Zaraz jakoś przed mianowaniem
Jeszcze musiał nosić ten mech. Jeszcze. Ale już niedługo! Ostatnia okropna misja pokroju kopania dołów go spotkała, a potem błoga wolność. Następnymi niewolnikami będą te małe szczyle, do których właśnie teraz się kierował. Tego bardziej ciekawego, jednak jednocześnie posiadającego potężnego kija w dupie-kociaka, nigdzie nie widział. Może spało, a może uciekło poza obóz? Cóż, on nic nie widział, nie będzie więc problemu. Zamiast tego, dostrzegł odpoczywającą drugą z sióstr, z którą kontaktu jeszcze nie miał. Było to wręcz nie do pomyślenia! W końcu trzeba się zapoznać z klanowiczami. Zaraz więc przydreptał do jej osoby.
- Hm hm, co to, zmęczenie? W tak młodym wieku? - zagadał, nachylając się z mchem w pysku nad niebieskim kociakiem stając tak, że ten był takim groszkiem pomiędzy jego łapami. Koteczka spojrzała na ucznia, obróciła się, przybrała coś na kształt pozycji łowieckiej i cofnęła się trochę do tył.
- Ej, no weź. Naprawdę jestem taką szkaradą, że się trzeba aż cofać z wrażenia? Czy to po prostu mój blask bycia zajebistym cię oślepił? - Pyta, przekręcając głowę na bok, patrząc na niebieskie futro. Zupełnie nie podobne to było do swojej siostry. Chyba, że był to wyraz obrzydzenia. Wtedy tak, może jednak by potwierdził, że łączy ich coś więcej niż rodzice i podobny wygląd.
- J,ja się boję,cofnij się - rozkazała pokazując ostre kiełki, które na lilowym nie zrobiły większego wrażenia.
- Bać się? - zapytał ze zdziwieniem, po czym prychnął jakby rozbawiony przymykając oczy
- Jasne dzieciaku, wedle życzenia - miauknął na luzie, zrobił niezbyt wielki krok w tył, po czym bez ceregieli klapnął na ziemi, zaraz potem opierając głowę na jednym swoim ramieniu, zerkając na Północ.
- No, to teraz mi powiedz, dobrze się bawisz w klanowego kota? - pyta, przy uniesionym lekko czole. Niebieska przekrzywiła głowę nie wiedząc o co chodzi.
- Ale ja przecież jestem z klanu-
- Cóż - zaczął, od niechcenia oglądając sobie kłaczki na ogonie, końcowo strzepując jakiś niewidzialny paproch - Technicznie rzecz biorąc, to tak, zostałaś przyjęta. Aaaaale, się tu nie urodziłaś więc... cóż, jesteś też jakby spoza? - myśli przekrzywiając głowę na drugi bok.
Kotka znowu obnażyła kiełki i zaczęła machać ogonem. Niemal prychnął. Co to, helikopter? Jak na jego gust, kotka teraz jakby odprawiała jakieś ruchy taneczne ptaków.
- Czy ty do reszty postradałeś zmysły?! Nasłuchałeś się czegoś od mojej siostry bo jeżeli tak to w kwestii naszego pochodzenia jest puknięta w główkę - wysyczała zaczynając memlać ogon ucznia widocznie myśląc, że jest to całkiem niezły atak.
- Hej, hej, weź ten swój jęzor, co wy z tym macie? Ohyda, zaczynam mieć podejrzenia, że przyniosły ście ze sobą wściekliznę. Może na jakieś badania do Rumianka was wysłać - wykrzywił się, odsuwając od siebie wściekłe kocię - Co to, masz jakiś zanik pamięci pourazowy? - puknął kotkę w czaszkę, a gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk, uniósł się z krótkim ,,hm". - Albo po prostu jest pusteeeetak czy inaczej! Twoja siostra jako jedyna tu, na nieszczęście, zachowała resztki pamięci. Możesz się spytać twojej opiekunki, starszych, czy też losowego dorosłego. Nie wiem, Tropa, Osta, Hiacynta... poza tym, nie wyobrażaj sobie gwiezdni wiedzą czego kwiatuszku, żaden mały szczyl by mi nic nie wmówił. Sam widziałem, jak was przywlekli do obozu. Nie pomyślałaś nawet przez chwilę, że może twoja siostra ma jakieś przyczyny, by nas nienawidzić? No weź, rusz trochę tym swoim orzeszkiem w głowie - zachęcił, niezbyt przyjaznym tonem, chociaż nie specjalnie się tym teraz przejmował. Był miły i mniej miły w zależności od sytuacji i własnego widzi-mi-się. A na ten moment? Niemal cudownie się bawił!
- Sam masz pusty łeb! Lwia Paszcza miała rację - wykrzyknęła.
- Lewek?! - niemal krzyknął wesoło, jakby cały świat nagle stał się jasny - Ohohoho... BHAHAH, teraz rozumiem! - otarł pojedynczą łezkę - Oh, biedna, głupiutka Północy - zbliżył się, spoglądając w jej oczy - Masz oczy i uszy, a jednak nie potrafisz ich używać. Nie mogę się wręcz doczekać by zobaczyć jak bardzo się stoczysz, jeśli dalej będziesz iść tą drogą. Jakie to będzie zabawne przedstawienie~ Zastanawiam się, czy kiedykolwiek dopuścisz do siebie przykrą prawdę. Mmm, życie w kolorowym kłamstwie jest takie wygodne, prawda? - z uroczym uśmieszkiem popatał głowę kociaka, niczym pieska kanapowego. - Cóż, już jak wolisz. Skoro ci tak wygodnie~ Chociaż, wiesz co? Radzę ci jednak spytać któregoś z wymienionych kotów... możesz się wtedy naprawdę zaskoczyć. Tylko proszę, zawołaj mnie! Chcę zobaczyć twoją reakcję. - Ostatni, wredny uśmiech zakwitł na pysku lilowego, kiedy ten chwycił mech w zęby i odszedł kawałek dalej do legowisk. Hm, będzie musiał porozmawiać z Kwiecistym Pocałunkiem. Niby mało go obchodziło co sobie tam gówniak ubzdurał, jednak z tego co wynikało, była to kolejna zabaweczka ukochanego Lwiątka, a na to jakoś nie chciał przystać. Z czystej złośliwości, nie altruizmu, więc dobrze by było, gdyby Kwiecista wreszcie przestała udawać, że w swoim wieku byłaby zdolna do urodzenia dwójki zdrowych kociąt. Po drodze jeszcze Północ widocznie dostała ataku wściekłości, bo uparcie wzięła sobie za cel atakowanie ogona Szepta, który to jedynie co jakiś czas nim miotał, albo nic sobie nie robiąc ze starań kociaka, zwyczajnie obchodził go, lub nad nim, płynnymi ruchami długich łap. To… może być ciekawe. Jeszcze wychodząc ze żłobka, uśmiechnął się pod nosem.
Jeszcze musiał nosić ten mech. Jeszcze. Ale już niedługo! Ostatnia okropna misja pokroju kopania dołów go spotkała, a potem błoga wolność. Następnymi niewolnikami będą te małe szczyle, do których właśnie teraz się kierował. Tego bardziej ciekawego, jednak jednocześnie posiadającego potężnego kija w dupie-kociaka, nigdzie nie widział. Może spało, a może uciekło poza obóz? Cóż, on nic nie widział, nie będzie więc problemu. Zamiast tego, dostrzegł odpoczywającą drugą z sióstr, z którą kontaktu jeszcze nie miał. Było to wręcz nie do pomyślenia! W końcu trzeba się zapoznać z klanowiczami. Zaraz więc przydreptał do jej osoby.
- Hm hm, co to, zmęczenie? W tak młodym wieku? - zagadał, nachylając się z mchem w pysku nad niebieskim kociakiem stając tak, że ten był takim groszkiem pomiędzy jego łapami. Koteczka spojrzała na ucznia, obróciła się, przybrała coś na kształt pozycji łowieckiej i cofnęła się trochę do tył.
- Ej, no weź. Naprawdę jestem taką szkaradą, że się trzeba aż cofać z wrażenia? Czy to po prostu mój blask bycia zajebistym cię oślepił? - Pyta, przekręcając głowę na bok, patrząc na niebieskie futro. Zupełnie nie podobne to było do swojej siostry. Chyba, że był to wyraz obrzydzenia. Wtedy tak, może jednak by potwierdził, że łączy ich coś więcej niż rodzice i podobny wygląd.
- J,ja się boję,cofnij się - rozkazała pokazując ostre kiełki, które na lilowym nie zrobiły większego wrażenia.
- Bać się? - zapytał ze zdziwieniem, po czym prychnął jakby rozbawiony przymykając oczy
- Jasne dzieciaku, wedle życzenia - miauknął na luzie, zrobił niezbyt wielki krok w tył, po czym bez ceregieli klapnął na ziemi, zaraz potem opierając głowę na jednym swoim ramieniu, zerkając na Północ.
- No, to teraz mi powiedz, dobrze się bawisz w klanowego kota? - pyta, przy uniesionym lekko czole. Niebieska przekrzywiła głowę nie wiedząc o co chodzi.
- Ale ja przecież jestem z klanu-
- Cóż - zaczął, od niechcenia oglądając sobie kłaczki na ogonie, końcowo strzepując jakiś niewidzialny paproch - Technicznie rzecz biorąc, to tak, zostałaś przyjęta. Aaaaale, się tu nie urodziłaś więc... cóż, jesteś też jakby spoza? - myśli przekrzywiając głowę na drugi bok.
Kotka znowu obnażyła kiełki i zaczęła machać ogonem. Niemal prychnął. Co to, helikopter? Jak na jego gust, kotka teraz jakby odprawiała jakieś ruchy taneczne ptaków.
- Czy ty do reszty postradałeś zmysły?! Nasłuchałeś się czegoś od mojej siostry bo jeżeli tak to w kwestii naszego pochodzenia jest puknięta w główkę - wysyczała zaczynając memlać ogon ucznia widocznie myśląc, że jest to całkiem niezły atak.
- Hej, hej, weź ten swój jęzor, co wy z tym macie? Ohyda, zaczynam mieć podejrzenia, że przyniosły ście ze sobą wściekliznę. Może na jakieś badania do Rumianka was wysłać - wykrzywił się, odsuwając od siebie wściekłe kocię - Co to, masz jakiś zanik pamięci pourazowy? - puknął kotkę w czaszkę, a gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk, uniósł się z krótkim ,,hm". - Albo po prostu jest pusteeeetak czy inaczej! Twoja siostra jako jedyna tu, na nieszczęście, zachowała resztki pamięci. Możesz się spytać twojej opiekunki, starszych, czy też losowego dorosłego. Nie wiem, Tropa, Osta, Hiacynta... poza tym, nie wyobrażaj sobie gwiezdni wiedzą czego kwiatuszku, żaden mały szczyl by mi nic nie wmówił. Sam widziałem, jak was przywlekli do obozu. Nie pomyślałaś nawet przez chwilę, że może twoja siostra ma jakieś przyczyny, by nas nienawidzić? No weź, rusz trochę tym swoim orzeszkiem w głowie - zachęcił, niezbyt przyjaznym tonem, chociaż nie specjalnie się tym teraz przejmował. Był miły i mniej miły w zależności od sytuacji i własnego widzi-mi-się. A na ten moment? Niemal cudownie się bawił!
- Sam masz pusty łeb! Lwia Paszcza miała rację - wykrzyknęła.
- Lewek?! - niemal krzyknął wesoło, jakby cały świat nagle stał się jasny - Ohohoho... BHAHAH, teraz rozumiem! - otarł pojedynczą łezkę - Oh, biedna, głupiutka Północy - zbliżył się, spoglądając w jej oczy - Masz oczy i uszy, a jednak nie potrafisz ich używać. Nie mogę się wręcz doczekać by zobaczyć jak bardzo się stoczysz, jeśli dalej będziesz iść tą drogą. Jakie to będzie zabawne przedstawienie~ Zastanawiam się, czy kiedykolwiek dopuścisz do siebie przykrą prawdę. Mmm, życie w kolorowym kłamstwie jest takie wygodne, prawda? - z uroczym uśmieszkiem popatał głowę kociaka, niczym pieska kanapowego. - Cóż, już jak wolisz. Skoro ci tak wygodnie~ Chociaż, wiesz co? Radzę ci jednak spytać któregoś z wymienionych kotów... możesz się wtedy naprawdę zaskoczyć. Tylko proszę, zawołaj mnie! Chcę zobaczyć twoją reakcję. - Ostatni, wredny uśmiech zakwitł na pysku lilowego, kiedy ten chwycił mech w zęby i odszedł kawałek dalej do legowisk. Hm, będzie musiał porozmawiać z Kwiecistym Pocałunkiem. Niby mało go obchodziło co sobie tam gówniak ubzdurał, jednak z tego co wynikało, była to kolejna zabaweczka ukochanego Lwiątka, a na to jakoś nie chciał przystać. Z czystej złośliwości, nie altruizmu, więc dobrze by było, gdyby Kwiecista wreszcie przestała udawać, że w swoim wieku byłaby zdolna do urodzenia dwójki zdrowych kociąt. Po drodze jeszcze Północ widocznie dostała ataku wściekłości, bo uparcie wzięła sobie za cel atakowanie ogona Szepta, który to jedynie co jakiś czas nim miotał, albo nic sobie nie robiąc ze starań kociaka, zwyczajnie obchodził go, lub nad nim, płynnymi ruchami długich łap. To… może być ciekawe. Jeszcze wychodząc ze żłobka, uśmiechnął się pod nosem.
<Północ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz