Guziczek w sumie nawet nie był zaskoczony, że Kurka zgodził się na spacer. Chyba obydwoje uwielbiają spędzać ze sobą czas, tym bardziej po tej dłuższej chwili… Kocur szedł powoli, aby jego przyjaciel bez problemu nadążał. Raz po raz w drodze to na coś narzekał, to rzucał jakiś żart, a to po prostu zaczynał rozmowę. Gdyby Guziczek kiedykolwiek ucichł… Oznaczałoby to tylko kłopoty! Kocury szli obok siebie, podziwiając przyrodę, ale Kurka w pewnym momencie się potknął. Czarno-biały od razu zerknął na niego zmartwiony i zapytał:
— Wszystko okej?
— Tak. Ciapa ze mnie czasami po prostu — odparł Kurka. Guziczek wcale tak nie uważał, wręcz przeciwnie! Dla niego liliowy był najsilniejszym kotem! No dobra, drugim, bo pierwszym był on sam. Jednak nie zdążył nic powiedzieć, bo przyjaciel kontynuował: — Moje własne łapy próbują mnie zabić.
Kocur naprawdę tak nie myślał, jasne, widać było, że Kurka radzi sobie trochę gorzej od niego, był chudy, słaby, a starszy! Ale przecież co to za różnica? Każdy szedł innym tempem… Jeśli potrzebował więcej czasu, to dla Guziczka nie robiło to większej różnicy. Może na niego poczekać tyle ile tylko będzie trzeba! Bo tak robią przyjaciele, prawda…? Zapomniał jednak, co chciał powiedzieć, bo widok Owocowego Lasku na tle zachodzącego słońca całkowicie go rozproszył. Słyszał o tym miejscu tylko z opowieści, sam chyba nigdy jeszcze nie widział czegoś tak pięknego. A co najlepsze, liliowy kocur idealnie pasował na tło osączone ciepłymi kolorami i to… Było jeszcze piękniejsze.
— Waaaa! Jak ładnie. Miałeś wielką rację, że będzie tutaj pięknie.
— Tu jest zawsze pięknie!
— Nigdy się jakoś bardziej nie przyglądałem — przyznał Kurka.
To chyba trochę zaskoczyło Guziczka. Od dziecka lubił się przyglądać temu, co go otaczało. Dlatego tak ochoczo zwiedzał zakazane mu wtedy tereny! No bo tyle można było zobaczyć! Jakieś tajemnice, super miejsca i takie tam… Przeskoczył tak, aby wylądować przed Kurką i spojrzał na niego.
— Nie przyglądałeś się? Szkoda. Jest tu bardzo dużo ładnych miejsc! — uśmiechnął się.
— No tak. Ale... Ja wolę słuchać. Jak wiesz… Drozdy śpiewają. Skowronki.
— To ty je rozpoznajesz po dźwięku? — Guziczek się zaśmiał, jednak tak naprawdę w sercu pojawił się jeszcze większy podziw do przyjaciela.
— Tak! To proste!
— Wolę rozpoznawać je węchem, jak na nie poluję.
— No tak! Ty jesteś w końcu wielki łowca!
— Najlepszy! — Wypiął dumnie pierś i zaraz połaskotał nos przyjaciela swoim ogonem. — Ale ty w kolejce stoisz tuż za mną! A nawet i obok.
— Wcale nie… — speszył się.
— Wcale tak! — prychnął. — Jesteś niesamowity!
Kurka już nie odpowiedział, speszył się tylko i pobiegł przez las przodem, Guziczek szybko go dogonił i tak pogonili się jeszcze chwilę, aż nie padli wśród kolorowych liści, dysząc ciężko, lecz śmiejąc się głośno.
— Naprawdę jesteś niesamowity, Kurko — mruknął czarno-biały, wpatrując się w zachodzące słońce.
<Kurko?>
[445 słowa]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz