Wełnista Łapa razem z Przeplatkowym Wiankiem, Nieustraszonym Chomikiem, Rudą Lisówką, Opadającym Rumiankiem i Strzępotkową Łapą, robiła obchód granic. Jako że była najmłodszą z grupy, trzymała się przeważnie środka, rzadko decydując się zapuścić pod samą granicę w celu jej oznakowania.
W trakcie mijania Upadłego Potwora Wełnista Łapa skupiła spojrzenie na iglastym lesie, znajdującym się poza terenami Klanu Burzy. Od tamtej nocy nie znajdowała się tak blisko granicy z Klanem Wilka. Przymknęła oczy i zaczęła węszyć. Mentorka natomiast spojrzała w kierunku miejsca, przy którym znaleziono ciało cynamonowego wojownika. Krew, która zdążyła zbrukać trawę, została zmyta przez deszcz i zdążyła wsiąknąć w ziemię. Teraz już nic nie wskazywało na to, że w tym miejscu doszło do morderstwa. Nic oprócz unoszącej się słabej woni obcych.
– Nadal czuć samotników – miauknęła uczennica, zniżając pysk. Potrafiła określić ich ilość oraz skąd nadeszli. Miała nadzieję, że w przyszłości będzie umieć wydobyć więcej ciekawych informacji z tropów i zapachów, które pozostawiły po sobie koty. Wciąż miała braki, jednak z pomocą Przeplatkowego Wianka miała zamiar to zmienić.
– Tak, to prawda, jednak ich zapach jest już bardzo słaby. Jeszcze jedna ulewa i całkowicie zniknie. – Kocica zatrzymała się na chwilę, obserwując otoczenie. Przeniosła spojrzenie na albinoskę. – Księżyc temu nie zdołałabyś wychwycić ich zapachu, nawet gdy był silniejszy. Dobra robota.
Uśmiechnęła się słabo, kiedy szylkretka ją pochwaliła. Zdecydowała się nie odpowiadać na uwagę kocicy, dalej buszując pyskiem w trawie z nadzieją, że uda się jej jeszcze coś wywęszyć.
Odkąd zaczęła pomagać medykom w lecznicy, jej zmysł węchu uległ poprawie. Zaczęła rozróżniać więcej zapachów, co prawda głównie ziół, kwiatów i wszelakich traw, jednak dzięki temu również nauczyła się rozróżniać tropy zwierzyny, jak i kotów, z którymi mieszkała. Potrafiła skupić się na jednej konkretnej woni, ignorując pozostałe. Wśród plątaniny zapachów udało jej się wyodrębnić jeden, należący do małego ssaka.
– Chyba wytropiłam ryjówkę... Albo karczownika. – Uniosła spojrzenie na mentorkę. Kocica poruszyła swym nosem, nie musiała go przyłożyć do ziemi, tak jak zrobiła to Wełnista Łapa, nawet stojąc dwie lisie długości od uczennicy była w stanie wyczuć zwierzę. Uczennica czekała na zgodę, by ruszyć za ofiarą i spróbować ją pochwycić, jednak zielonooka skinieniem głowy dała jej znać, aby ruszyły naprzód i dołączyły do reszty kotów, które wyłoniły się spomiędzy niedużego lasku, znajdującego się przy granicy.
– Nie udałoby ci się jej upolować. Wiesz to – wymruczała, zwalniając kroku, aby córka Szarej Skóry mogła za nią nadążyć. – Doceniam, że zaczęłaś się przykładać do treningu i słuchać moich rad, ale wszystko po kolei. Dzisiaj masz się skupić na obserwacji i podążaniu za nami. Tylko tyle i aż tyle.
– D-dobrze... – wymruczała, nie decydując się przekonać mentorki, aby dała jej możliwość wykazania się. Po rozmowie z Króliczą Gwiazdą koteczka starała się ze wszystkich sił być przydatna, w szczególności, że lada moment miała nadejść Pora Nagich Drzew.
~~~
Podczas patrolu udało jej się znaleźć kolorowe szkiełko, które ostrożnie pochwyciła pyskiem. Niestety, nawet pomimo ogromnej ostrożności, zdołała skaleczyć się nim w język.
– Co tam masz? – spytał Strzępotkowa Łapa, na co Wełnista Łapa uniosła pysk na wysokość oczu kocura, prezentując mu swoje znalezisko. – A, błyskotka! Tylko jej nie połknij! – ostrzegł uczennicę, która w odpowiedzi jedynie pokiwała łebkiem, nie przerywając marszu.
Nie miała zamiaru połykać szkiełka, czy to przypadkowo, czy celowo. Miała zamiar zanieść je do Groty Pamięci, z nadzieją, że Wędrujące Niebo przyjmie jej znajdźkę i ustawi w Gabinecie Osobliwości. Nie było to nic specjalnego, ale przykuwało oko i sprawiło, że Wróżce zrobiło się jakoś cieplej na sercu.
W trakcie powrotu do obozu Wełnista Łapa i jej mentorka skierowały się w stronę Groty Pamięci, na prośbę uczennicy. Albinoska ostrożnie zeszła po schodach. Na jej nieszczęście, nie udało jej się zastać ani Wędrującego Nieba, ani brata, ani również Księżycowej Łapy. Spojrzenie utkwiła na śpiącej Salamandrze, która otworzyła oczy, gdy tylko do jej uszu dotarł odgłos kroków, obrzucając nieprzychylnym spojrzeniem nieproszonego gościa.
– Wybacz, że przeszkadzam – miauknęła, po tym, gdy położyła przed swoimi łapami szkiełko. Noskiem podsunęła je bliżej kronikarki. – Znalazłam je podczas patrolu i pomyślałam, że mogłabym je oddać do Gabinetu Osobliwości... Jak myślisz, co to jest? Wygląda jak kawałek czegoś, sama nie wiem czego... Tutaj ma ostrą krawędź – uprzedziła szylkretkę, aby ta się nie skaleczyła.
Czuwająca Salamandra uważnie przyjrzała się znalezisku uczennicy. Zmarszczyła pysk, być może miała zamiar przekazać jej, że niepotrzebnie się ekscytowała, bo znalazła zwykły śmieć, jednak ostatecznie kocica machnęła ogonem w kierunku Gabinetu Osobliwości. Koteczka skinęła łebkiem, w geście podziękowania, po czym pochwyciła ponownie szkiełko i skierowała się sama pod ścianę ze znaleziskami. Położyła szkiełko obok sznurka i gwoździa. Obrzuciła spojrzeniem zebrane do tej pory znaleziska i gdy odwróciła się z zamiarem zawołania Salamandry, w celu zapytania o kolorową wstążkę, ogonem strąciła oparte o ścianę zwierciadło. W ostatniej chwili udało jej się podsunąć ogon, nim zwierciadło roztrzaskałoby się na milion kawałków, sprowadzając na nią i na klan pasmo nieszczęść. Odetchnęła, zdając sobie sprawę, że Salamandra nie zarejestrowała jej wpadki, bo ponownie zwinęła się na legowisku. Ostrożnie oparła zwierciadło o ścianę, decydując się w nim przejrzeć.
Słyszała plotki związane ze zwierciadłem, jednak kiedy spoglądała na swoje odbicie, jej dusza nie została połknięta. A przynajmniej miała taką nadzieję, bo nic nie poczuła. Dotknęła łapą swojego pyszczka, co postać w lustrze również uczyniła. Uśmiechnęła się, decydując się na chwilę zabawy ze swoim odbiciem i gadaniem do siebie.
– Jestem Wełnista Łapa. Uczennica Klanu Burzy, która w przyszłości zostanie wojowniczką – mówiąc to, dotknęła zwierciadła. Intensywnie spoglądała w odbicie swoich fioletowych oczu, które mieniły się w blasku słońca odbijającego się od wiszących szkiełek, tworzących w Grocie Pamięci barwny pokaz świateł, coś na kształt zorzy.
Jej uśmiech jednak nie trwał zbyt długo. Im dłużej wpatrywała się w swoje odbicie, tym intensywniej zaczęła odczuwać smutek i samotność.
[Trening wojownika – 927 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz