Kremowy uczeń, jak co dzień spotkał się ze swoją mentorką Kotewkowym Powiewem. Tym razem wybrali sobie miejsce bliżej wejścia, dzięki czemu mieli doskonały wgląd na to, co działo się w obozie. Rześkie powietrze owiewało im pyszczki. Wpatrzył się w swoją mentorkę, czekając na rozpoczęcie ich treningu. Był naprawdę ciekawy, czego przyjdzie mu się tego dnia nauczyć.
— Dzisiaj powtórzymy sobie wiedzę ze zwierząt, jakie możemy spotkać na naszych terenach — zaczęła ze spokojem w głosie, ale już ze słyszalną chrypką. Kocurek umościł się wygodniej, otulając się ogonem. Lubił to robić. Dzięki temu było mu cieplej, chociaż nie należał do kotów o krótkiej sierści. Do tego czuł się nieco bardziej bezpiecznie.
— Wiem na pewno, że był okoń. Pamiętam, że dorosła ryba prowadzi samotniczy tryb życia. Znaleźć ją możemy w jeziorach, słonawych wodach czy nawet w dużych rzekach. Najłatwiej ją złapać podczas okresu, gdzie wpływa na płytsze dno — rzekł pewnie. Okonia zapamiętał, bo bardzo śmieszyła go ta nazwa. Nawet teraz go bawiła, ale nieco mniej. Być może przez to, że trochę podrósł.
— Dokładnie, bardzo ładna odpowiedź — wymruczała Kotewka, która również znalazła przyjemniejszą pozycję. Świat wokół nich chwilowo zwolnił. Widlik poczuł ciepełko w serduszku, słysząc pochwałę starszej. W końcu nie chciał, a nawet nie mógł jej zawieźć. Liczyło się dla niego, by inni widzieli, że zasługuje na to, by uczyć się pod czujnym oczkiem piastunki. Liczyło się więcej niż on sam, by chciał.
— Dziękuję — rzekł z lekkim uśmiechem w odpowiedzi.
— Oprócz okonia mamy również jazgarza. Jednak jest to ryba rzadziej spotykana. Zamieszkuje głównie rzeki i jeziora. Podobnie jak ukleja może osiągnąć do dwóch długości mysiego ogona, a nawet i mniej. Skoro już wspomniałam o uklei, możemy kontynuować naszą naukę, skupiając się właśnie na niej. Ukleja to mała ryba, żyjąca stadnie to znaczy w dużej ilości ryb… — zaczęła.
— Czyli coś takiego jak my? Żyjemy przecież w dużej grupie prawda? — wtrącił delikatnie kocurek. Kotewka uśmiechnęła się.
— Tak. Jednak jesteśmy o wiele bardziej rozwiniętą grupą — odpowiedziała mu jasno futra.
— Dobrze i przepraszam za przerwanie twojej wypowiedzi — mruknął Złocisty.
— Nie szkodzi, po to jestem, ale wracając do uklei. Jak mówiłam, są to małe ryby, żyjące stadnie. Lubią miejsca, gdzie jest stała woda lub taka, co wolno płynie. Ważna informacja jest taka, że lubią pływać przy powierzchni, co czyni je łatwym łupem. Szczególnie dla młodych kotów. Młodziakom pomagają również charakterystyczne koła na tafli — wyjaśniła ze spokojem. Widlik chłonął jej słowa jak pierwsze promienie słońca w ciepły dzień. — Kolejną z ryb, jakie ci przybliżę, będzie leszcz. Ryby te żyją w ławicach. Można je spotkać w dolnych częściach jezior czy rzek. Bardzo chętnie przebywają w głębinach. Nie są to ryby zbyt duże. Oczywiście zdarzają się większe. Jednak nie przekraczają zajęczej długości — dokończyła Kotewka. Piastunka wspomniała jeszcze o rybie zwanej płoć.
— Zapamiętam to — zapewnił Złocista Łapa.
— Wiem to Widliku — wymruczała starsza, liżąc go w łebek. Po czym zamyśliła się na chwilę.
— Słyszałeś kiedyś o Wyspie Świetlikowej? Pewnie nie, więc opowiem ci o niej — rzekła po chwili. Zielone oczka ucznia zalśniły. Wyraźnie nazwa go zaciekawiła. — Wyspa Świetlikowa znajduje się parę lisich długości od naszego obozu. Jest to wysepka niewielka i okrągła. To jest miejsce, gdzie odbywa się połączenie dwóch serc. Otaczają ją trzcinowe ściany, w które wplecione są karminowo-różowe kwiecie krwawnicy nadające temu miejscu wyjątkowości. Podłoże jest złożone z soczystej trawy, ale i małych kwiatkach zwanymi mglistymi lub żabimi owocami. Na środku tej wysepki leżą dwie spróchniałe kłody, w których zamieszkują kolonie świetlików, czyli pięknych owadów, które nocą się świecą. Pod nimi jest mała szczelina, ale nie zaleca się przechodzić pod nią, bo może się zawalić. Na czas świętowania starsi przyozdabiają to miejsce kolorowymi obiektami. Czasem się zdarzy, że piastunki i kocięta również pomagają w tym zadaniu — dokończyła ciepło.
— Wow, brzmi cudownie! — wymruczał Widlik.
— Oj tak, cudowne miejsce — rozmarzyła się Kotewka. Zaraz jednak powróciła do chwili obecnej. — No dobrze, idźmy dalej z tematami — dodała kotka i zaczęła nowy temat.
***
Po skończonym treningu Widlik zajął się sobą. Ułożył się, gdzieś w żłobku i zaczął ze spokojem układać swoją sierść. W głowie powtarzał poznany materiał z dziś. W pewnej chwili skupił swoje myśli na rodzeństwie. Zastanawiał się, jak szło Morszczynowej i Dryfującej Łapie. Oni w przeciwieństwie do niego uczyli się na wojowników. Chyba powinien z nimi porozmawiać. W końcu byli jego braćmi, więc zachowanie relacji było naprawdę ważne. Przymknął na chwilkę oczy, a gdy je ponownie otworzył, dostrzegł Korzonek, Konwalię i Słodką, którzy kręcili się gdzieś niedaleko niego. Zauważył również spojrzenie Borówkowej Słodyczy. Wcześniej już dostrzegł, jak się w niego czy Kotewkę wpatrywała, ale dlaczego? Może chodziło o ich stosunek do jej córeczki. Jednak cóż począć, skoro Korzonek była czekoladowym kotem? Przecież wiedział, skąd koty o takim umaszczeniu się brało. Wiedział czym czekoladowe były. Znał podejście większości kotów w tym jego opiekunki czy swoje. Skoro to nie były pojedyncze jednostki, to przecież coś musiało być na rzeczy. Czy tak właśnie zachowywały się matki i ojcowie względem swoich młodych? Broniły je, chociaż czasem było to po prostu niezrozumiałe. Tak czy inaczej, Złocista Łapa oderwał wzrok od owej gromadki i przekierował na Czyhającą Murenę i Klekotka. Klekotek był piękny i zdecydowanie należał do kotów umiłowanych przez Klan Gwiazdy, jak i większość kotów. Drgnął, gdy dostrzegł spojrzenie młodszego ukierunkowane na niego. Kremowy podniósł się delikatnie i bardzo ostrożnie zbliżył się do kociaka. Ułożył się, jednak w odległości.
— Witaj Klekotku w Klanie Nocy — wyszeptał cichutkim, ciepłym głosem w stronę kociątka. Wątpił, by ten mu odpowiedział, ale chciał go przywitać, jak należy. Był pewien, że jak dorośnie, będzie utalentowanym członkiem Klanu Nocy. Ciekawe, jaka przyszłość czekała tego malucha. Oby jak najjaśniejsza i najlepsza.
<Klekotku? Nie bój się dobrze?>
[912 słów]
Nauka o rybach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz