Tw: ciężki klimat
W ostatnim czasie sporo zmieniło się w życiu Poziomkowej Łapy, a raczej życiu jego otoczenia. Nic dziwnego, w końcu stare pory ciągle przemijały i zaczynały się nowe. Miał wrażenie, że wszystko dzieje się coraz szybciej, a on mimo tych zmian stał w miejscu lub nawet wracał do najgorszego punktu, w którym był. Do czegoś podobnego, co czuł podczas bycia mianowanym na terminatora, ale bardziej długotrwałego. Przewlekłego niczym choroba.
Niby miał przy sobie Pustułkowego Szpona, ale wbrew temu, czego się spodziewał, nie było to wystarczające. Plamka została brutalnie zamordowana przez lisa, a Kosaćcowa Grzywa wydawał się coraz bardziej zmieniać. Obecność kocura była kojąca przez pewien czas, jednak nie uratowała go przed powolnym zanikaniem.
Nie dostał też żadnego terminatora, by mógł udowodnić swoją wartość. Miał zostać najlepszym wojownikiem dla Pustułka, ale skoro on dostał ucznia, a Poziomek nie to z pewnością robił coś nie tak. Czy naprawdę był aż tak bezużyteczny?
Z dnia na dzień zaczął odczuwać coraz większą bezsilność. Nie był w stanie nikogo uratować, nie był w stanie pokazać, że jest cokolwiek wart. Nawet nie poszedł się pożegnać z siostrą, gdy się dowiedział o jej śmierci, nie był w stanie ruszyć się z legowiska. Nie był w stanie porozmawiać z Kosaćcem o jego przemianie. Czuł, że coś się zmieniało w kocurze, ale nie umiał nic z tym zrobić i starał się to ignorować.
A Pustułkowy Szpon? Był przy nim, starał się go wyciągać na wspólne patrole i polowania, ale Poziomek nie zawsze był w stanie zrobić cokolwiek. Bywały dni, podczas których jedzenie sprawiało mu trudność, a co dopiero jakaś dłuższa wędrówka. Przez to zaczął opuszczać się w obowiązkach, a szanse na zostanie najlepszym wojownikiem, nawet jeśli przez moment wydawały się realne, bezpowrotnie przepadły. Przez to czuł, że zawiódł Pustułka, chociaż kocur wcale nie dawał mu tego odczuć. Próbował spędzać z nim jak najwięcej czasu, jednak nie mógł ciągle przy nim siedzieć. Miał obowiązki do wykonania, w Tropiącą Łapę do wyszkolenia.
Od dnia śmierci Plamki, Poziomkowa Polana i tak trudny do złapania, był coraz mniej obecny. Stopniowo przestał robić cokolwiek dla klanu i utknął na swoim posłaniu z kłębami nieznośnych myśli, wytykających jego nieudolność i bezużyteczność. Starał się pocieszać obecnością Pustułka, lecz nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek będzie lepiej, a przecież powoli zaczął wychodzić na prostą…
Niby miał przy sobie Pustułkowego Szpona, ale wbrew temu, czego się spodziewał, nie było to wystarczające. Plamka została brutalnie zamordowana przez lisa, a Kosaćcowa Grzywa wydawał się coraz bardziej zmieniać. Obecność kocura była kojąca przez pewien czas, jednak nie uratowała go przed powolnym zanikaniem.
Nie dostał też żadnego terminatora, by mógł udowodnić swoją wartość. Miał zostać najlepszym wojownikiem dla Pustułka, ale skoro on dostał ucznia, a Poziomek nie to z pewnością robił coś nie tak. Czy naprawdę był aż tak bezużyteczny?
Z dnia na dzień zaczął odczuwać coraz większą bezsilność. Nie był w stanie nikogo uratować, nie był w stanie pokazać, że jest cokolwiek wart. Nawet nie poszedł się pożegnać z siostrą, gdy się dowiedział o jej śmierci, nie był w stanie ruszyć się z legowiska. Nie był w stanie porozmawiać z Kosaćcem o jego przemianie. Czuł, że coś się zmieniało w kocurze, ale nie umiał nic z tym zrobić i starał się to ignorować.
A Pustułkowy Szpon? Był przy nim, starał się go wyciągać na wspólne patrole i polowania, ale Poziomek nie zawsze był w stanie zrobić cokolwiek. Bywały dni, podczas których jedzenie sprawiało mu trudność, a co dopiero jakaś dłuższa wędrówka. Przez to zaczął opuszczać się w obowiązkach, a szanse na zostanie najlepszym wojownikiem, nawet jeśli przez moment wydawały się realne, bezpowrotnie przepadły. Przez to czuł, że zawiódł Pustułka, chociaż kocur wcale nie dawał mu tego odczuć. Próbował spędzać z nim jak najwięcej czasu, jednak nie mógł ciągle przy nim siedzieć. Miał obowiązki do wykonania, w Tropiącą Łapę do wyszkolenia.
Od dnia śmierci Plamki, Poziomkowa Polana i tak trudny do złapania, był coraz mniej obecny. Stopniowo przestał robić cokolwiek dla klanu i utknął na swoim posłaniu z kłębami nieznośnych myśli, wytykających jego nieudolność i bezużyteczność. Starał się pocieszać obecnością Pustułka, lecz nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek będzie lepiej, a przecież powoli zaczął wychodzić na prostą…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz