Nagietka nadal niezbyt interesowało, o czym mówią starsi. Chciał wrócić do rodzeństwa i dokończyć historię, ale Złocista Rzeka go zatrzymała.
- ...Nie chcę ich zostawiać samych... - dosłyszał od kotki, po czym ta puściła go i wyszła ze żłobka.
Nagietek tymczasem podbiegł do sióstr.
- No i wtedy przyszedł Wilcze Serce, więc pomyślałem, że możemy pobawić się razem - zaczął mówić jednym tchem, a Stonoga i Trzcina wpatrywały się w niego zaciekawione.
Z takim tempem mówienia pewnie bardziej rozumiały go dzięki czytaniu z jego ruchów pyszczka, niż ze słuchu...
- Mama zaraz wróci - usłyszał rudzielec.
Spojrzał na ciemnego wojownika. Dopiero teraz uświadomił sobie, że Złocista Rzeka rzeczywiście zniknęła.
- A gdzie poszła? - spytał z zaciekawieniem.
- Po Turkawie Skrzydło - odparł Wilcze Serce.
Nagietek zmarszczył brwi. Znał to imię, ale nie mógł sobie przypomnieć, do kogo należy.
- To jest medyczka? - spytała Stonoga, przerywając jego burzę mózgu.
Wilcze Serce kiwnął głową.
- Ale po co? - zdziwił się Nagietek.
Wojownik był wyraźnie rozbawiony.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale po twoich dzisiejszych patrolach zacząłeś kichać.
Kocurek przez chwilę nad czymś myślał, po czym nagle przyszedł mu do głowy wspaniały pomysł.
- Aha! - krzyknął, przez co siedząca obok Trzcina drgnęła. - Czyli mam rany po walce? Tak! Na patrolu spotkałem koty z Klanu Klifu. Tata opowiadał nam o nich. Mówił, że już kiedyś nas zaatakowali!
Wilcze Serce nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Niech będzie - powiedział w końcu, prawdopodobnie dochodząc do wniosku, że z tym rudzielcem nie ma sensu dyskutować.
- Ale super! - wykrzyknęła Trzcina. - Będę mogła się kiedyś z tobą pobawić?
- Już jestem - usłyszał nagle Nagietek, zanim zdążył odpowiedzieć.
Matka kocurka weszła do kociarni, a tuż za nią Turkawie Skrzydło, czekoladowa medyczka Klanu Wilka.
<Wilcze Serce, Turkawie Skrzydło, Stonoga?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz