*niedługo po dołączeniu Żmii do KB, Pora Opadających Liści*
— Widzę — zakomunikowała liderka.— To gwiazda polarna. My koty czujemy kierunki geograficzne, ale czasem i tak potrafimy się zagubić. Jeśli nie będziesz wiedziała, w którą stronę jest północ i inne kierunki, szukaj tej gwiazdy — wyjaśniła Żmijowa Łapa.
— Rozumiem — starsza kocica mruknęła — Czy jest więcej takich zbiorów? Jak powinniśmy je nazywać? I czy dzięki innym również można znaleźć odpowiedni kierunek?
Na pysku dawnej samotniczki pojawił się dosłownie na moment, nikłą sekundę, uśmieszek.
— Kierunki... a po co nam kierunki, jeśli dzięki naukom mych przodków można dotrzeć do konkretnego miejsca, nawet, jeśli samemu się w nim nigdy nie było? — miauknęła — Moc wiedzy jest nieoceniona.
Różana wydała z siebie pomruk zrozumienia i zgody. Resztę czasu spędziły w ciszy, tylko co jakiś czas wymieniając kilka słówek, póki liderka jak i uczennica nie uznały, że jednak muszą się wyspać i odeszły w swoje strony.
To w sumie czemu nie?
Uznała jednak, że wolałaby uzyskać więcej informacji, by podjąć ostateczną decyzje – chociażby – dla czego? Dlaczego chcieli zgłębiać historie? Czy nie znali jej dostatecznie dobrze? Konkretne fragmenty były, nie wiem, rozproszone po umysłach różnych kotów i ktoś miał to skleić do kupy czy jak? A jeśli nie, to skąd mieli się tego dowiedzieć? Czy może był ktoś wśród starszych, kto znał się na niej na tyle, by po prostu przekazać nauki, a Różana Przełęcz chciała tego dopilnować? Tak też, po treningu, Żmijowa Łapa skierowała się do Skruszonej Wieży. Gdy tylko znalazła się przed wejściem do legowiska liderki, odchrząknęła.
— Różana Przełęczo? — zawołała do środka, by sprawdzić, czy liderka była u siebie.
— Jestem — do jej uszu doszedł głos partnerki Powiewa.
— Mogę wejść? — spytała dawna samotniczka niepewnym głosem.
— Wchodź.
Tak też Żmija wykonała polecenie, czy też skorzystała z przyzwolenia, jak kto woli. Weszła grzecznie, z gracją, po czym złożyła głęboki pokłon Róży. Gdy już znalazła się w tej pozycji hołdu, czekała na znak, że może już wstać.
Z pyska Róży umknęło jakby zmęczone westchnięcie. Żmija nie była pewna, ale zdawało jej się, że słyszała w nim nutkę irytacji.
— Nie musisz tego robić za każdym razem. Po prostu usiądź.
Tak więc, na przyzwolenie, wróciła do normalnej pozycji po czym usiadła przed liderką.
— Przyszłam w związku z twoim ogłoszeniem. Tym ostatnim. O historii Klanów — wyjaśniła swój powód przybycia.
— Kierunki... a po co nam kierunki, jeśli dzięki naukom mych przodków można dotrzeć do konkretnego miejsca, nawet, jeśli samemu się w nim nigdy nie było? — miauknęła — Moc wiedzy jest nieoceniona.
Różana wydała z siebie pomruk zrozumienia i zgody. Resztę czasu spędziły w ciszy, tylko co jakiś czas wymieniając kilka słówek, póki liderka jak i uczennica nie uznały, że jednak muszą się wyspać i odeszły w swoje strony.
***
Ciekawiło ją to ogłoszenie o historii Klanów. Szczerze nie zastanawiała się nad nią jakoś bardzo wcześniej – ważne było, by znać zasady i zwyczaje, by nie podpaść innym czy nie zrobić czegoś nieodpowiedniego. Jednakże jeśli mogłaby dowiedzieć się choć trochę o historii tych ogromnych grup kotów, by lepiej zrozumieć ich działanie i sposób myślenia…To w sumie czemu nie?
Uznała jednak, że wolałaby uzyskać więcej informacji, by podjąć ostateczną decyzje – chociażby – dla czego? Dlaczego chcieli zgłębiać historie? Czy nie znali jej dostatecznie dobrze? Konkretne fragmenty były, nie wiem, rozproszone po umysłach różnych kotów i ktoś miał to skleić do kupy czy jak? A jeśli nie, to skąd mieli się tego dowiedzieć? Czy może był ktoś wśród starszych, kto znał się na niej na tyle, by po prostu przekazać nauki, a Różana Przełęcz chciała tego dopilnować? Tak też, po treningu, Żmijowa Łapa skierowała się do Skruszonej Wieży. Gdy tylko znalazła się przed wejściem do legowiska liderki, odchrząknęła.
— Różana Przełęczo? — zawołała do środka, by sprawdzić, czy liderka była u siebie.
— Jestem — do jej uszu doszedł głos partnerki Powiewa.
— Mogę wejść? — spytała dawna samotniczka niepewnym głosem.
— Wchodź.
Tak też Żmija wykonała polecenie, czy też skorzystała z przyzwolenia, jak kto woli. Weszła grzecznie, z gracją, po czym złożyła głęboki pokłon Róży. Gdy już znalazła się w tej pozycji hołdu, czekała na znak, że może już wstać.
Z pyska Róży umknęło jakby zmęczone westchnięcie. Żmija nie była pewna, ale zdawało jej się, że słyszała w nim nutkę irytacji.
— Nie musisz tego robić za każdym razem. Po prostu usiądź.
Tak więc, na przyzwolenie, wróciła do normalnej pozycji po czym usiadła przed liderką.
— Przyszłam w związku z twoim ogłoszeniem. Tym ostatnim. O historii Klanów — wyjaśniła swój powód przybycia.
<Róża?>
[418 słów]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz