Takiego ruchu się w ogóle nie spodziewała. Zachłysnęła się wodą i z trudem wydostała się na brzeg, kaszląc przeraźliwie by oczyścić płuca. Nie miała zamiaru teraz umierać mu przed nosem! To był jakiś zamach na nią czy jak? Próba zabójstwa?
- Idioto! Jak śmiesz to robić!- wychrypiała, dalej zanosząc się kaszlem.
- No nie wiem... Sama mnie tego uczysz. Gdybyś mnie nie wepchnęła, nie powtórzyłbym tego. To twoja zasługa, mentorko - uśmiechnął się do niej z drwiną. Położyła po sobie uszy. Tak, najprościej było zwalać na nią winę za krzywdy całego świata. Zamiast zauważyć winy w swoim aroganckim zachowaniu, to najlepiej było obarczyć winą starą mentorkę. Jakby miała za mało zmartwień…
- I tak byś to zrobił, więc przestań na mnie zwalać.
- Ja? Ja szanuje swoją mentorkę. To ty się nade mną znęcasz psychicznie i fizycznie. Wstydź się.
- Nie szanujesz mnie. To wszystko zacząłeś ty, wyzywając mnie od obleśnych zdrajców, więc to twoja wina.
Nie wstydziła się wcale za swoje zachowanie. No może trochę. Odrobinę. Ale on na to wszystko zasłużył! Był idiotą, zachowywał się okropnie i w ogóle…
- Nie wiem o czym mówisz. Przecież jestem grzeczny. Nie wyzywam cię jak widzisz - prychnął. Nie wyzywał? Nawet nie zauważyła. To było dziwne. Jakim cudem nie rzucał przezwiskami?
- Wyzywałeś. Biłeś. Plułeś. Mam może wymienić konkretne przykłady?
- Ty też mnie wyzywałaś, biłaś, plułaś. Jak już wspomniałem, to ty mnie tego nauczyłaś.
- Ty zacząłeś. Nie wyzywałam cię na samym początku.
- Nie moja wina, że z kociakiem miałaś problemy - przewrócił oczami. - Nie zwalaj na mnie.
- To ty mnie wyzywałeś od zdrajców i mnie obsikałeś. Hm?
Dalej pamiętała to, jak już mały Nastroszony wkurzył ją do granic możliwości. Myślała, że pęknie i nim rzuci o ziemię. Mogła w sumie to zrobić, nie musiałaby się z nim męczyć przez te wszystkie księżyce.
- Byłem małym kocięciem - rzucił przyglądając się swoim pazurom. Co on, miał zamiar się na nią rzucić? - A ty byłaś dorosłym kotem. Sama się dałaś. Zresztą... czemu wywlekasz przeszłość na wierzch, co? Już nie chcesz mnie wyzywać?
- Chcę, tylko ty uważasz, że wszystkiego się ode mnie uczysz, więc udowadniam ci, że już w dzieciństwie byłeś nieznośny.
- Idioto! Jak śmiesz to robić!- wychrypiała, dalej zanosząc się kaszlem.
- No nie wiem... Sama mnie tego uczysz. Gdybyś mnie nie wepchnęła, nie powtórzyłbym tego. To twoja zasługa, mentorko - uśmiechnął się do niej z drwiną. Położyła po sobie uszy. Tak, najprościej było zwalać na nią winę za krzywdy całego świata. Zamiast zauważyć winy w swoim aroganckim zachowaniu, to najlepiej było obarczyć winą starą mentorkę. Jakby miała za mało zmartwień…
- I tak byś to zrobił, więc przestań na mnie zwalać.
- Ja? Ja szanuje swoją mentorkę. To ty się nade mną znęcasz psychicznie i fizycznie. Wstydź się.
- Nie szanujesz mnie. To wszystko zacząłeś ty, wyzywając mnie od obleśnych zdrajców, więc to twoja wina.
Nie wstydziła się wcale za swoje zachowanie. No może trochę. Odrobinę. Ale on na to wszystko zasłużył! Był idiotą, zachowywał się okropnie i w ogóle…
- Nie wiem o czym mówisz. Przecież jestem grzeczny. Nie wyzywam cię jak widzisz - prychnął. Nie wyzywał? Nawet nie zauważyła. To było dziwne. Jakim cudem nie rzucał przezwiskami?
- Wyzywałeś. Biłeś. Plułeś. Mam może wymienić konkretne przykłady?
- Ty też mnie wyzywałaś, biłaś, plułaś. Jak już wspomniałem, to ty mnie tego nauczyłaś.
- Ty zacząłeś. Nie wyzywałam cię na samym początku.
- Nie moja wina, że z kociakiem miałaś problemy - przewrócił oczami. - Nie zwalaj na mnie.
- To ty mnie wyzywałeś od zdrajców i mnie obsikałeś. Hm?
Dalej pamiętała to, jak już mały Nastroszony wkurzył ją do granic możliwości. Myślała, że pęknie i nim rzuci o ziemię. Mogła w sumie to zrobić, nie musiałaby się z nim męczyć przez te wszystkie księżyce.
- Byłem małym kocięciem - rzucił przyglądając się swoim pazurom. Co on, miał zamiar się na nią rzucić? - A ty byłaś dorosłym kotem. Sama się dałaś. Zresztą... czemu wywlekasz przeszłość na wierzch, co? Już nie chcesz mnie wyzywać?
- Chcę, tylko ty uważasz, że wszystkiego się ode mnie uczysz, więc udowadniam ci, że już w dzieciństwie byłeś nieznośny.
<Nastroszony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz