Orzech ociężale przesuwał łapy do przodu - chciało mu się spać, ale jego matka uparcie parła do przodu. Oczy same mu się zamykały. Obejrzał się za siebie i zauważył, że domostwa Dwunożnych zastąpiła pusta przestrzeń. Kocurek zastanawiał się, gdzie jest jego rodzeństwo, tęsknił za miękkością ich futer.
- Mamo zróbmy postój, nie dam rady dalej iść - zawodził Orzech. Różana Sarna przewróciła oczami i dała znak synowi, że może odpocząć. Malec natychmiast ułożył się na trawie i zasnął, oddychając głęboko. Miał nadzieje, matka ułoży się u jego boku, ale kotka siedziała niedaleko i nie patrzyła w jego stronę, tylko gdzieś w otchłań ciemnego lasu. Orzech zastanawiał się, dlaczego tak zależało jej, tak by iść dalej, a może Różana Sarna go już nie kocha? Przez całą noc Kocurek się wiercił myśląc o Zorzy, Sójce, Kiełku, Szakłaku i o ojcu. Gdzie oni wszyscy są?
Rano Orzecha obudził lekki dotyk czegoś mokrego i szorstkiego. Maluch zdał sobie sprawę, że był to język jego matki. Dzisiaj patrzyła na niego jakoś inaczej. W jej błękitnych oczach widać było radość. Orzech natychmiast odrzucił wczorajszą myśl i ochoczo podreptał za matką, gdy ta dała mu znak, by ruszył za nią. Dreptali tak dłuższy czas, aż Różana Sarna się nie zatrzymała.
- Skarbie poczekaj tu. Mamusia niedługo wróci - powiedziała, odwracając się w stronę syna.
- A- ale.
- Przyniosę coś do jedzenia. - To były słowa, które Orzech chciał usłyszeć od dawna. Powoli skinął głową. Różana Sarna zniknęła w zaroślach, a kocurek został sam pośrodku lasu. Wciągnął w nozdrza powietrze i od razu uderzyły go różnorodne zapachy pochodzące od kotów i innych stworzeń, których maluch pewnie nigdy nie widział. Pomimo iż, że bardzo się bał, uparcie siedział na swoim miejscu i czekał na matkę, ale ona się nie pojawiała.
***
Różanej Sarny nie było już kilka godzin, a Orzech dosłownie umierał z głodu. Leżał plackiem na trawie.
- Mamo, gdzie jesteś? - szepnął kocurek, powoli zamykając oczy, ale zaraz je otworzył, gdyż pobliskie krzaki się zatrzęsły. Orzech miał nadzieję, że zaraz wyjdzie z nich Różana Sarna i powie mu, że wracają do domu, do jego braci i taty. Ku jego zaskoczeniu z krzaków wyszedł postawny kocur o czekoladowej sierści i bursztynowych oczach. Orzech zatrząsł się na jego widok.
- Proszę, nie zabijaj mnie - jęknął przerażony kociak.
<Czapli Potok?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz