Powoli jego małe ciałko zaczynało przyzwyczajać się do tego całego, dziwnego świata. Było mu miękko pod łapkami i zawsze mógł wtulić się w ciepły brzuch swojej mamusi, pachnący spokojem i mlekiem. Co jakiś czas wyczuwał też obecność dwóch innych kotów. Jeden był mały, niemal tak samo kruchy, jak on, drugi natomiast znacznie większy, większy nawet od mamy. Czuł na swoim futerku szorstki język i wilgotny nos tego dużego. Gdy tamten wydawał nieznajome mu dźwięki, drżał lekko, lecz brzmienie było tak przyjemne i uspokajające, że kociątko instynktownie wiedziało, iż nie ma się czego obawiać. W końcu jednak udało mu się uświadomić sobie o miejscu, w którym się znajduje. Delikatnie, powoli i bardzo niepewnie uniósł powieki, po czym spojrzał na świat niebieskimi jak letnie niebo oczętami. Rozejrzał się ostrożnie. Wszystko wokół tonęło głównie w barwach brązu i żółci. Jedynie to, na czym leżał, było zielone, miękkie i pełne dodatkowego puchu, który przyjemnie łaskotał jego brzuch. Spojrzał na swoją matkę. W ciszy wbijała w niego czujne, zielone spojrzenie, jakby obserwowała każdy jego następny ruch. Było w tym spojrzeniu coś między troską a niepokojem. Obok niego leżał jeszcze ktoś, ale kocurek nie zawiesił na tej postaci wzroku, jego uwagę przyciągnęło coś innego. Przed sobą dostrzegł jasne światło. Piekło w oczka, lecz jednocześnie nie potrafił się od niego odwrócić. Chciał się do niego zbliżyć, instynkt pchał go naprzód. Całą siłą woli podniósł przednie łapki, lecz zaraz potem opadł bezradnie i kontynuował drogę niezgrabnym, powolnym czołganiem się, co chwilę próbując wstać. Nagle do środka weszła duża postać. Z radosnym pomrukiem podeszła do niego i trąciła go nosem. Kocurek otworzył pyszczek w proteście, lecz żaden dźwięk się z niego nie wydostał. Próbował się cofnąć, jednak jedyne, co zdołał zrobić, to przeturlać się na plecy. Otwierał pyszczek raz za razem, usiłując wołać o pomoc, lecz wszyscy wokół zdawali się go ignorować.— Och, Włókniczek już otworzył oczy! — odezwał się ktoś.
Kocurek nie do końca rozumiał znaczenie tych słów. Wciąż rozpaczliwie próbował przewrócić się na brzuch, machając nieskoordynowanie łapkami.
— Otwiera pysk, ale nie piszczy. To dziwne — mruknęła jego matka.
Brzmienie jej głosu było już dla niego znajome, tak samo, jak jej zapach. Nie rozumiał jednak, co mówi. Jedyne, co potrafił wyczuć, to lekką irytację i niepokój ukryte w jej tonie. W końcu duży, rudy ktoś pochylił się nad nim i delikatnie pomógł mu przewrócić się na brzuch. Kocurek odetchnął bezgłośnie, po czym zaczął pełznąć w stronę brzucha matki. Teraz widział go niemal doskonale. Skulił się przy nim, wtulił pyszczek w znajome ciepło i przymknął zmęczone oczęta.
— To… normalne. Kocięta czasami tak bezgłośnie piszczą — stwierdził rudy olbrzym, wzdychając bez przekonania.
Włókniczek znów poczuł na sobie wzrok swojej matki, tym razem niepewny, niemal oskarżycielski, jakby obawiała się czegoś, czego jeszcze nie potrafiła nazwać.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(brak wolnych miejsc!)
Znajdki w Owocowym Lesie!
(brak wolnych miejsc!)
Miot u samotników?!
(trzy wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz