Kremówce za bardzo zależało na puchatej krówce, by tak łatwo oddała ją bratu. Może i nie było to do końca sprawiedliwe zagranie z jej strony, ale czy koteczka w ogóle wiedziała co znaczy ,,sprawiedliwość”? W swojej głowie wykształciła własny system moralności, według którego jej poczynania były jak najbardziej dopuszczalne.
— Wybacz Kosie. Mamy mały problem. Łaciatka nie chce z tobą iść, chce dołączyć do mojej rady. Sama mi to przed chwilą powiedziała. Więc zebranie uważam za zakończone — powiedziała z typowym dla siebie rozbrajającym uśmieszkiem, obejmując pluszaka ogonem.
— Żartujesz sobie?! — krzyknął zdenerwowany na kociaka i wysunął swoje małe pazury. — Jak to ci powiedziała?! I co to za imię! To nie jest żadna Łaciatka!
— Jak to nie? — zapytała zdziwiona płowa, delikatnie przechylając łebek w prawą stronę. — Przecież sama tak mi powiedziała!
Kremówka zmierzyła brata karcącym wzrokiem, cmokając przy tym z niezadowoleniem.
— Och, Kosie… Jak ty chcesz się nią zajmować skoro nawet nie wiesz jak się nazywa? W tych okolicznościach tym bardziej nie mogę jej z tobą puścić. Łaciatka zostaje oficjalnym członkiem Rady Pogromców Chaosu, sprawę uznaję za zakończo…
Nim kotka dokończyła swoje zdanie, czarno-białe futro mignęło jej przed oczami i z impetem poleciała w bok, twardo uderzając bokiem w oparcie kanapy. Zmarszczyła różowy nosek i z groźnym warknięciem również skoczyła na brata, złośliwie gryząc go w tylne łapy. Choć przez chwilę poczuła faktyczny gniew, to uczucie - jak większość u szylkretki - okazało się bardzo przelotne i po kilku uderzeniach serca Kremówka znowu zaniosła się śmiechem, jednocześnie próbując zrzucić z siebie zirytowanego kocura.
— Kremówko, to nie są żadne żarty! — fuknął Kos, odrywając się od siostry. Jego zjeżone futro i wysunięte pazurki może i dodawały mu grozy, ale zieloonoka jedynie wlepiła w niego puste spojrzenie. Już zapomniała o co im poszło!
— Ależ braciszku, ja wcale nie żartowałam — odpowiedziała w końcu, zbierając się z podłogi i podchodząc bliżej. — To nie była tylko moja decyzja. Gdyby to zależało ode mnie, ze szczerego, siostrzanego serca naprawdę oddałabym ci Łaciatkę, ale Rada zagłosowała inaczej. Ale wiesz co? — dodała, muskając jego bok ogonem w wyrazie udobruchania. — Myślę, że i dla ciebie znalazłoby się jakieś fajne stanowisko w Radzie… Hmm, pomyślmy.
— Kremówko, ty chyba naprawdę straciłaś resztki rozumu. Przecież ja nigdy nie wstąpię do tej Ra…
— Aha! Już wiem. Możesz zostać Naczelnym Strażnikiem Rady, co ty na to? Dzięki temu będziesz mógł aktywnie ćwiczyć swoje umiejętności walki - które, nawiasem mówiąc, całkiem poprawiły się od ostatniego razu - i będziesz blisko Łaciatki. Tak, tak, jestem taka genialna! — pisnęła radośnie, podskakując wokół Kosa z wysoko uniesionym ogonem.
<Bracie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz