Każdy obowiązek wykonywała machinalnie; najpewniej zbyt wolno jak na to, że wszystko spoczywało teraz na jej barkach. Była zmęczona psychicznie i fizycznie, wciąż nie umiała spać, ale wieczorami padała wykończona na swój mech; tylko po to, aby większość czasu spędzić na bezsensownym wgapianiu się w kamienne sklepienie i wsłuchiwaniu się w ciężki, bolesny aż oddech Pokrzywowych Zarośli, który z każdym dniem czuł się coraz gorzej i marniał w oczach. Wiedziała, że nic już nie zaradzi. Wiedziała, że w końcu nadejdzie dzień, w którym będzie musiała zamknąć mu ogonem ślepia i pójść po jego dzieci, po wnuki. 
"Od dawna nikt nie umarł w tym legowisku... Niemal zapomniała, jak pachnie śmierć." — myślała, czując, jak nieproszony chłód zaciska swoje kły na jej karku.
"Od dawna nikt nie umarł w tym legowisku... Niemal zapomniała, jak pachnie śmierć." — myślała, czując, jak nieproszony chłód zaciska swoje kły na jej karku.
Tego dnia znów większość czasu poświęciła mu. Ataki kaszlu, ciągłe duszności, ból w przełyku... wszystko to sprawiło, że liliowy nie mógł wypowiedzieć już nawet słowa bez utraty tchu. Iskierka życia była taka blada... Gąsienicowy Ogryzek za każdym razem, gdy wracał z polowania lub patrolu, przynosił świeżo namoczony mech; nie odzywał się jednak do rodzica ani słowem. Postrzępiony Mróz również nie przychodziła zbyt często. Nie było sprawą Ćmy przejmować się ich problemami. Jej zadaniem było ulżyć choremu. Dopóki sama śmierć nie przyniesie mu ukojenia na nieskończone księżyce. 
Z samego rana przybyła jeszcze Kukułczy Wdzięk, która od dłuższego czasu wraz ze swoją uczennicą pomagała jej z ziołami. Były najpewniej kotami, które prócz srebrnej spędzały najwięcej czasu w lecznicy. Bladooka była wdzięczna, ale ostatecznie sprawiło to, że miała więcej obowiązków. Wystarczyło, aby usłyszała jedno słowo z pyska szylkretki, a już wiedziała, że  musiała zarazić się od Pokrzywowych Zarośli. Zimny pot oblał ją momentalnie. Utrata jednego starszego jest niczym (nie ważne, jak potwornie to brzmiało), w porównaniu ze sprawną, młodą wojowniczką, której nie było jeszcze dane wyszkolić pierwszego ucznia. Od razu kazała jej się położyć i odpoczywać; wybrała dla niej legowisko ja najbardziej oddalone od liliowego, aby nie tworzyć środowiska lepszego do rozwoju choróbska. Nie mogła na to pozwolić. Jeden kamień z serca spadł, kiedy dowiedziała się, że Foczej Łapie doskwiera jedynie lekki katar. Odesłała ją natychmiastowo z ziołami wzmacniającymi organizm i kapką miodu na pomarańczowym liściu. Nie chciała narażać jej zdrowia i kazać jej pozostać tutaj, zwłaszcza że najpewniej sam odpoczynek w ciepłym obozie byłby w stanie ją sprawnie wyleczyć. Samej Kukułce kazała zjeść dużą porcję floksu i lubczyku, dodając do niej również złotej, lepkiej słodyczy; potem poradziła długi odpoczynek. 
Pod wieczór zawitał jeszcze Mysi Postrach, który za uchem złapał kleszcza. Pech się go musiał trzymać; zostanie ofiarom pajęczaka późną, zimną Porą Opadających Liści... nie było proste. Na szczęście przyszedł z przygotowaną już drobną myszą. Nie musiał długo czekać; niemal po kilku uderzeniach serca uporali się wspólnie z pasożytem, a kocur na odchodne powiedział jeszcze, że  za prośbą córki, to on przejmie obowiązki zbieracza ziół na czas niedyspozycji Kukułczego Wdzięku. Ćmi Księżyc jedynie skinęła łbem. Oddelegowała go szybkim ruchem ogona. 
* * *
Brakowało jej jednej iskry.
Podniosła się na obolałych łapach i bez kropli zawahania skierowała się w kierunku legowiska, na którym od paru księżyców przebywał Pokrzywowe Zarośla. Nie musiała nachylać się nad pyskiem, nie musiała wyczuwać podnoszącego się boku, nie musiała wołać. Iskierka znikła, świst i kaszel ucichł, ciepło zdążyło ulecieć. Westchnęła smutno i sięgnęła po lawendę, którą przyniosła już kilka wschodów słońca temu. Rozłożyła ją na ciele, a następnie skierowała się w stronę wyjścia z lecznicy; powiedziała do pierwszego napotkanego kota, nie zważając, kim był. 
— Pokrzywowe Zarośla odszedł. Pójdź po Postrzępiony Mróz i Gąsienicowy Ogryzek. — Potem zawróciła i znów pochyliła się nad zmarłym.
— Pokrzywowe Zarośla odszedł. Pójdź po Postrzępiony Mróz i Gąsienicowy Ogryzek. — Potem zawróciła i znów pochyliła się nad zmarłym.
— Niech Klan Gwiazdy przywita cię ciepło — wyszeptała. 
Wyleczeni: Mysi Postrach, Kukułczy Wdzięk, Focza Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz