Przycisnęła końcówkę ogona do leśnej ściółki. Jej oczy śledziły ruchy Białego Lica, przemyślane, zdecydowane… Nim zdążyła zareagować, w przeciągu uderzenia serca kocur znalazł się tuż przy jej gardle, przyciskając ją do ziemi.
— Przegrałaś.
Obnażyła zęby w odpowiedzi. Wcisnęła łapy w brzuch wojownika, usiłując odepchnąć go do tyłu; gdy to nie podziałało, zacisnęła szczęki na jego przedniej łapie. Korzystając z zaskoczenia, wyczołgała się spod kupy białego futra i stanęła obok.
— Masz nieczyste ruchy — parsknął, mrużąc oczy.
Zamrugała i otrzepała sierść z ziemi.
— Jakby były czyste, to nie miałabym jak wygrać — odpowiedziała, kładąc po sobie uszy. — Jesteś silniejszy ode mnie. Nie mogę grać uczciwie.
Blade Lico wbił w nią uważny wzrok, zastygając na moment. Jeden, drugi, trzeci. Po jej grzbiecie przebiegł dreszcz. Nie lubiła tego spojrzenia. Nigdy nie umiała dojrzeć, czy naprawdę się jej przypatruje, czy jednak jest na tyle rozkojarzony, że jej nie widzi. Jego źrenice nie zdradzały tego sekretu, wbite w jeden punkt; jedynie końcówka jego śnieżnobiałego ogona poruszała się delikatnie.
Po paru uderzeniach serca wyrwał się z zamyślenia i potrząsnął głową. Odwrócił się na pięcie.
— Masz potencjał. Nie zmarnuj go.
***
Pochyliła się nad nad swoją zdobyczą.
— Musisz bardziej się postarać o swoją postawę — mruknął wojownik, a jego wąsy zadrżały. — Skup się.
Wzruszyła ramionami, puszczając słowa Bladego Lica mimo uszu. Mysz przed nią wydawała się bardziej ciekawa niż jego nieodgadniony wyraz pyska.
Nie lubiła go. W prawie taki sam sposób, w jaki nie lubiła Zalotki. Dziwne to było. Oczywiście, że chciała uzyskać jego aprobatę, chciałaby, aby był z niej dumny – jednak jego uwagi zdawały się być kłujące niczym krzewy okalające Cierniste Drzewo, a krytyka bezpodstawna, złośliwa. Nie umiała odczytać emocji z jego pyska, wpatrując się jedynie w obojętne, pozbawione wyrazu oczy. Biała, nieskazitelna sierść przypominała jej tą ojcowską; jednak kufę Blasku widziała jak gdyby zamgloną, wcale nie podobną do wojownika. Nie zdawała sobie sprawy, że widok purpurowych ślepi i wysoki, radosny głos umykały z jej pamięci niczym stado dzikich zajęcy.
— Słyszysz?
— Słyszę — wymamrotała, podnosząc wzrok. Siedziała tak przez parę uderzeń serca, do momentu, gdy Blade Lico nie westchnął głęboko. Posłał jej nieodgadnione spojrzenie, zamrugał, po czym odszedł w swoją stronę.
Rozejrzała się po obozie. Trąciła zdobycz łapą; żylasta mysz nie wyglądała już tak smakowicie jak wtedy, gdy uciekała przed spojrzeniem mentora. Zerknęła w bok, na stertę zwierzyny. Na pewno znalazła by tam coś lepszego… Podniosła się z ziemi i strzepała wilgoć z sierści. Przydreptała na środek polanki, pochylając pysk nad piszczkami.
Nic szczególnego… — pomyślała, odkładając tam swoją zdobycz i zabierając z niej drozda. Zatrzymała się na moment, chcąc zgarnąć coś jeszcze… Po jej grzbiecie przebiegł dreszcz. Podniosła wzrok, tylko po to, aby spojrzeć w oczy jednej z mistrzyń, przypatrującej się jej poczynaniom; Blade Lico tuż obok niej, prowadzący niemrawo rozmowę. Powoli cofnęła głowę od sterty, chwyciła posiłek i drobnymi kroczkami wycofała się pod legowisko uczniów. Najwyraźniej tylko jeden kąsek przypadł jej tego popołudnia… Szkoda. Lubiła dobrze zjeść.
Pod krzewem natknęła się na Kocimiętkową Łapę. Uśmiechnęła się lekko, na tyle, na ile mogła ze zwierzyną w pysku. Nie znała się z uczennicą dobrze, ale to nie znaczyło, że była wobec niej uprzedzona. Widziała, jak Słota rozmawiała z kotką na ich pierwszym zgromadzeniu. Nie mogła być taka zła, prawda?
— Zazdroszczę Ci mistrzyni za mentorkę, ale muszę przyznać, jest trochę groźna — miauknęła, przycupnąwszy nieproszona obok rudaski. Przekręciła główkę w bok. — Ma bardzo mordercze spojrzenie.
Upuściła swój posiłek na ziemię, wypluwając pojedyncze piórko.
— Jadłaś już? Zaproponowałabym ci kawałek mojego drozda, ale wybacz, jestem zbyt głodna, żeby się dzielić — przyznała bez skruchy. — Zgarnij sobie coś ze sterty i możemy pogadać! Praktycznie nic o tobie nie wiem. Kocimiętka, prawda?
<koleżanko?>
[617 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz