Nieco zawiodła go rekacja Kamiennej Agonii. A liczył na coś fajniejszego. Jednak słowa Jelonka musiały jakoś do niej trafić. On sam z początku się nie odezwał, wiedząc, że jak otworzy pysk wydrze się z niego szyderczy śmiech, jednak po chwili udało mu się to uspokoić.
— Właśnie. Podwójna randka brzmi ciekawie, ja nie mam nic przeciwko — zamruczał, bardzo zadowolony. Kocurowi jednak udało się dojrzeć chwilowe zaskoczenie i zmieszanie na pysku Kamień, które zaraz zniknęło.
— Dziękuję za zaproszenie, Jeleni Puchu, ale chyba się źle zrozumieliśmy. Ja i Tygrysia Smuga nie jesteśmy razem. Mam już swoją partnerkę, nazywa się Wilcza Zamieć. — odparła jedynie. Kątem oka posłała piorunujące spojrzenie Pożarowi; szybko jednak znów zmieniło się na takie, jakie było wcześniej. Gdyby nie to, że byli na widoku, prawdopodobnie Pożar już by leżał ze skręconym karkiem. Jelonek Zamrugał zdziwiony.
— Ale moja mama daje ci przecież dupy... Więc... Nie łozumiem... — Zmarszczył czoło. — To się nie kochacie? To dawanie dupy, to zadanie zastępcy? Nie musicie mnie już okłamywać, ja o wszystkim wiem. W zasadzie każdy o tym wie... — dodał zaraz niepewnie. Leśnemu Pożarowi coraz bardziej się ty podobało. Tym razem siedział cicho, niewinnie tylko mrugając ślepiami. Nie spodziewał się, że Kamień usłyszy tą wspaniała plotkę kiedykolwiek w pysk, ale wcale nie żałował, że tak wyszło. Pokiwał tylko głową na potwierdzenie słów Jelonka, po czym zerkał to na Tygrys, to na Kamień, chcąc zobaczyć ich wybuch. W Tygrys za to, od momentu w którym rudzi zaczęli się przed nią migdalić, coś pękło. Popełniła błąd wychowawczy, do czego najciężej było jej się przyznać. Jej syn zabrał się za sprawiającego najwięcej problemów kocura w klanie.
— Nic takiego nie ma miejsca, mówiłam ci już — wepchnęła się ze swoim zdaniem, patrząc z zakłopotaniem na Kamień. — Nie wiem, skąd im wpadło to do głowy — rzuciła natychmiastowo, choć Pożar był idealną odpowiedzią. I miałaby rację.
— Też nie wiem — westchnęła, spoglądając na dwójkę kocurów. — To, że wybrałam Tygrysią Smugę na zastępcę nie znaczy, że coś nas łączy. Mam już swoją partnerkę i nie jestem zainteresowana związkiem z kimkolwiek innym. Nie miałabym powodu, by kłamać — uszy podniosły jej się na "każdy o tym wie".
— Jak tam uważacie... Tylko jak się dowiem, że będę miał łodzeństwo, to nie będziesz mogła już się wypiełać! — miauknął, wtulając pyszczek w kocura, szukając w nim pocieszenia.
— Nie będziesz miał żadnego rodzeństwa — zapewniła, biorąc głęboki wdech. Gdyby tylko znalazł się sposób na wywalenie tej rudej kupy futra z klanu, to oddałaby wszystko za to. — Już pomijając fakt, że żadna z nas nie jest sobą zainteresowana, z dwóch kotek dzieciaki nie wyjdą. Zastanawia mnie, czy nie macie za mało obowiązków, skoro macie czas na snucie tak absurdalnych domysłów — zasugerowała zastępczyni. Pożar za to pławił się w uciesze z sytuacji. Ich miny były bezcenne. Tak samo jak cała ta sytuacja. Zgodzenie się na chodzenie z Jeleniem było cudowną decyzją. Nie dość, że miał kocura teraz tylko dla siebie, to mógł brać udział w takim pięknym spotkaniu. Polizał Jelenia uspokajająco po łebku, po czym spojrzał z wyrzutem na kotki, biorąc stronę swojego partnera.
— Oh, ale to nie nasze domysły — miauknął, słysząc jej groźbę. — Już długo krążą po obozie, wystarczy nastawić ucho i zaraz się coś ciekawego znajdzie — wytłumaczył z niewinnym wyrazem pyszczka. — Aż dziwne, że same nie słyszałyście. Tyle kotów to powtarza, że uznaliśmy, że to prawda.
— To, że ktoś coś mówi, nie znaczy, że jest to prawda. Więc nie należy tego po kimś powtarzać, dopóki nie ma się jasnego dowodu, że to nie jest zwykła plotka. A to akurat jest plotka, bo mnie i Tygrysią Smugę nic nie łączy. Jesteśmy dobrymi znajomymi, ale nie kochamy się i nigdy nie będziemy razem. Skoro Tygrysia Smuga urodziła ciebie, Jelonku, to ma już kogoś na oku. Ja także mam i jestem temu komuś wierna. — wytłumaczyła Kamienna Gwiazda spokojnie, ignorując wrzącą w jej żyłach krew.
— Moja mama nikogo nie ma. Tata nie żyje — przypomniał liderce, bo może o tym zapomniała. Chyba, że... chyba, że mama... Spojrzał na Tygrysią Smugę, otwierając z szokiem pyszczek. — To z panem Łozżarzoną Łapą jesteś mamo?! — pisnął zdumiony. — Ale... Czemu nie mówiłaś? — W końcu często ich widywał razem... Teraz już wiedział dlaczego!
Leśny Pożar momentalnie zastygł, a w jego pysku zrobiło się sucho.. Spojrzał z przerażeniem na Tygrys, modląc się w duchu, by to nie była prawda! Nie chciał jej za matki! Teściowa mu wystarczyła!
— Co? — wykrztusiła, momentalnie kłopocząc się. Najwyraźniej ona też się tego nie spodziewała. — Oczywiście, że nie. Żar jest również jedynie moim znajomym, z nim też mnie nic nie łączy, więc proszę zaprzestania podejrzewania mnie o romans z każdym, bo naprawdę, aktualnie nikt mnie nie interesuje — zapewniała. Pożar odetchnął z ulgą na tą wiadomość. Pf, o co on się martwił. Może i spędzali dużo czasu ze sobą, ale jego ojciec by przecież nie poleciał na coś takiego jak Tygrys. A co do romansu z Kamień... na pewno go miały, tylko się wstydziły przyznać i szły w zaparte. Będzie musiał to potem wyjaśnić Jelonkowi, żeby czasem nie pomyślał, że go okłamywał.
***
— Pożał... Ale ty jesteś pewien, że możemy tam wejść? — zapytał Jeleni Puch, zerkając niepewnie na legowisko liderki. Kamienna Gwiazda poszła na patrol i było puste, z czego Leśny Pożar miał zamiar skorzystać. Rankiem wpadł na taki wspaniały pomysł, że nie mógł sobie tego odmówić.
— Tak, jestem pewien — zamruczał złowieszczo, stawiając parę kroków w stronę legowiska. Dzięki niewinnemu żarcikowi Jeleniego Puchu wpadł na genialny pomysł, jak jeszcze bardziej poniżyć Kamienną Gwiazdę, nawet jeśli miałoby to być tylko potajemnie. — Nie martw się, to będzie tylko chwila. Będzie fajnie, obiecuję. — Miauknął, przejeżdżając kocurowi ogonem pod brodą.
— No dobrze. Wierzę ci. — Ruszył za nim, jeszcze rozglądając się na boki. Chyba nikogo nie było, kto patrzył zaciekawiony w ich stronę. Powoli wszedł za rudym do legowiska, gdzie sypiała ich liderka.
— To co tełaz panie liderze? — Uśmiechnął się do niego. Pożar zamruczał, gdy usłyszał jego słowa. Panie liderze... tak, zdecydowanie mu pasowało. On nadawał się do tej roli, nie to co Kamienna Gwiazda. Wyprostował się dumnie, pusząc sierść na piersi. Posłał młodszemu władcze, zachłanne spojrzenie, przyozdobione szerokim uśmiechem.
— Teraz, mój kochany, powiedz... — wymiauczał gardłowo, delikatnie muskając go łapą po policzku. — Kto jest najwspanialszym liderem Klanu Burzy?
< Jeleń? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz