciesząc się chwilą wspólnego milczenia.
<Chomik? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz