Chciała coś więcej wiedzieć o jego rodzinie by znać jego słabe punkty. To… Mogło jej się przydać w przyszłości, prawda? Poza tym, lubiła słuchać o ciekawych rzeczach.
- No ej, nie wstydź się już tak. Wiesz, że nie chce z nim rozmawiać- dodała ciszej. Wizja rozmowy z dziadkiem była… Nieprzyjemna. Nie przepadała za nim i miała się go pytać o żywot jakiejś zbrodniarki?
- To już nie mój problem. - prychnął, jeżąc się na podchodzącą w ich stronę Sosnową Igłę. Miała nadzieję, że nie złaja ją za trzymanie się z takim gnojkiem ani nic. Albo może to ona jej coś powie?
- Ja chętnie opowiem - zaćwierkotała mściwie. - To zdrajczyni. Chciała zamordować lidera, a ten jej kochany synek, którego porzuciła to jej ostatnia nadzieja na zaznanie spokoju. Jego matka to wariatka. Zabiła syna lidera. Chodzą plotki, że swoje dziecko też zjadła - rzuciła, patrząc na Kruka, który skrzywił się z odrazy.
- Chyba ci się coś pomieszało we łbie - wywarczał.
- Tak. Jego matka jest zła, ale on? Nędzna imitacja. Dał się złapać jak dziecko. Teraz nie jest żadnym pogromcą Mrocznej Gwiazdy, a jego niegroźnym pupilkiem. Zrób miau, miau - zakpiła. To było… Ciekawe. Ta ich kłótnia. Plus sporo dowiedziała się o opini innych na temat tego pupilka. Dlaczego go tak nazywała?
- Sosna... Obyś tego nie pożałowała - syknął. Pozwalał sobie chyba na trochę za dużo, to była dla niej ważna informacja. Mogła to potem wykorzystać. Wystarczyło go podpuścić, żeby się wkurzył…
- Niby czego? Prawdy? Niech mała wie, że jesteś śmieciem. - usiadła przy niej. Podniosła jedną brew. Śmieciem? To było… Poważne słowo.
- Chciała zabić dziadka? Ojoj...- udawała zasmuconą.- Niezbyt ładnie się zachowała... Ale to bez znaczenia. A to nie bardziej wy jesteście pupilkami Mrocznej Gwiazdy?- parsknęła i odsunęła się od kotki. Brudne dziwne stworzenie. Sami mogli zrobić miau miau. Nie rozumiała dlaczego byli tacy pro-Omen. Sosnowa Igła wyszczerzyła na nią kły. Chyba ją wkurzyła trochę. Nie zrobiła przecież niczego złego, tylko się czegoś zapytała. To było niby coś złego? Wolała się dowiedzieć prawdy, a nie słuchać obrażania się na Kruka.
- Jesteśmy jego wojownikami. Tak jak każdy w klanie - wytłumaczyła. - Lepiej nie trzymać z gorszymi od siebie.
To wszystko było bez sensu. Czemu oni się kłócili o bzdety… Czuła się jakby słyszała dzieci.
- To ja już sobie pójdę. Możecie się kłócić, czy coś...- mruknęła i podreptała w stronę żłobka.- I nie nazwałabym go gorszym ode mnie.
W sumie nie wiedziała co o nim sądzić. Był… Dziwny. I miał ciężką przeszłość. Bardziej ją irytował niż spędzała z nim dobrze czas, ale… Dało się przeżyć. Jakoś.
- No ej, nie wstydź się już tak. Wiesz, że nie chce z nim rozmawiać- dodała ciszej. Wizja rozmowy z dziadkiem była… Nieprzyjemna. Nie przepadała za nim i miała się go pytać o żywot jakiejś zbrodniarki?
- To już nie mój problem. - prychnął, jeżąc się na podchodzącą w ich stronę Sosnową Igłę. Miała nadzieję, że nie złaja ją za trzymanie się z takim gnojkiem ani nic. Albo może to ona jej coś powie?
- Ja chętnie opowiem - zaćwierkotała mściwie. - To zdrajczyni. Chciała zamordować lidera, a ten jej kochany synek, którego porzuciła to jej ostatnia nadzieja na zaznanie spokoju. Jego matka to wariatka. Zabiła syna lidera. Chodzą plotki, że swoje dziecko też zjadła - rzuciła, patrząc na Kruka, który skrzywił się z odrazy.
- Chyba ci się coś pomieszało we łbie - wywarczał.
- Tak. Jego matka jest zła, ale on? Nędzna imitacja. Dał się złapać jak dziecko. Teraz nie jest żadnym pogromcą Mrocznej Gwiazdy, a jego niegroźnym pupilkiem. Zrób miau, miau - zakpiła. To było… Ciekawe. Ta ich kłótnia. Plus sporo dowiedziała się o opini innych na temat tego pupilka. Dlaczego go tak nazywała?
- Sosna... Obyś tego nie pożałowała - syknął. Pozwalał sobie chyba na trochę za dużo, to była dla niej ważna informacja. Mogła to potem wykorzystać. Wystarczyło go podpuścić, żeby się wkurzył…
- Niby czego? Prawdy? Niech mała wie, że jesteś śmieciem. - usiadła przy niej. Podniosła jedną brew. Śmieciem? To było… Poważne słowo.
- Chciała zabić dziadka? Ojoj...- udawała zasmuconą.- Niezbyt ładnie się zachowała... Ale to bez znaczenia. A to nie bardziej wy jesteście pupilkami Mrocznej Gwiazdy?- parsknęła i odsunęła się od kotki. Brudne dziwne stworzenie. Sami mogli zrobić miau miau. Nie rozumiała dlaczego byli tacy pro-Omen. Sosnowa Igła wyszczerzyła na nią kły. Chyba ją wkurzyła trochę. Nie zrobiła przecież niczego złego, tylko się czegoś zapytała. To było niby coś złego? Wolała się dowiedzieć prawdy, a nie słuchać obrażania się na Kruka.
- Jesteśmy jego wojownikami. Tak jak każdy w klanie - wytłumaczyła. - Lepiej nie trzymać z gorszymi od siebie.
To wszystko było bez sensu. Czemu oni się kłócili o bzdety… Czuła się jakby słyszała dzieci.
- To ja już sobie pójdę. Możecie się kłócić, czy coś...- mruknęła i podreptała w stronę żłobka.- I nie nazwałabym go gorszym ode mnie.
W sumie nie wiedziała co o nim sądzić. Był… Dziwny. I miał ciężką przeszłość. Bardziej ją irytował niż spędzała z nim dobrze czas, ale… Dało się przeżyć. Jakoś.
<Kruk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz