- No chodź! Idziemy na wieczorny patrol! – zawołał w jej kierunku Owcza Pierś. Lisi Ogon podniosła się i podeszła w stronę Bladego Zmierzchu, Koperkowego Podmuchu, Owczej Piersi i Tropiącego Szlaku, z którymi miała iść na patrol.
- Gdzie idziemy patrolować? – zapytała Lisi Ogon podążając za resztą wojowników.
- Nie idziemy patrolować, tylko polować na wrzosowiskach. – skarcił ją jej brat, Tropiący Szlak. Nie bądź taki mądry, odfuknęła mu w myślach. Lisi Ogon ziewnęła. Była już zmęczona całym dniem i marzyła, aby zjeść coś dobrego i zatopić się w mchu na swoim posłaniu. Tylko, że jeśli nie pójdzie polować, to zdobyczy nie będzie. Właśnie dotarli do Drogi Grzmotu. Odór potworów wlał się kotce do pyska, przez co zaczęła kaszleć. Jest jeszcze gorszy niż zapamiętała! Był taki nienaturalny…
- Dobrze. A więc tak. Przechodzimy po kolei, najpierw ja, potem Owcza Pierś, potem Lisi Ogon, a na końcu Koperkowy Powiew. – rozkazała Blady Zmierzch, a następnie przebiegła przez Drogę Grzmotu. Nastała kolej na Owczą Pierś. Kocur bez najmniejszego problemu przekroczył drogę. Teraz nastała kolej na nią. Poczuła, jak pocą jej się łapy. Wykrzywiona w bólu ostrożnie stąpała po twardej posadzce. Zapach potworów się nasilił. Był teraz tak ostry, że kotka ledwo mogła oddychać. Nagle usłyszała warkot. Potwor! Jechał prosto na nią! Sparaliżowana strachem, nie mogła się poruszyć wpatrzona w ślepia potwora. No dalej, rusz się! Poczuła silne szarpnięcie Koperkowego Powiewu, który w ostatniej chwili wyciągnął ją spod okrągłych łap potwora. Kiedy znaleźli się w bezpiecznym miejscu po drugim brzegu Drogo Grzmotu. Kotka drżała na całym ciele niezdolna do powiedzenia niczego. Obok niej stał Koperkowy Powiew, a ciepło jego futra dodawało jej odwagi i otuchy. Nic nie mówił, tylko stał i patrzył na nią okrągłymi z troski oczami. Nagle Lisi Ogon poczuła złość na kocura. Nie chcę twojej troski ani nie potrzebuję twojej pomocy! Nie musisz mi matkować! Miała mu ochotę wykrzyczeć w twarz, ale oczywiście tego nie zrobiła. Gwałtownie odsunęła się od niego.
- Wielki Klanie Gwiazdy, nic ci nie jest? – wrzasnął Tropiący Szlak obwąchując ją i ocierając się o nią. Oto dowód, że mnie kocha, pomyślała. Mógłby tylko nie mówić tego przy wszystkich. Coś się w niej zbuntowało. Lisi Ogon nie była przerażonym kociakiem – pieszczochem. Była Lisim Ogonem, wojowniczką, która w przyszłości zostanie najlepszą przywódczynią w historii! Potrafiła sama o siebie zadbać!
- Tak, nic mi nie jest! – warknęła trochę ostrzej niż zamierzała w kierunku Owczej Piersi, który już chciał jej zadać jakieś pytanie.
- Idziemy polować, czy nie? - Zapytała nie odzywająca się dotąd Blady Zmierzch.
- Tak, pewnie. – odparł Owcza Pierś ruszając przed siebie. Polowanie odwróciło uwagę kotów od zaistniałej sytuacji. Owcza Pierś zapędził jej królika w łapy, a potem razem z Tropiącym Szlakiem upolowała małą myszkę.
- Wracamy. – zarządziła w pewnym momencie Blady Zmierzch. Lisi Ogon zamruczała. Przyjemnie było polować, ale teraz nareszcie wróci do obozu i się wyśpi! Zauważyła, że została w tyle, więc przyśpieszyła, aby dogonić swoich towarzyszy. Przed nią zarysowała się Droga Grzmotu. Na myśl o niej Lisi Ogon poczuła narastająca panikę. Będzie dobrze, pocieszyła samą siebie.
- Teraz będziemy przechodzić parami. – oznajmiła Blady Zmierzch. Lisi Ogon wiedziała, że kotka podjęła tą decyzję ze względu na nią, ale usiłując zachować resztki godności, udała, że tego nie wie.
- Ja przejdę z tobą, Lisi Ogonie, Koperkowy Powiew przejdzie z Tropiącym Szlakiem, a Owcza Pierś przejdzie sam, na końcu. Wszystko jasne? – zapytała Blady Zmierzch. Czwórka wojowników potaknęło.
- Chodź Lisi Ogonie, będziemy iść pierwsze. Wszystko będzie dobrze. – powiedziała współczująco Blady Zmierzch. Lisi Ogon spojrzała na nią z grymasem. Jestem wojowniczką, a nie kociakiem! Nie musisz mnie pocieszać! Nie boję się! Krzyczała w duchu, jednak na zewnątrz pozostawała spokojna.
- Na trzy. Raz… Dwa… Trzy! Wrzasnęła Blady Zmierzch i obie kotki pognały przez Drogę Grzmotu. Lisi Ogon zatrzymała się na środku, ale tylko na chwilę a potem bezpiecznie przebiegła na drugą stronę. Po powrocie do obozu zjadła królika i weszła do legowiska wojowników moszcząc się na posłaniu. Czemu musiała się tak zbłaźnić przed nimi? I w dodatku Koperkowy Powiew. Gdyby nie on, byłaby tylko rudą plamą krwi i rozmiażdżonych kości na drodze grzmotu. Ryzykował życie, żeby ją ocalić. Nigdy mu tego nie zapomni. Nawet mu nie podziękowała! A jej brat? To, jak ją obwąchiwał… To pokazało, że naprawdę mu na niej zależy. Czując ciepło na sercu, zapadła w sen.
Postacie NPC: Koperkowy Powiew, Owcza Pierś, Blady Zmierzch, Tropiący Szlak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz