Słysząc monolog gubiącego się samego w nim kociaka, kotka westchnęła, zastanawiając się jakby to wytłumaczyć płowemu.
— Ja wymyślam imiona — odparła w końcu, decydując się na najprostszą odpowiedź. — To jest Bluszczyk, to Jarzębinka, a ten tu to Żywica — przedstawiła szybko mu kocięta.
Zorza wbił wzrok w kociaki, zupełnie jakby analizował i dopasowywał imiona po swojemu. Kociak zdecydowanie był nietypowy, a Sroka nie miała pojęcia jak się z nim obchodzić. Nie umiała za bardzo w opiekę nad kociętami, a tym bardziej nie wiedziała jak postępować z niepełnosprawnymi kociakami. W kociarni znów zapanowała niezręczna cisza.
— A ty masz jakieś rodzeństwo? — zagadnęła kotka, nie wiedząc o czym innym mogła, by pogadać z Zorzą.
Płowy spojrzał niepewnie na kotkę, jakby nie wiedział, czy odpowiedzieć jej na pytanie, lecz w końcu otworzył pyszczek.
— Mam, proszę pani, czwórkę braci — odparł z powagą kociak.
Kotka lekko zdumiała się słysząc to. Ona ledwo wytrzymała ze swoją dwójką, a co dopiero mieć jeszcze dwoje? Momentalnie poczuła współczucie do rodziców tej piąteczki. W końcu przypilnować piątki kociąt we dwójkę musiało być nie lada wyzwaniem.
— A gdzie są oni teraz? — dopytywała się Sroczy Żar, ciesząc się, że w końcu ma o czym na porozmawiać z kociakiem.
Zorza jednak zjeżył się na to pytanie, wprawiając kotkę w małe zaskoczenie.
— Sam bym chciał wiedzieć — odparł w końcu.
— Ja wymyślam imiona — odparła w końcu, decydując się na najprostszą odpowiedź. — To jest Bluszczyk, to Jarzębinka, a ten tu to Żywica — przedstawiła szybko mu kocięta.
Zorza wbił wzrok w kociaki, zupełnie jakby analizował i dopasowywał imiona po swojemu. Kociak zdecydowanie był nietypowy, a Sroka nie miała pojęcia jak się z nim obchodzić. Nie umiała za bardzo w opiekę nad kociętami, a tym bardziej nie wiedziała jak postępować z niepełnosprawnymi kociakami. W kociarni znów zapanowała niezręczna cisza.
— A ty masz jakieś rodzeństwo? — zagadnęła kotka, nie wiedząc o czym innym mogła, by pogadać z Zorzą.
Płowy spojrzał niepewnie na kotkę, jakby nie wiedział, czy odpowiedzieć jej na pytanie, lecz w końcu otworzył pyszczek.
— Mam, proszę pani, czwórkę braci — odparł z powagą kociak.
Kotka lekko zdumiała się słysząc to. Ona ledwo wytrzymała ze swoją dwójką, a co dopiero mieć jeszcze dwoje? Momentalnie poczuła współczucie do rodziców tej piąteczki. W końcu przypilnować piątki kociąt we dwójkę musiało być nie lada wyzwaniem.
— A gdzie są oni teraz? — dopytywała się Sroczy Żar, ciesząc się, że w końcu ma o czym na porozmawiać z kociakiem.
Zorza jednak zjeżył się na to pytanie, wprawiając kotkę w małe zaskoczenie.
— Sam bym chciał wiedzieć — odparł w końcu.
***
Sroka siedziała zmęczona obserwując bawiące się kociaki. Gdyby ktoś ją spytał jak wyobrażała sobie macierzyństwo, odparłaby, że na pewno nie tak. W sumie to nigdy nie planowała za bardzo posiadania tych małych gówniaków. Jednak najwyraźniej los chciał inaczej i została skazana na tą trójkę.
— Mamo! Mamo! — usłyszała pisk jednej ze swoich pociech. Naburmuszony Bluszczyk podbiegł do kotki, dąsając się. — Jarzębinka znów zmienia zasady gry!
Koteczka słysząc oskarżenia brata, szybko znalazła się przy rodzicielce, by zaraz odeprzeć te zarzucenia.
— Wcale nie prawda! — krzyknęła Jarzębinka, pokazując język bratu. — Po prostu nie umiesz pogodzić się z przegraną — odparła, dumnie wypinając pierś.
Sroczy Żar przewróciła oczami. Najgorsze w rodzicielstwie były zdecydowanie kłótnie pomiędzy kociakami. Westchnęła i spojrzała na arlekiny. Czemu nigdzie nie było szkoły rodzicielstwa? Może wtedy wiedziałaby, co robić w takich sytuacjach. Zwykle rozwiązywała tego typu konflikty za pomocą wiliczanki, jednak widząc niedaleko Żywice, podeszła do kociaka.
— Żywico, jak było naprawdę? — spytała młodszego syna, który tylko przyglądał się z boku temu zamieszaniu.
Kociak zastrzygł uszami i odwrócił się niepocieszony w stronę mamy. Na jego mordce malowała się niepewność. Nie wiedział co odpowiedzieć mamie. Zapewne nie chciał podpaść ani bratu, ani siostrze. Sroczy Żar jednak miała to gdzieś. I tak szybciej, czy później się pogodzą, więc nie było czym się przejmować.
Widząc pytające spojrzenie lekko zniecierpliwionej Sroki, Żywica spuścił łebek.
— N-nie w-wiem — mruknął cicho, mając nadzieję, że to rozwiąże sprawę.
Sroczy Żar westchnęła i przewróciła oczami. Kochała swoje pociechy, ale nie raz miała je dosyć. Szczególnie Żywicy i jego jąkanie się. Przypominał wtedy tak bardzo ojca, że aż kotkę na samą myśl o podobieństwo tych dwóch trafiał szlag. Czyżby to była kara od tego całego Klanu Gwiazd?
— No mamo! Kto ma rację? — miauknął zniecierpliwiony Bluszczyk, szturchając mamę.
— Jarzębinka — zdecydowała szybko, odchodząc do kociąt i kierując się w stronę kociarni, by w końcu się zdrzemnąć.
Czemu nikt nigdy nie mówił, że rodzicielstwo łączy się z brakiem snu? W nocy kociaki dosłownie wchodziły jej na głowę, i cała czwórka nigdy nie potrafiła znaleźć pozycji, w której każdemu będzie wygodnie. Wchodząc do żłobka, spojrzała się za siebie. Bawiące się kociaki obserwowała Wchodząca Fala, więc karmicielka w końcu mogła położyć się spać. Wskoczyła do żłobka i skierowała się na swoje legowisko. Nie była jednak sama w kociarni. Niebieskie oczy spojrzały na nią niepewnie.
— Mamo! Mamo! — usłyszała pisk jednej ze swoich pociech. Naburmuszony Bluszczyk podbiegł do kotki, dąsając się. — Jarzębinka znów zmienia zasady gry!
Koteczka słysząc oskarżenia brata, szybko znalazła się przy rodzicielce, by zaraz odeprzeć te zarzucenia.
— Wcale nie prawda! — krzyknęła Jarzębinka, pokazując język bratu. — Po prostu nie umiesz pogodzić się z przegraną — odparła, dumnie wypinając pierś.
Sroczy Żar przewróciła oczami. Najgorsze w rodzicielstwie były zdecydowanie kłótnie pomiędzy kociakami. Westchnęła i spojrzała na arlekiny. Czemu nigdzie nie było szkoły rodzicielstwa? Może wtedy wiedziałaby, co robić w takich sytuacjach. Zwykle rozwiązywała tego typu konflikty za pomocą wiliczanki, jednak widząc niedaleko Żywice, podeszła do kociaka.
— Żywico, jak było naprawdę? — spytała młodszego syna, który tylko przyglądał się z boku temu zamieszaniu.
Kociak zastrzygł uszami i odwrócił się niepocieszony w stronę mamy. Na jego mordce malowała się niepewność. Nie wiedział co odpowiedzieć mamie. Zapewne nie chciał podpaść ani bratu, ani siostrze. Sroczy Żar jednak miała to gdzieś. I tak szybciej, czy później się pogodzą, więc nie było czym się przejmować.
Widząc pytające spojrzenie lekko zniecierpliwionej Sroki, Żywica spuścił łebek.
— N-nie w-wiem — mruknął cicho, mając nadzieję, że to rozwiąże sprawę.
Sroczy Żar westchnęła i przewróciła oczami. Kochała swoje pociechy, ale nie raz miała je dosyć. Szczególnie Żywicy i jego jąkanie się. Przypominał wtedy tak bardzo ojca, że aż kotkę na samą myśl o podobieństwo tych dwóch trafiał szlag. Czyżby to była kara od tego całego Klanu Gwiazd?
— No mamo! Kto ma rację? — miauknął zniecierpliwiony Bluszczyk, szturchając mamę.
— Jarzębinka — zdecydowała szybko, odchodząc do kociąt i kierując się w stronę kociarni, by w końcu się zdrzemnąć.
Czemu nikt nigdy nie mówił, że rodzicielstwo łączy się z brakiem snu? W nocy kociaki dosłownie wchodziły jej na głowę, i cała czwórka nigdy nie potrafiła znaleźć pozycji, w której każdemu będzie wygodnie. Wchodząc do żłobka, spojrzała się za siebie. Bawiące się kociaki obserwowała Wchodząca Fala, więc karmicielka w końcu mogła położyć się spać. Wskoczyła do żłobka i skierowała się na swoje legowisko. Nie była jednak sama w kociarni. Niebieskie oczy spojrzały na nią niepewnie.
<Zorza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz