*jesień*
Wybrała się z siostrą na polowanie. Wiatr muskał ich futra, a one węszyły w poszukiwaniu zwierzyny. Jednocześnie uważnie obserwowały otoczenie w poszukiwaniu innych śladów bytności czegoś, co można było upolować.Po jakimś czasie srebrna szylkretka w końcu wyczuła to, czego szukała. Ruszyła śladem piszczki, a gdy dostrzegła ją, od razu przybrała pozycję łowiecką. Oblizała pysk, a jej wąsy zadrgały, gdy zbliżała się kroczek po kroczku, długość wąsa po długości wąsa do niczego nie świadomej ofiary…
Ale nastąpiła na gałązkę, a ta uciekła.
- Niech to… - warknęła, po czym kopnęła pobliski leżący patyk (bo oczywiście nie kamień).
- Jak widzę znowu dałaś zwierzynie uciec, siostro.
- Tobie częściej się to zdarza!
Biała prychnęła, odchodząc gdzieś dalej.
- Hej! Pamiętasz co babcia mówiła? Miałyśmy trzymać się razem i spróbować upolować coś większego.
Nie uzyskała odpowiedzi.
- Hej! Ogłuchłaś czy jak?! Wracaj! – syknęła, podbiegając do kotki, po czym zastępując jej drogę. – Wiem, że chcesz grzać dupę na posłaniu, ale weź się trochę przyłóż.
- Jestem tak samo dobra jak ty, może nawet lepsza – odparła pewnie żółtooka, unosząc dumnie brodę do góry.
- Ach tak? To może się przekonamy? – spytała Jeż – słońce zbliża się ku zmierzchowi. Zobaczymy, która pierwsza przyniesie dwie piszczki na tamten kamień – warknęła, wskazując na obiekt łapą.
- Myślisz, że będę się z tobą o coś zakładała? Zapomnij.
- Och, więc się boisz?
Sroka zmarszczyła pysk.
- Niech ci będzie, wronia strawo – syknęła.
Od razu po tym, jak siostra się zgodziła, czekoladowa pobiegła na poszukiwania zwierzyny.
***
Odnalazła drozda i nornicę. Udało jej się! I to bardzo szybko! Teraz wracała na umówione miejsce, by z dumą położyć zwierzynę na kamieniu przed…
I wtedy dostrzegła białą sierść na horyzoncie. Ta również ją zauważyła. Zielonooka zmrużyła oczy, a z jej gardła wydobył się gniewny warkot.
Mierzyły się przez chwilę spojrzeniami, nim obie nie wystrzeliły w stronę skały. Ile sił w łapach pędziła w stronę głazu. Była już tuż, tuż, już prawie…
Ale nie udało jej się wyhamować, tak samo jak drugiej córce Krokus i zderzyły się, a piszczki poleciały w górę.
- No… to chyba nici z zakładu – burknęła Jeżyk, próbując wyczołgać się z pod futra siostry.
- Ej, ubrudzisz mi moje futro! – syknęła Sroka niezadowolona.
Niespodziewanie coś zaszeleściło, a jakiś kot przebiegł im przed nosami, następnie chwytając jedną z ich zdobyczy i uciekając w te pędy.
- Hej, wracaj, złodzieju! – wrzasnęły nieomal jednocześnie, po czym rzuciły się pogoń, nieomal plącząc się o własne łapy przez prędkość, z jaką wystartowały.
Pognały za burym kocurem. Ten biegł coraz szybciej i szybciej, sprawnie omijając przeszkody na swej drodze. Jeż szło to nieomal równie dobrze… ale Sroce jeszcze lepiej.
Żółtooka w mig dogoniła tygrysio pręgowanego, po czym wskoczyła na niego ze złością wymalowaną na skrzywionym w pysku. Chciała coś powiedzieć po przybiciu go do ziemi, ale ten skopał ją z siebie. Siostra pisnęła, upadając mocno na ziemię. Jęk wydobył się z jej pyska.
Jeż rzuciła się jej na pomoc. Próbowała dorwać samotnika, ale nawet go nie drasnęła, bo ten szybko wspiął się na pobliskie drzewo.
- Hej! Oddawaj, lisi bobku! Zakało! Parszywy pchlarzu! – zaczęła rzucać wyzwiskami zielonooka, po czym wbiła pazury w korę drzewa, podciągając się. – Nie ujdzie ci to na sucho, jeśli natychmiast nie wypuścisz tej piszczki z pyska!
- Proszę bardzo – odparł kocur z wrednym uśmiechem, po czym wypuścił piszczkę która spadła prosto na jedną z ostro zakończonych gałęzi, zostając przebitą na wylot.
- Ty dupku! – warknęła, próbując go dorwać, ale ten zeskoczył już z drzewa, uciekając w las.
Zeszła z olszy, ale wtedy właśnie dostrzegła, że jej siostra wciąż nie wstała. Podeszła do niej, a gdy zobaczyła jej wykrzywioną łapę, zatrzymała się.
- Nieźle cię załatwił…
W odpowiedzi dostała syknięcie pełne złości. Będzie musiała pomóc niewdzięcznej siostrze wrócić do domu. Yh… Za co…
***
- O jeny, co się wam stało? – spytała ciotka Skowronek, podchodząc bliżej do kotek.- Jakiś buras podwędził nam upolowaną już zwierzynę. Próbowałyśmy go dorwać, ale bezczelny zwiał i przez niego Sroka skręciła łapę – oznajmiła Jeż. – Ale zwierzynę odzyskałyśmy.
Tygrysio pręgowana skinęła głową, by następnie podejść do poturbowanej żółotookiej.
- Nie ruszaj się – miauknęła ciotka do pacjentki, która już chciała syknąć – Muszę cię opatrzyć, wiesz o tym – dodała łagodnie, po czym wraz z Jeż odprowadziła białą do ich domu, by pomóc jej łapie.
Postaci NPC: Sroka, Wiatr, Skowronek
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz