Kotka zniknęła pozostawiając go samego. Wraz z burzą myśli buzującą w jego łbie. Poległ. Przegrał. Nienawidził gorzkiego smaku porażki, jakim znów obdarował go los. Gardził sobą. Swoją słabością, przez którą zawiódł Dzwonek.
Kotka wróciła. Martwa nornica trafiła do jego łap. Nie zastanawiając się zbyt długo, wziął się za posiłek. Nie zabiła go wcześniej, nie zabije go i teraz. Nie rozumiał jej aktów dobroci wobec niego. Zdradziła mu sekrety wrogiego klanu, uratowała, a teraz nakarmiła. Kurka nie zrobiłby tego dla większości kotów, z którymi dzielił klan. Niewielki posiłek zapełnił go bardziej niż sądził. Część uporczywego bólu ustąpiło, lecz ten przechodzący przez jego kręgi pozostał.
— Odpocznij chwilę i odprowadzę cię do Ścieżki Grzmotu. — miauknęła kotka, siadając.
Czarny jedynie na nią zerknął i kiwnął łbem. Chodząca enigma o znająca nieznane dzieje kocie.
Dotarli do ciągnącego się w nieskończoność głazu. Tak zwanej Ścieżki Grzmotu. To określenie było mu obce.
— Żegnaj, dzielny nocniaku. — miauknęła starsza kotka. — Mam nadzieję, że nasze ścieżki kiedyś jeszcze się przetną.
Czarny kiwnął łbem. Jego łapy wciąż słabe, lecz parł do przodu. Skrzywdzony przez los musiał otworzyć się na innych. Nie miał innego wyjścia, jeśli chciał ocalić Dzwonek. Niebieska spojrzała na niego jeszcze raz i skierowała się w stronę, z której przyszli. Kurka obserwował oddalającą się staruszkę.
— Do zobaczenia. — miauknął cicho, kierując się w swoją stronę.
Kotka wróciła. Martwa nornica trafiła do jego łap. Nie zastanawiając się zbyt długo, wziął się za posiłek. Nie zabiła go wcześniej, nie zabije go i teraz. Nie rozumiał jej aktów dobroci wobec niego. Zdradziła mu sekrety wrogiego klanu, uratowała, a teraz nakarmiła. Kurka nie zrobiłby tego dla większości kotów, z którymi dzielił klan. Niewielki posiłek zapełnił go bardziej niż sądził. Część uporczywego bólu ustąpiło, lecz ten przechodzący przez jego kręgi pozostał.
— Odpocznij chwilę i odprowadzę cię do Ścieżki Grzmotu. — miauknęła kotka, siadając.
Czarny jedynie na nią zerknął i kiwnął łbem. Chodząca enigma o znająca nieznane dzieje kocie.
* * *
— Żegnaj, dzielny nocniaku. — miauknęła starsza kotka. — Mam nadzieję, że nasze ścieżki kiedyś jeszcze się przetną.
Czarny kiwnął łbem. Jego łapy wciąż słabe, lecz parł do przodu. Skrzywdzony przez los musiał otworzyć się na innych. Nie miał innego wyjścia, jeśli chciał ocalić Dzwonek. Niebieska spojrzała na niego jeszcze raz i skierowała się w stronę, z której przyszli. Kurka obserwował oddalającą się staruszkę.
— Do zobaczenia. — miauknął cicho, kierując się w swoją stronę.
<Bylico? odezwę się na wywiad z gwiazdą>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz