*Kilka dni przed poznaniem Szczypiorka*
Minął dzień od jego mianowania. Jego mentorem został Koszmarny Omen. Jeszcze nie zdarzył poznać kocura, ani pójść na żaden trening, ale miał nadzieję, że wojownik będzie dobrym mentorem.
- Śnieżna Łapo! - usłyszał za sobą głos Ważkowego Skrzydła. Kocur zjeżył sierść. Miał nadzieję, że nie będzie mieć z matką już nic wspólnego z matką, a tu jednak.
- Czego chcesz? - syknął trochę za ostro.
- Pamiętaj, że jeśli usłyszę, że zrobiłeś coś głupiego, lub złego, to będziesz mieć do czynienia ze mną - warknęła cicho, podchodząc do ucznia. - Nie mam zamiaru się za ciebie wstydzić, ani wstawiać za tobą. Pamiętaj, że jeden zły ruch, a wylecisz stąd. Zwłaszcza jeśli usłyszę to od Lawendy, lub Gryki.
Kocur tylko przełknął głośniej ślinę. Tak, nie lubił matki, ale wiedział, do czego jest zdolna. Musiał się pilnować, albo dopilnować, by żadna informacja nie dotarła do uszu wojowniczki. Liliowa spojrzała ostrzegawczo w stronę swojego syna i odeszła. Biały odetchnął z ulgą. Teraz miał tylko nadzieję, że Lawendowa Łapa nic nie powie matce, prawdziwego, czy też nie. Gdyby tak zrobiła, byłoby po nim. O Gryczanej Łapie nawet nie myślał. Wiedział, że siostra by mi tego nie zrobiła. Na nią jedyną mógł liczyć. I na ojca, ale jego tożsamość cały czas była tajemnicą. Śnieżna Łapa nie wiedział, co o nim myśleć. Chciał się dowiedzieć, kto to jest, ale Ważkowego Skrzydła pytać nie będzie. Musiał pogadać z kimś innym, z innym członkiem klanu. Wtedy właśnie zauważył swego mentora, Koszmarnego Omena. Kocur siedział gdzieś z boku i nie rozmawiał z innymi. Śnieżek postanowił do niego podejść, w końcu to chyba najwyższy czas na pierwszy trening. Stanął przed wojownikiem, wbijając w niego spojrzenie swych brązowych oczu. Koszmarny Omen spojrzał na niego wyczekująco, jakby wiedział, że młodszy chce coś powiedzieć.
- Idziemy na pierwszy trening? - zapytał biały. Wojownik zgodził się i zabrał ucznia z obozu. Znaleźli się w lesie. Dookoła był śnieg i mróz, tak jak to przystało na Porę Nagich Drzew. Ruszyli w stronę Ciernistego Drzewa. Przez całą drogę panowała cisza. Śnieżna Łapa nie wiedział do końca, czy ma coś powiedzieć. Ta cisza nie była też taka zła, lecz uczeń chciał zapytać o ojca. W końcu kto lepiej będzie wiedzieć, niż sam wojownik w klanie? Matka. Ale matki spytać się nie pójdzie. Musiał pogadać o tym z kimś innym, a skoro Koszmarny Omen był w klanie, podczas jego pobytu w żłobku i jeszcze wcześniej, to musiał coś wiedzieć. Musiał coś słyszeć, chociaż coś podejrzewać. Śnieżek bardzo chciał się dowiedzieć, kto jest jego ojcem. Może ojciec byłby inny niż matka? Może by go kochał, takiego, jaki jest? Bardzo chciał, by była to prawda, ale póki się nie dowie, nie może nic potwierdzić. W końcu dotarli do drzewa, a czarno-biały zaczął coś tłumaczyć, na temat rośliny.
- Koszmarny Omenie? - zapytał, gdy kocur skończył mówić - Ty byłeś w klanie, zanim ja się urodziłem?
Wojownik pokiwał głową i odwrócił się w stronę swego ucznia.
- Wiem, że to trochę dziwne... Ale, czy wiesz może, kto jest moim ojcem? - zapytał trochę zakłopotany - Nie mogę spytać się Ważkowego Skrzydła, a bardzo chcę to wiedzieć.
<Koszmarny Omenie? Wiesz coś?>
[501 słów]
[Przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz