dawno dawno temu teoretycznie część lotosowa ale lotos znpctował
Pojawiło się pytanie nad pytaniami, wielka zagadka do rozwiązania.
,,Jak smakuje oko?"
Był to problem idealny dla młodego Kronikarza, czyż nie wspaniale oglądać jak stawia małe kroczki w odkrywaniu prawdy o świecie? Niby nic, jednak w końcu jakąś tam prawdą smak oka jest. Lotosowa Łapa postanowił podzielić się swoją myślą, odpowiadając na nurtujące pytanie Księżycowej Łapy.
,,Jak smakuje oko?"
Był to problem idealny dla młodego Kronikarza, czyż nie wspaniale oglądać jak stawia małe kroczki w odkrywaniu prawdy o świecie? Niby nic, jednak w końcu jakąś tam prawdą smak oka jest. Lotosowa Łapa postanowił podzielić się swoją myślą, odpowiadając na nurtujące pytanie Księżycowej Łapy.
— Pewnie jest słone...
— Słone? — Księżyc przestał wyciągać na moment język — A skąd wiesz.
— A nie są?
— Nie wiem bo nie lizałem — przyznał otwarcie — A weź mi poliż oko o zobaczymy. — Zaproponował zaraz, bez dłuższego zastanowienia. W końcu skoro nie wiedzą jak smakuje, to wypadałoby się dowiedzieć, skoro mają taką możliwość. Co prawda ta filozofia nie działałaby w każdym przypadku. Na przykład, dajmy na to, kanibalizm. Bo jak smakuje drugi kot? Mamy tu trupa, dawaj, spróbujemy! Niestety starszy kolega zdawał się niezbyt popierać jego pomysł.
— Słone? — Księżyc przestał wyciągać na moment język — A skąd wiesz.
— A nie są?
— Nie wiem bo nie lizałem — przyznał otwarcie — A weź mi poliż oko o zobaczymy. — Zaproponował zaraz, bez dłuższego zastanowienia. W końcu skoro nie wiedzą jak smakuje, to wypadałoby się dowiedzieć, skoro mają taką możliwość. Co prawda ta filozofia nie działałaby w każdym przypadku. Na przykład, dajmy na to, kanibalizm. Bo jak smakuje drugi kot? Mamy tu trupa, dawaj, spróbujemy! Niestety starszy kolega zdawał się niezbyt popierać jego pomysł.
— To chyba niezbyt bezpieczne.
— Czemu? I tak mi nie uszkodzisz bardziej wzroku niż teraz. — zauważył nieco obojętnie. Poniekąd miał rację, co innego, gdyby polizać oko albinosa. Wtedy mógłby również stracić wzrok (szczególnie, że jego oczy są przecież bardzo wrażliwe!) i na kronikarzy szkoliłoby się wtedy dwóch ślepców. Wtedy to dopiero byłby team. Niemowa, pół-ślepiec i dwoje ślepców. Zaczęliby się albo śmiać, albo mówić, że to stanowisko jest przeklęte.
— Czemu? I tak mi nie uszkodzisz bardziej wzroku niż teraz. — zauważył nieco obojętnie. Poniekąd miał rację, co innego, gdyby polizać oko albinosa. Wtedy mógłby również stracić wzrok (szczególnie, że jego oczy są przecież bardzo wrażliwe!) i na kronikarzy szkoliłoby się wtedy dwóch ślepców. Wtedy to dopiero byłby team. Niemowa, pół-ślepiec i dwoje ślepców. Zaczęliby się albo śmiać, albo mówić, że to stanowisko jest przeklęte.
— W sumie... — Kolega dał za wygraną i pochylił się w jego stronę, wystawiając język, podczas, gdy Księżyc starał się nie ruszać, chociaż prychnął śmiechem gdy poczuł obcy pysk blisko swojego. Nie dało się zbyt długo wytrzymać z taką bliskością drugiego kota. Szczególnie gdy był tak naprawdę, napraawdę blisko. I w końcu coś dotknęło mu oko. Poczuł to!
— Tak. Słone.
Młodziak w tym czasie odsunął się, chichotając i przecierając oko łapą. Sytuacja wydała mu się niezwykle zabawna i po prostu nie mógł zdzierżyć czyjegoś pyska tak blisko swojego.
— Śmiesznie, że mamy słone oczy. A jak są myszy to nie są słone od środka.
— Chyba nie dostaniesz żadnej infekcji, co?
— Nah. A nawet jeśli to wujek mi ją wyleczy. No i mi nie zadrapałeś językiem gałki ocznej, nie? — wzruszył barkami, uspokajając się nieco, wciąż jednak trąc oko przez chwilę, zanim odłożył łapę — I co, myślisz, że niebo smakuje jak oczy? W sumie jest podobne, czasem płacze.
— Skoro tak mówisz... No i masz rację... Ale może zajmijmy się tym, czym mamy?
— M, przyniosę ci zaraz więcej dobra? Podobno jakiś wojownik znalazł jeszcze jakieś futro i kość i coś i trzeba będzie to zidentyfikować... czy po prostu ułożyć w losowym miejscu i dać Wędrującemu Niebu potem do sprawdzenia — niezbyt zadowolony z przywołania z powrotem na ziemię, podreptał w stronę rzeczy które miał przynieść. Może następnym razem spróbuje żywicy? Pełno jej na iglastych drzewach w dodatku tak ładnie, intensywnie pachnie, że szkoda by było nie nabrać troszkę na język. Miodu też by chętnie spróbował... na pewno poprosi o kilka kropli wujka, gdy już skończy.
— Nah. A nawet jeśli to wujek mi ją wyleczy. No i mi nie zadrapałeś językiem gałki ocznej, nie? — wzruszył barkami, uspokajając się nieco, wciąż jednak trąc oko przez chwilę, zanim odłożył łapę — I co, myślisz, że niebo smakuje jak oczy? W sumie jest podobne, czasem płacze.
— Skoro tak mówisz... No i masz rację... Ale może zajmijmy się tym, czym mamy?
— M, przyniosę ci zaraz więcej dobra? Podobno jakiś wojownik znalazł jeszcze jakieś futro i kość i coś i trzeba będzie to zidentyfikować... czy po prostu ułożyć w losowym miejscu i dać Wędrującemu Niebu potem do sprawdzenia — niezbyt zadowolony z przywołania z powrotem na ziemię, podreptał w stronę rzeczy które miał przynieść. Może następnym razem spróbuje żywicy? Pełno jej na iglastych drzewach w dodatku tak ładnie, intensywnie pachnie, że szkoda by było nie nabrać troszkę na język. Miodu też by chętnie spróbował... na pewno poprosi o kilka kropli wujka, gdy już skończy.
koniec
prawdopodobnie
[468 słów]
[nie będę ci już tych procentów zliczać Rach, litości]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz