Gdy przybył do Klanu Wilka, Koza tęsknił za Klanem Klifu, a raczej tęskniłby, gdyby nie Lisia Gwiazda. Wtedy chciał wrócić do przyjaciół i bliskich mu osób, jednak wiedział, że nie jest tam mile widziany. Najpewniej był tam postrzegany za wroga i zdrajcę.
— Hej, Kózko, wszystko dobrze? — zapytała cicho bengalka, delikatnie szturchając bicolora. Kocur uniósł łeb i posłał jej zmęczone spojrzenie.
— Tak, Śnieżny Soplu. — mruknął, po czym odwrócił wzrok. Czy Koza pogodził się z tym, że dzieci, które teraz leżały wtulone w jego pierś nie byłby tylko jego, a z tego co wiedział Śnieżka sama prosiła Barana o to? Oczywiście, że nie, bo kto by się z czymś takim pogodził. Od tamtego czasu nie był pewien swoich uczuć do bengalki.
***
Koza wychyliwszy głowę zajrzał do legowiska uczniów w poszukiwaniu Zlepionej Łapy. Nie był długo w obozie - od jego powrotu minęła zaledwie chwila. Na swojej drodze nie spotkał również Sroczego Żaru, partnerki Zlepka. Może wyszli gdzieś razem? Jest też możliwość, że Sroka poszła na polowanie, a Zlepek... zawitał w legowisku medyków. Paroma susami znalazł się przy wejściu, a w środku dojrzał liliowe futro przyjaciela. Już miał postawić łapy w jaskini uzdrowicieli, gdy nagle zawahał się. Czy Zlepiona Łapa nadal uważa Kozę za swojego przyjaciela? Czy Zlepek ma mu za złe, że uciekł, zostawiając za sobą przyjaciół i bliskich? Kozia Nóżka potrząsnął głową, próbując pozbyć się tych myśli. Ale... co jeśli to prawda? Cóż, nie dowie się tego, jeśli nie porozmawia z kocurem. Powoli wszedł do środka, a jego sylwetka rzuciła cień na pysk Zlepka, co najwidoczniej mu się nie spodobało. Zmarszczył delikatnie nosek i otworzył zielone ślepia.
— K-koza? — wyjąkał zaskoczony, unosząc wysoko głowę. Widząc Zlepioną Łapę, Kozie zebrały się łezy w oczach. Tak dawno go nie widział! Tyle miał mu do powiedzenia, jednak jedno go zastanawiało. Dlaczego kocur leżał w legowisku medyków? Szybko obejrzał kocura i wtedy zobaczył powód tego. Zlepiona Łapa... nie miał łapy. Był to okropny widok i chociaż na usta Kozy pchały się pytania typu: "jak to się stało?", nie miał zamiaru ich zadawać. Wiedział, że Zlepek na pewno ma już po dziurki w nosie tego i ostatnie, czego potrzebuje, to zadręczanie go pytaniami. Kozia Nóżka nic więc nie powiedział, jedynie podszedł do przyjaciela, usiadł, a po jego jasnych policzkach poleciały łzy. Chciał przytulić liliowego, jednak bał się jego reakcji. Koza schylił więc łeb jak najniżej potrafił, i podciągnąwszy nosem powiedział:
— Przepraszam.
< Zlepku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz