Szczury Cień był chyba jej ulubioną (z przymusu) jednostką w kulcie. Nie znaczyło to, że go lubiła. Po prostu przy nim nie musiała wysilać się na pokazowe sianie nienawiści w czasie opieki nad Puszkiem. Na początku robiła to przy każdym, jak jej kazano, ale chyba nikt nie był tak wyraźnie zniechęcony do swojej sytuacji, jak on. Szukając dziur w systemie klanu, znalazła jego i korzystała z tego, skoro mogła. Nie nadawała się do zadania, które jej wciśnięto, on nie nadawał się do pilnowania, idealnie. Dlatego, kiedy tylko mogła, wychodziła poza obóz z nim. Dawało to odrobinę poczucia wolności w tym chorym miejscu.
Teraz przemierzali spokojnie las, zachowując od siebie dystans kociego ogona. Nie rozmawiali i nie patrzyli na siebie, jakby drugiego nie było. Kotka czasami przystawała i urywała czerwone kwiaty rosnące w wysokiej trawie. Miała gotową wymówkę, gdyby o to zapytał; ale nie pytał, najwyraźniej mając to gdzieś. Co jakiś czas porzucała je i wyskakiwała do przodu, aby złapać zwierzynę, by wrócić z pustymi łapami po zielsko. Raz poszczęściło jej się i złapała jakiegoś wróbla, którego niewygodnie trzymała w pysku razem z łodygami.
Rozpoznawała już okolicę dołu, więc przyśpieszyła kroku. Po dotarciu najpierw zerknęła w dół, czy kocur jeszcze żyje, jak to zawsze robiła. Siedział w kącie, jeszcze chyba jej nie zauważył. Zatem przykucnęła na skraju i kątem oka obserwując burego, wsadziła kilka ziaren maku do ptaka. W ciągu ostatnich paru wizyt zauważyła pogarszające się zdrowie rudego, oczywiście ignorując wcześniejsze pchły, linienie i wychudzenie.
Nie mogła wrzucić mu całej główki maku, chociaż to rozważała. Stwierdziła, że pewnie by przedawkował. Zostawiła więc ją dla siebie, mając zamiar przemycić resztę ziarenek do swojego legowiska i korzystać z nich, by nie musieć znosić życia.
— Hej Puszek — odezwała się cicho, rzucając mu w dół mięso.
<Puszku? Woof woof>
Postaci NPC: Szczurzy Cień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz