Jej nauka od jakiegoś czasu stała w miejscu. Nie potrafiła wchłonąć więcej nazw roślin, które mogły zabić lub uratować, a po zobaczeniu bliskiego potrzeby amputacji ogona musiała wstrzymywać wymioty. Łapy drżały jej na samą myśl o tym. Nie, nie, nie. Tym mogła zająć się ambitna Strzyżykowa Łapa. Ona by tylko coś zepsuła. Oczywiście, że nie pokazywała swojej niechęci otwarcie. Wydawało jej się, że robi dobrą robotę, chowając się ze swoimi słabościami. Ale pewnego dnia otrzymała ostrzeżenie, że to czas jej mianowania.
Zdębiała. Zauważyli, że nie nadaje się na nic wyżej. Oh, mama będzie zła… A klan? Już patrzyli na nią krzywo!
***
Wysunęła się naprzód, chowając swój strach w pewnej pozie, w którą ustawiła ją matka dawno temu. Czasami dawała jej opaść, ale szybko przypominała sobie o pozorach. Popatrzyła na znajomy pysk mentora, jakby z boku nie wlepiały się w nią nieruchome, lodowate oczy Śnieżnej Toni.
— Ja, Murzomorzy Jad, medyk Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tę uczennicę. Trenowała pilnie, by zrozumieć drogę medyka, i z waszą pomocą służyć swojemu klanowi przez wiele przyszłych księżyców. Lecąca Łapo, czy przysięgasz podążać drogą medyka, trzymać się z daleka od klanowych wojen i chronić wszystkie koty, nawet za cenę życia?
— Przysięgam.
— Zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaje ci imię medyka. Lecąca Łapo, od tej pory będziesz znana jako Lecący Czas. Klan Gwiazdy docenia twoją dobroduszność i uczciwość oraz wita cię, jako pełnoprawnego medyka Klanu Nocy.
Rozległo się kilka wiwatów, zarejestrowała wśród nich głos Żonkilowej Zatoki.
Na błagania i obietnice poprawy było już za późno.
Logiczne było, że ktoś musiał być od tej gorszej roboty - myślała później, patrząc w mrok swoich powiek, po rozmowie z rodzicielką na uboczu, gdy obok niej stała siostra, dumnie wypinając pierś. Może gdyby nie oceny innych... wcale by jej to nie przeszkadzało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz