Przytuliła się do boku Lukrecji, który zamruczał cicho i gardłowo. Chłonęła ciepło jego ciała, przybliżając się bardziej. Mogła wyczuć tętno bijącego szybciej serca kocura. Uśmiechnął się nieznacznie i nieco wstydliwie przed odwróceniem głowy.
Nie spędzali ze sobą aż tyle czasu ile spodziewała się, że będą, gdy decydowała się na przeniesienie do Owocowego Lasu. Lubiła jednak przebywać z Lukrecją, który wywyższał ją na piedestał i pozwalał sobie na wiele. Czuła się w jego towarzystwie nareszcie doceniona, traktowana tak, jak na to zasługiwała. Wiedziała, że inni podarowują jej krzywe spojrzenia, gdy cieszyli się swoim towarzystwem. Że po tylu księżycach mówiono o niej jak o dzikusce i niewartej zaufania cwaniaczce, która tylko czeka by wbić Owocowemu Lasowi szpony w plecy. Jeżeli nie potrafili zobaczyć jej prawdziwej osobowości i zamiarów to był ich problem. Daglezji to nie ruszało. Jeżeli chcą zapamiętać ją jako dzikuskę może im pokazać na co tego zapchlonego, zdziczałego klifiaka naprawdę stać.
— Słodki jesteś — wyszeptała mu do ucha, wzbudzając drżenie jego łap. Na jej pysk wkradł się wyraźny uśmiech.
***
— Nigdy się nie spodziewałem, że ta patykowata dupa mnie wyprzedzi. No spójrz ty na niego tylko — przewrócił oczami Ślimak, wskazując na ucznia, Padlinę. Przygryzł kolejnym kęsem zająca i kontynuował: — Nie wiem jak ty, ale ja bym szybciej założył, że wykituje i zemdleje w połowie niż, że wysunie się na prowadzenie. To jakiś bezsens! To ja powinienem złapać tego królika.
— Poczułeś ten gorzki smak porażki, co?
— Poza tym, kto takie imię dziecku nadaje? — patrzył z odrazą na kocura, który położył się i zaczął rozglądać na boki. Spotkawszy się ze wzrokiem Ślimaka pośpiesznie się odwrócił. Point cicho prychnął. — Padlina. Wygląda na kogoś z kochającego się związku kochających się rodziców.
— Nie wiem czy masz się z czego śmiać. Imię Ślimak również nie jest wybitnie majestatyczne — mruknęła, mierząc podobnym wzrokiem Padlinę, jednak nie z powodu historii przyjaciela. Dziwnie czuła się z faktem, że ten uczeń to był jej... syn. Przybrany, ale nadal syn! Była tym obrzydzona. Lukrecja mógł ją ostrzec, że nie dość, że miał poprzednio jakąś inną kochankę to jeszcze dzieci. Gdy się dowiedziała myślała, że śni. A jednak. To ścierwo przemykało po tym świecie, łącznie z Truchłem, Pasożytem i Larwą. Zwłaszcza tym smrodem Larwą. Nie chciała nawet o nim myśleć.
— Lepsze niż Padlina. Komar w ogóle się zgodził na takie imiona? Jeżeli tak to ja w przyszłości nazywam dzieciaka Tłuścioszek. — mlasnął, jedząc zdobycz.
Ruda parsknęła śmiechem.
— Dobrze, Ślimaczku.
EVENT NPC: Ślimak, Padlina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz