Długo myślał nad tym jak miał funkcjonować nowy Klan Klifu. To było jasne, że lider mający za dużą władzę, nie liczący się z resztą klanu, szkodził społeczności. Mieli na to dowody w postaci Lamparciej Gwiazdy, który teraz, gdy odzyskał kontrolę nad swoim ciałem, nie za dobrze się czuł. Odwiedzał go od czasu do czasu, by przekonać się, czy już jakoś przełknął tą gorzką rzeczywistość. Nie... To wciąż było dla niego za wiele. Jelenia Cętka wciąż przy nim trwał, pilnując by jadł, bo kocur wręcz niknął w oczach. Dobrze, że zrzekł się swojego stanowiska. Oznaczało to, że zrozumiał, że liderowanie nie było mu pisane. Ale też dorobił mu... więcej problemów. Teraz to on był tym, który budził zainteresowanie w klanie. Nigdy nie przypuszczał, że tak daleko dojdzie. Władza nie była dla niego, ale skoro dostał szansę od losu, to zamierzał z niej skorzystać i zmienić to, co przysparzało problemów.
Dalej nie wybrał swojego zastępcy. Koty zdawały się wątpić w to, czy umiał w ogóle ogarniać te sprawy. Nie wiedzieli, że zamierzał ich zapytać o zdanie na temat kandydata. Zwykle nie mieli nic do gadania, lecz teraz... Teraz to miało się zmienić.
Wezwał do siebie Morskie Oko, która uśmiechała się radośnie, jak to miała w zwyczaju. Już słyszał w głowie jej słowa, by nieco się rozchmurzył. Było to ciężkie, bo przecież co było takiego wspaniałego w tym dniu?
— Wzywałeś, Grzybowa Gwiazdo? Jeśli chodzi o Lamparci Ryk, to staram się nie dopuszczać do niego nikogo nieodpowiedniego — podzieliła się z nim informacją o pacjencie, który u niej mieszkał.
Pokiwał łbem. Jednak nie w takim celu ją wezwał.
— Zamierzam przedyskutować coś z wami, lecz jeszcze czekam... na resztę... — Odsunął się nieco od kotki, która za bardzo się do niego zbliżyła. Czego chciała? Miał coś na pysku?
— Wydajesz się zmęczony. Może potrzebujesz jakichś ziół? Pomagają, ja biorę je zawsze, gdy czuję się senna.
Ugh... To brzmiało niezdrowo, ale nie komentował. Pokręcił tylko głową. Na szczęście od tłumaczeń wybawiło go pojawienie się Wrzosowej Pogoni i Kalnikowej Łodygi. Skinął łbem na powitanie dwóm kotkom.
— Pewnie jesteście ciekawe po co was wezwałem — zaczął, obserwując uważnie jak na ich pyskach pojawia się skupienie. — Zamierzam wprowadzić nową władzę w Klanie Klifu, która będzie zwać się Radą Pięciu Wąsów. Będziecie w jej składzie — Widział zdumienie na pyskach każdej z nich. Musiały mieć do niego masę pytań, bo przecież jedna była medyczką, a dwie kolejne siedziały w starszyźnie. — Rada jak nazwa wskazuję, będzie składała się z pięciu kotów. Lidera, zastępcy, medyka, karmicielki i starszego. Wiem, że nie jesteś już królową Wrzosowa Pogonio — zwrócił się do wojowniczki. — Ale wychowałaś dobrze swoje kocięta i masz w tym doświadczenie na tyle duże, że pozwoliłem sobie umieścić cię w tej roli. Będziemy wspólnie wraz z innymi podejmować decyzję odnośnie przyszłości naszego klanu. Macie prawo zarzucać mi co tylko chcecie, nie zgadzać się z moimi propozycjami, jeżeli uznacie je za krzywdzące naszych współklanowiczów, a także proponować swoje rozwiązania sytuacji.
— To brzmi... Tak dziwnie... Czy Klan Gwiazdy to pochwali? — wypowiedziała swoje obawy Kalinkowa Łodyga.
— Ja sądzę, że to wspaniały pomysł! Nie będzie źle. Jeżeli Klanowi Gwiazdy to nie będzie odpowiadało, na pewno ześlą mi sen — rzekła optymistycznie medyczka.
— Racja... To pomogłoby wystrzegać się szaleńców w roli liderów... — myślała na głos Wrzosowa Pogoń. — Ale... To kto będzie zastępcą? Nie widzę tu kogoś jeszcze, Grzybowa Gwiazdo.
Kotki rozejrzały się i przyznały wojowniczce rację.
— Wybierzemy wspólnie zastępcę i ogłosimy to klanowi. Wysłuchamy każdego głosu. Ostatecznie jednak to my będziemy decydować czy ten kot się nada czy nie, gdy poznamy opinię wielu — wytłumaczył im to.
Widział, że były podekscytowane tymi zmianami. Według niego były dobre. Klan będzie chroniony przed zgubnym wpływem kogoś, kto nie nadaje się na stanowisko lidera. Rada miała za zadanie ustrzec przyszłe pokolenia przed zgubnym wpływem szaleńców. A nawet jeśli jakiś mroczny duch połasi się opętać ponownie lidera, nie będzie w stanie nic zrobić bez poklasku rady.
— To kto waszym zdaniem nadawałby się na pozycję zastępcy? — zwrócił się do ich trójki, oczekując na propozycję.
— Może... Jelenia Cętka? — rzuciła propozycję medyczka.
— O nie, nie... Kochaś Lamparta? Nigdy w życiu! Co powie na to klan! — fuknęła napuszona Kalinka. — Ja proponuje kogoś spokojnego, kto byłby w stanie wlać trochę szczęścia w nasze życie. Dość mam już gburów i dupków, którzy noszą się jakby wszystko im się należało.
Grzybowa Gwiazda wydał z siebie mruknięcie na wzmiankę o gburowatości. Wcale sobą tego nie prezentował... Nie zamierzał jednak się wykłócać. Też był za jakimś mniej radykalnym kotem.
— Może Pluskająca Krewetka? Jest całkiem miła — powiedziała Wrzosowa Pogoń, marszcząc zamyślona czoło.
— No nie wiem... Widziałam jak panikowała, gdy próbowała zjeść ptaka. Nie poradziłaby sobie na tym stanowisku — mruknęła Kalinka.
— To może Aksamitna Chmurka jest odważna i konsekwentna, a przy tym spokojna i miła — zaproponowała Morskie Oko.
Kocice pokiwały głowami, o dziwo zgadzając się w tej kwestii. On osobiście znał Aksamitną Chmurkę jedynie z widzenia i tego jak skakała wokół Niedźwiedziej Siły. Zaufał im jednak w tej kwestii. Podjęli więc decyzję. Teraz trzeba było to wszystko przedstawić klanowi.
***
Właśnie kończył tłumaczyć działanie Rady Pięciu Wąsów współklanowiczom. Widział na ich pyskach różne odczucia, ale chyba podpasowało im to, że mieli coś do powiedzenia w sprawie funkcjonowania klanu. Teraz więc mogli podjąć decyzję co do tego, czy Aksamitna Chmurka mogła zostać jego zastępcą.
— Wraz z Radą wybraliśmy kandydata na zastępcę. Chcemy dowiedzieć się co o tym myślicie. Jeżeli uznacie, że wybrany przez nas kot nie nadaję się na to stanowisko, przytoczcie logiczne argumenty, a nie takie pokroju, że go nikt nie lubi. Miejcie na uwadze dobro klanu, a nie swoje egoistyczne pobudki. — mruknął, po czym skinął łbem w stronę kocic, które za nim stały. — Naszym wyborem jest Aksamitna Chmurka.
Szok to mało powiedziane co ujrzał na pyskach co niektórych. Szmery rozmów rozległy się po otoczeniu, a sama Aksamitna Chmurka zdawała się nie wierzyć tym słowom.
— Na pewno? Aksamitna Chmurka nie wydaje się dobrym wyborem. — odezwał się Lśniący Księżyc. — Co gdy dojdzie do walki? Wojny? Będziemy pozwalać wrogowi na pustoszenie naszych terenów? Ja tego nie widzę.
— Po to właśnie jest Rada, Lśniący Księżycu. Lider nie może podjąć decyzji w tej sprawie, bez poparcia. Jeżeli większość kotów będzie za wojną, wojna się rozpocznie, a jeżeli przeciwko, to będzie pokój — wytłumaczył mu to Grzybowa Gwiazda, krzywiąc się z niezadowolenia.
Przecież im to wszystko mówił... Widać jak co niektórzy słuchają... Już mu się nie chciało tu być. Zostawiłby to do obgadania z klanem Wrzosowej, Morskiej i Kalince, ale jako lider musiał zmuszać się do stania tam i sprawiania pozorów zaangażowanego.
— Rola lidera jest tylko reprezentatywna. Wszyscy macie prawo wypowiadać się w sprawach, które dotyczą naszej społeczności, jednakże aby nie doszło do tego, że jesteśmy tak podzieleni, że nie ma między nami porozumienia, to Rada podejmuję ostateczną decyzję. Czy teraz uspokoiłem twoje obawy? — Posłał kocurowi długie spojrzenie.
Biały chwilę myślał nad jego słowami, po czym głęboko westchnął.
— Niech będzie... — burknął pod nosem.
Skinął łbem i przejechał wzrokiem po każdym kocię.
— Czy ktoś jeszcze ma jakieś obiekcję co do naszego wyboru? — zapytał zebranych.
Oczywiście jeszcze znalazły się głosy obawiające się, czy to był słuszny wybór, ale większość zdawała się dać szansę nowemu zastępcy. Skinął więc łbem w kierunku Aksamitnej Chmurki.
— Ogłaszam więc, że decyzją rady Aksamitna Chmurka zostaje zastępcą Klanu Klifu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz